Название: Jezioro Ciszy. Inni
Автор: Anne Bishop
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: INNI
isbn: 978-83-66328-03-7
isbn:
Clara Wronia Straż
Eddie Wronia Straż
Jozi Wronia Straż
Starsi – starożytne, potężne formy; kły i pazury Namid
Pani Jeziora – Żywioł Wody
Robert „Puma” Pantera – Panterza Straż
Kucyki: Wir Wodny i Tornado
Boris Sanguinati – kierowca Ilyi
Ilya Sanguinati – adwokat
Natasha Sanguinati – księgowa
Vladimir Sanguinati – mieszka na Dziedzińcu Lakeside
Sprężyniaki
PODZIĘKOWANIA
Dziękuję Blairowi Boone za to, że nadal jest moim pierwszym czytelnikiem, oraz za wszystkie informacje, które przeniosłam i dopasowałam do świata Innych; Debrze Dixon za bycie drugą czytelniczką; Dorannie Durgin za prowadzenie mojej strony internetowej; Adrienne Roehrich za prowadzenie oficjalnego funpage’a na Facebooku; Nadine Fallacaro za informacje medyczne; Jennifer Crow za podnoszenie na duchu; Ineke Prochazka za pokazanie mi Jubly-Umph i kuoki; Paige i Dominique, wspaniałym Pasterkom Autorów podczas Supanova 2016, które zawsze wiedziały, kiedy puścić nas wolno na kilka minut, gdy mijałyśmy stoisko z błyskotkami; Anne Sowards i Jennifer Jackson za informację zwrotną, która pomaga mi napisać lepszą historię; i Pat Feidner za to, że zawsze mnie wspierała i zachęcała.
ROZDZIAŁ 1
Nie wiedziałabym o martwym człowieku, gdybym nie weszła do kuchni w chwili, gdy moja jedyna lokatorka właśnie zamierzała podgrzać gałkę oczną w kuchence mikrofalowej.
Aż do tego momentu nie miałam pojęcia, że pod wpływem mojego krzyku pękają szyby, nie zastanawiałam się, czy gałka oczna napęcznieje i wybuchnie w kuchence tak jak pianki w kształcie zwierzątek, nie wiedziałam też, że moja lokatorka Agatha „mów mi Aggie” Wrona jest taką Wroną.
Wydawała się normalna – jeśli nie brać pod uwagę tego, że co tydzień spóźniała się z czynszem i że trzy tygodnie wcześniej zajęła mieszkanie w Kłębowisku i zdawała się świetnie bawić.
– Nie możesz tego zjeść! – Starałam się brzmieć stanowczo, jak odpowiedzialny człowiek i bizneswoman. W rzeczywistości zabrzmiałam jak histeryczka i szczerze żałowałam, że nie weszłam do kuchni kilka minut później.
Ale ponieważ kuchnia była jednym ze wspólnych powierzchni w budynku głównym, równie dobrze mogłam do niej wejść, gdy Aggie byłaby w połowie lunchu, co byłoby bardziej niepokojące dla przynajmniej jednej z nas.
– Dlaczego nie mogę tego zjeść? – Spojrzała na gałkę oczną turlającą się w niewielkiej misce stojącej na blacie. – Nikt inny tego nie chce. Zaczyna robić się miękka. A nieżywy człowiek już jej nie potrzebuje.
Słowa te rozbudziły moją ciekawość i sprawiły, że przestałam się skupiać na gałce ocznej.
– Jaki nieżywy człowiek?
– Ten, który nie potrzebuje już oka. – Małe czarne pióra na jej głowie nagle stanęły dęba, co tylko potwierdziło naturę mojej lokatorki. Miałam zamiar przerobić umowę najmu tak, aby znalazło się w niej miejsce na nieistotne informacje, takie jak… powiedzmy… gatunki.
– Gdzie znalazłaś nieżywego człowieka? – zapytałam.
– Na drodze, która biegnie obok domu Marudnego Człowieka.
Powinnam zauważyć, że z reguły pan Milford nie jest marudny, po prostu denerwuje się, gdy ktoś nadgryza mu wszystkie dojrzałe truskawki albo zrywa owoce z jego drzew, ponieważ on i jego żona potrzebują pieniędzy ze sprzedaży świeżych owoców i przetworów. Ale teraz miałam inne priorytety.
– Pokaż mi. – Podniosłam dłoń. – Poczekaj. I nie jedz tego.
– Ale…
– Nie możesz tego zjeść. To może być dowód.
Ciemne oczy Aggie spojrzały na mnie z wyrzutem.
– Gdybym nie chciała tego podgrzać, to nie dowiedziałabyś się o nieżywym mężczyźnie i mogłabym zjeść gałkę oczną na lunch.
Nie mogłam obalić jej argumentu, wycofałam się więc do ściany, na której wisiał telefon, i wybrałam numer awaryjny komisariatu w Bristolu. Bristol był ludzkim miastem położonym na południowym krańcu Jeziora Kryształowego. Sprężynowo, jedyna ludzka wioska w pobliżu Jeziora Ciszy, nie posiadało obecnie własnych sił policyjnych, więc Bristol miał pecha i musiał odpowiadać na każde wezwanie.
– Komisariat w Bristolu – usłyszałam. – W czym możemy pomóc?
– Z tej strony Victoria DeVine z Kłębowiska w Sprężynowie. Jedna z moich lokatorek znalazła martwego człowieka. – No dobrze, Aggie była moją jedyną lokatorką, nie było jednak powodu, dla którego miałabym się tym chwalić. Prawda?
Zaczęłam liczyć i dotarłam do siedmiu, zanim dyspozytorka zapytała:
– Czy widziała pani ciało?
– Nie, ale moja lokatorka je widziała.
– Skąd pani wie, że ten człowiek nie żyje?
– Bo właśnie patrzę na gałkę oczną, która kiedyś zapewne była połączona z jego ciałem.
Tym razem doliczyłam do ośmiu.
– Przyślemy kogoś. – Słowa te padły bardzo powoli, ale padły. Moje zgłoszenie zostanie oficjalnie odnotowane.
Nie winiłam dyspozytorki o to, że się wahała, czy wysłać kogoś do Sprężynowa – ostatecznie policjant, którego mieliśmy przed zeszłorocznym Wielkim Drapieżnictwem, został pożarty, a kilku innych, którzy od tamtej pory odpowiedzieli na nasze wezwania, nigdy nie wróciło z dzikich terenów na swój komisariat – miałam jednak wrażenie, że kobieta obwinia mnie za to, co znajdzie policja. I byłam tym oburzona. Z drugiej strony, zatrzymałam dla siebie jedną małą informację.
Poczekajmy, aż funkcjonariusz uświadomi sobie, że musi przesłuchać jednego z terra indigena.
A teraz trochę użytecznych informacji.
Nazywam się Victoria „mów mi Vicki” DeVine. Kiedyś byłam panią Yorickową Dane, jednak jednym z warunków otrzymania przeze mnie cennego majątku – aka Kłębowiska – w ramach ugody rozwodowej była rezygnacja z nazwiska СКАЧАТЬ