Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały. Joanna Faber
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały - Joanna Faber страница 5

Название: Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały

Автор: Joanna Faber

Издательство: PDW

Жанр: Руководства

Серия: Jak mówić

isbn: 9788380084087

isbn:

СКАЧАТЬ Poczekaj, pomogę ci. Zobacz, tu jest kawałek do narożnika”,

      spróbuj powiedzieć: „O tak, układanie puzzli bywa denerwujące! Składanie tych drobnych kawałeczków może człowieka doprowadzić do szału”.

BARDZO WAŻNEMożna zaakceptować wszystkie uczucia. Należy ograniczyć niektóre działania!

      Nie sugeruję, żeby zagrzewać Juniora, kiedy ten wali w nos swojego przyjaciela Jimmy’ego, ani że masz natychmiast usmażyć omlet serowo-grzybowy przedszkolakowi, który narzeka, że znowu są naleśniki. Zaakceptuj tylko uczucia. Często zwykłe ich potwierdzenie pomaga zapobiec potencjalnemu wybuchowi. A w sytuacjach, w których to nie wystarczy, użyjesz innych narzędzi – będzie o nich mowa w rozdziale drugim. (Co? Niecierpliwisz się? Chcesz, żeby cała książka została upchnięta do pierwszego rozdziału? Słyszę, słyszę! Takie przeciąganie jest wkurzające. Gdybym potrafiła pomieścić wszystko w jednym akapicie, to bym tak zrobiła).

F 32a

      Z akceptowaniem uczuć jest tak jak z innymi wielkimi zadaniami: łatwiej powiedzieć, niż wykonać. Opowiem o kilku sytuacjach (z wielu), kiedy podążanie tą pozornie łatwą ścieżką przysporzyło mi trudności. Z tych historii płynie jednak najpiękniejsza nauka – można się mylić bez końca i nic takiego się nie stanie. To da się naprawić! Możesz zboczyć ze ścieżki, utknąć na bagnach, wydostać się z nich, podrapać się po nogach pokąsanych przez komary i pójść dalej wytyczoną drogą. Ślady ukąszeń znikną, bagienne błoto obeschnie, a twoja podróż znów przez jakiś czas będzie całkiem przyjemna.

      Kiedy rozmowa zaczynała zamieniać się w sprzeczkę, moja matka zwykle wykonywała gest ścierania tablicy i mówiła: „Wymazać i zacząć od nowa!”. To była stara szkoła. Należy do pokolenia, które znało tablice i kredy. Czy dzisiejsze dzieci o tym słyszały? Niektórzy rodzice w moich grupach mawiali: „Przewinąć taśmę”, po czym wychodzili z pokoju i wracali, wypowiadając słowa akceptacji. Ale nawet to brzmi staroświecko w czasach, w których kaset już się nie używa. Jak można by w nowoczesny sposób wyrazić prośbę o drugą szansę? Wołając: „Control, alt, delete!” albo „Reset!” i wykonując palcem ruch naśladujący wciśnięcie klawisza?

F 32b

      Nie jest istotne, jak to nazwiemy, najważniejsze, żeby bez końca dawać sobie drugą szansę. Poniżej przedstawiam kilka przykładów z czasów, gdy byłam mamą przedszkolaków. W zaprezentowanych sytuacjach udało mi się zmienić kurs na środku rzeki i uratować moją rodzicielską tratwę przed wywróceniem na wzburzonych wodach.

Rozczarowanie gąbkowym stworkiem

      W wieku trzech lat Sam miał małe gąbkowe jaja, z których po zanurzeniu w ciepłej wodzie wykluwały się różne zwierzątka z gąbki. Postanowił, że będzie zużywał jedno dziennie, aby mieć je dłużej. Doprowadzał mnie do szału ciągłymi pytaniami: „Czy już jest następny dzień?”, ale trzymał się planu. Trzeciego dnia z jaja wykluły się dwa małe koniki połączone nosami.

      SAM: Co to jest?

      JA (chcąc udowodnić, że to jest ładne): Och, zobacz, skarbie, to mamusia konik i jej dzidziuś.

      SAM: Wcale nie. Nawet nie widać ich twarzy.

      JA: Ależ widać. Zobacz, dają sobie buzi.

      SAM: Nie podobają mi się.

      JA (z narastającą desperacją): Mogłabym im dorysować nosy długopisem.

      SAM: Nigdy nie będą mi się podobać.

      JA (z głupim uporem): Mogłabym ich rozdzielić nożyczkami, to będzie łatwiej zobaczyć twarze.

      SAM: NIGDY, NIGDY ICH NIE POLUBIĘ! SĄ BRZYDKIE!!!

      JA (widząc nareszcie światełko w tunelu): Och, rozumiem. Nie podoba ci się, że są połączone twarzami.

      SAM: Tak. Pobawię się pingwinami.

      Dlaczego tak długo nie chciałam zaakceptować jego uczuć? Desperacko pragnęłam naprawić sytuację, rozwiązać problem, uchronić moje dziecko przed smutkiem i rozczarowaniem. Powiedzmy uczciwie: chciałam uchronić siebie samą przed smutkiem, który odczuwał! Kto lubi, jak dziecko marudzi? Sam z kolei desperacko potrzebował, żebym zaakceptowała jego rozczarowanie. I dopiero wtedy mógł zrobić miejsce dla szczęśliwszych uczuć.

      Oto kolejny przykład, kiedy Sam był rozczarowany, a dla mnie zaakceptowanie jego uczuć okazało się na początku kłopotliwe.

Gdzie się podziała Carmen Sandiego1 (na taśmie wideo)?

      W tej historii Dan ma pięć lat, a Sam trzy.

      JA: Dan, nagrałam ci Bill Nye the Science Guy2.

      SAM: A nagrałaś mi Carmen Sandiego?

      JA: Nie.

      SAM: O nie! (zaczyna płakać)

      JA: Nie prosiłeś, żebym nagrała. Dan poprosił mnie o nagranie Billa Nye.

      (Ile razy wam się zdarzyło, żeby takie racjonalne wyjaśnienie uspokoiło płaczące dziecko?).

      SAM (dalej płacze, głuchy na mój logiczny argument)

      JA (poirytowana, że jest takim beksą): Sam, to leci codziennie. Możesz jutro obejrzeć.

      SAM (płacze coraz mocniej, co grozi totalną klapą)

      JA (zmieniając front): Ojej, ale jesteś rozczarowany! Tak bardzo lubisz ten film!

      SAM (przestaje płakać): To mój ulubiony film.

      JA: A co ci się w nim podoba najbardziej?

      SAM: Podoba mi się, jak tancerze wirują, jak maszyny robią dym i że ścigają złego faceta. To jest super.

      I skończyło się na tym, że odbyliśmy miłą i kulturalną rozmowę na temat tego, dlaczego film o Carmen Sandiego jest superfilmem.

      Dlaczego przy całej swojej wiedzy miałam trudności z zaakceptowaniem negatywnych uczuć? No cóż, skoro pytacie, to wam odpowiem. Byłam przekonana, że mój syn reaguje przesadnie na drobne sprawy. Uważam, że przegapienie programu w telewizji nie jest warte tego, żeby rozpaczać. Ale emocje dziecka są dla niego tak samo ważne i realne, jak dla nas, dorosłych, nasze uczucia. I jeśli chcemy, aby dziecko sobie z nimi poradziło, to musimy mu pomóc.

      Oto jeszcze jedna historia, która pokazuje, że zaakceptowanie uczuć było dla mnie poważnym wyzwaniem.

Klockowe wojny

      Patrząc, jak roczny Sam podchodzi do trzyletniego Dana, który buduje coś z klocków, odczuwam dobrze znany lęk.

      JA: Dan, daj mu kilka klocków. Chce się tylko z tobą pobawić.

      DAN: Nie, nie. Coś buduję.

      JA: Daj spokój, СКАЧАТЬ



<p>1</p>

Amerykański serial animowany o najsławniejszej na świecie złodziejce Carmen Sandiego, emitowany w latach 1994-1998. (Przypisy pochodzą od tłumaczki).

<p>2</p>

Amerykański program telewizyjny przybliżający tematykę naukową, emitowany w latach 1993-1998.