Lizbona. Miasto, które przytula. Weronika Wawrzkowicz-Nasternak
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lizbona. Miasto, które przytula - Weronika Wawrzkowicz-Nasternak страница 6

Название: Lizbona. Miasto, które przytula

Автор: Weronika Wawrzkowicz-Nasternak

Издательство: Автор

Жанр: Путеводители

Серия:

isbn: 978-83-8032-375-9

isbn:

СКАЧАТЬ jak drzwi” (estúpido que nem uma porta / sztupidu-ky-nej-uma-porta).

      I jeszcze kilka barwnych portugalskich wyrażeń dla ambitnych – użyte przez cudzoziemca dostarczą Portugalczykom niespodziewanej radości.

      – Que grande pincel! (ky-grandy-pinsel), co dosłownie oznacza: „Co za wielki pędzel!”, możemy wykrzyczeć, kiedy spóźni się pociąg, a stanowi to dla nas wyjątkowy kłopot. W analogicznym kontekście w Polsce często słyszymy soczyste słowo na „k”. Wyrażenia: Vai à fava! (wai-a-fawa), dokładnie tłumacząc: „A idź do bobu!”, możemy użyć, gdy chcemy kogoś wysłać tam, skąd przyszedł. Naszym czytelnikom mogę przybliżyć jeszcze jeden zwrot, o tym samym znaczeniu, który jak mniemam, zapamiętają najłatwiej. Uspokoję tylko, że Portugalczyk nie usłyszy w nim niczego wulgarnego:

      – Vai dar uma curva! (wai-dar-uma-ku-rwa), czyli „Idź se weź zakręt!”.

      ‒ Pamiętam pierwszą lekcję portugalskiego, kiedy w ucho wpadło mi słowo a gestora (a-żysztora). Byłam przekonana, że to pełne ekspresji przekleństwo. A tymczasem oznacza po prostu panią kierownik, menedżerkę. Ma w sobie polskie „ożeż…” i wyhamowującą „sztorę”. Świetnie uwalnia emocje. Kiedy po polsku mam ochotę „rzucić mięsem”, ale oficjalna sytuacja na to nie pozwala, sięgam po „ażysztorę”.

      Teraz pora na poznanie prawdziwych portugalskich wulgaryzmów. Jakie są najpopularniejsze południowe rozładowywacze?

      ‒ Zgrabnie ominę dosłowność w tym temacie, pokuszę się natomiast o empiryczną refleksję, bo kiedy mówię po portugalsku, przeklinam po portugalsku… O ile polskie wulgaryzmy bazują na wibrującym, mocnym „r”, o tyle portugalskie są miękkie, bezdźwięczne i syczące. Należy je miarowo cedzić przez zaciśnięte zęby albo – w przypadku utraty kontroli – w szybkim tempie bulgotać całą paszczą.

      ‒ Po wulgaryzmach robię ostrą woltę i zapytam cię, jak brzmią wyznania miłości. Jak będzie po portugalsku „kocham cię”?

      ‒ O! I tu napotykamy na problem w ekspresji Portugalczyka. Oni niechętnie mówią: „Kocham cię”. Zespół Clã w latach dziewięćdziesiątych nagrał na ten temat znakomitą piosenkę Problema de expressão. W portugalskim kontynentalnym, czyli używanym w Europie, wyznanie miłosne nie brzmi zbyt romantycznie. Przypomina raczej jakąś gardłową, beatboxową frazę. Brzmi to:

      – Amo-te! (amu-ty).

      Może dlatego Portugalczycy chętniej mówią: adoro-te (adoru-ty), czyli „uwielbiam cię”, a najczęściej wyznają miłość, używając sformułowania gosto muito de ti (gosztu-muitu-dy-ti), co znaczy „bardzo cię lubię”, „bardzo mi smakujesz”.

      ‒ Podoba mi się ta ostatnia forma. Kojarzy mi się z ludźmi, którzy mają apetyt na życie!

      ‒ Dla mnie to wyznanie jest emocjonalnie rozcieńczone. Portugalczycy sami przyznają, że amo-te jest zarezerwowane dla wyjątkowo bliskich osób, na przykład dla matki. Co ciekawe, znani z kochliwości i wylewności Brazylijczycy, którzy też władają językiem portugalskim, bardzo często wyznają miłość. Ich wypowiedź ma jednak odwróconą składnię, dzięki czemu otrzymujemy śpiewne:

      – Eu te amo! (eu-ci-amu).

      Przy tej okazji warto powiedzieć, że w większości piosenek, które uznajemy za bossanovy, słyszymy właśnie brazylijską wersję języka portugalskiego. W wykonaniu Brazylijczyków ten język jest śpiewniejszy, jeszcze bardziej nosowy i ma bardziej otwartą wymowę samogłosek. Mówi się nawet, że to portugalski z cukrem.

      ‒ Można powiedzieć, że to sepleniący portugalski?

      ‒ Powiedziałabym, że gdyby ktoś włożył Portugalczykowi do ust trzy landrynki i kazał coś powiedzieć, to brzmiałby jak Brazylijczyk. Zrobiłaby się z tego taka sopinha de massa (supinia-dy-masa), czyli zupka z makaronem. Tak po portugalsku nazywa się osoby sepleniące. W portugalskim brazylijskim wszystkie twardo wymawiane w Europie głoski, takie jak „t” i „d”, wymawiamy jako „ci” i „dzi”, na przykład:

      – Bom dia // port. bon-dia // braz. bon-dzia.

      – Boa tarde // port. boa-tardy // braz. boa-tardzi.

      – Boa noite // port. boa-noity // braz. boa-noici.

      Lizbońskie słońce rozleniwia, gołębie mogą czuć się bezpiecznie.

      ‒ Zgodzisz się z tym, że Portugalczycy są mistrzami zdrobnień?

      ‒ O tak! Uwielbiają je. Pomagają im wyrażać troskliwość, serdeczność i wręcz pieszczotliwy stosunek do codzienności. Zdrobnienia rozpoznamy po miękkich końcówkach -inho, -inha / -zinho, -zinha (-iniu, -inia / -ziniu, -zinia). Wszystko jest wtedy takie fofinho (fofiniu), czyli… puszkowe i rozkoszne.

      Zdrobnieniami możemy zamówić w restauracji cały obiad, który wtedy nie wydaje się już ciężkostrawny. Na początek prosimy o uma saladinha mista (uma-saladinia miszta / sałateczkę) albo uma sopinha (uma-supinia / zupkę). Na drugie um bifezinho com batatinha frita (um-bifyziniu com-batatinia-frita / stek z fryteczkami) i um arrozinho (um-arroziniu / ryżyk). A na koniec wypada już tylko poprosić o um cafezinho (kawusię) i a continha, por favor (a-continia-pur-favor / rachuneczek poproszę), który dzięki zdrobnieniu też wyda się mniejszy. Wychodząc, możemy jeszcze wdzięcznie powiedzieć Obrigadinho! (obrigadiniu).

      ‒ Języka portugalskiego można się uczyć na wiele sposobów. Pokazałaś mi kiedyś pewnego przystojniaka, który do tworzenia internetowych kursów zaangażował swoją babcię. Efekt międzypokoleniowej współpracy jest bardzo interesujący.

      ‒ Serdecznie polecam www.practiceportuguese.com. To strona poświęcona nauce portugalskiego używanego w Europie. Rui Coimbra, bo tak nazywa się spiritus movens tego przedsięwzięcia, stworzył przestrzeń, do której zagląda się z przyjemnością. Niezaprzeczalną gwiazdą portalu jest Avó Odete, babcia pomysłodawcy. Dzięki jej pełnym humoru rozmowom z wnukiem można posmakować portugalskiego w najsurowszej, domowej odsłonie. To język pełen wyrażeń i słówek, których próżno szukać w klasycznych podręcznikach. Gorąco polecam, na początek odcinek o zmywaniu naczyń!

      ‒ Wyjaśnijmy jeszcze kwestię portugalskich imion i nazwisk. Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy na stole w domu moich znajomych zobaczyłam kopertę, na której widniał „niekończący się adresat”. Skąd to bogactwo?

      ‒ Nazwiska to osobny rozdział w opowieści o Portugalczykach. Nie dość, że często się powtarzają, to jeden obywatel zwykle posiada ich kilka. Na co dzień przedstawia się na przykład jako Fernando Fernandes, ale zaglądasz do jego dowodu osobistego i okazuje się, że tak naprawdę pijesz wino z człowiekiem, który nazywa się Fernando João Duarte do Carmo Abrantes Fernandes. A w domu i tak wszyscy wołają do niego zdrobniale: „O! Nando!”.

      Dawniej synowie СКАЧАТЬ