Korekty. Джонатан Франзен
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Korekty - Джонатан Франзен страница 24

Название: Korekty

Автор: Джонатан Франзен

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Современная зарубежная литература

Серия:

isbn: 978-83-7999-974-3

isbn:

СКАЧАТЬ schody makulaturowym przemielonym farszem z wnętrza swojej podwójnej powłoki, on zaś zdołał uchwycić ją palcami stopy i posłać wysokim łukiem daleko i wysoko przed siebie, tak że wylądowała na przedostatnim stopniu. Niestety, wyglądało na to, że utknęła tam na dobre, chociaż zaciekle kopał, deptał i miażdżył ją stopami. Ze środka wyłoniła się plątanina zielonego jedwabiu i czerwonego papieru. Zniecierpliwiony jednak złamał zasady, wrzucił stratowane szczątki przesyłki na podest, dokopał je do łóżka, a następnie wrócił na parter po resztę paczek. Te także udało mu się niemal całkowicie zniszczyć, zanim dopracował się metody polegającej na zrzucaniu ich ze stopnia i częstowaniu kopniakiem w locie, dzięki czemu błyskawicznie docierały na piętro. Paczka od Gary’ego eksplodowała podczas lotu, posypały się z niej styropianowe kulki, na koniec zaś wypadła owinięta w bąbelkową folię butelka i potoczyła się po stopniach. Było to drogie kalifornijskie porto. Chip zaniósł je do łóżka, otworzył, a następnie opróżnił w tempie jednego dużego łyka na jeden prezent. Od matki, która najwyraźniej wciąż uważała, że jej syn wiesza w święta skarpetę na kominku, dostał pudełko z napisem „Wypełniacz do skarpet”. Zawierało kilka oddzielnie zawiniętych przedmiotów: opakowanie cukierków przeciwkaszlowych, oprawioną w metalową ramkę jego fotografię ze szkoły podstawowej, miniaturowe buteleczki z szamponem, odżywką i żelem pod prysznic z hotelu w Hongkongu, w którym Enid i Alfred zatrzymali się przed jedenastu laty podczas podróży do Chin, oraz dwa rzeźbione drewniane elfy z przesadnie szerokimi uśmiechami i sterczącymi z czaszek żyłkami, żeby można było powiesić je na choince. Pod hipotetyczną choinkę miała trafić zawartość drugiej, większej paczki, zawiniętej w świąteczny papier w mikołaje: parowar do szparagów, trzy pary białych gatek, gigantyczna cukrowa laska i dwa jaśki. Od Gary’ego i jego żony Chip otrzymał oprócz wina miniaturową pompkę służącą do wysysania powietrza z napoczętych butelek, aby uchronić resztkę wina przed szybkim skwaśnieniem – doskonałe rozwiązanie problemu, który Chipa zupełnie nie dotyczył, bo chociaż wysilał pamięć, nie potrafił sobie przypomnieć sytuacji, kiedy w jakiejś butelce znajdującej się w zasięgu jego ręki pozostała na dłużej resztka wina. Od Denise, której ofiarował Wybór listów André Gide’a, usunąwszy uprzednio z okładki naklejkę świadczącą o tym, że zapłacił jednego dolara za ten wyjątkowo nudny i nieudany przekład, dostał piękną zieloną jedwabną koszulę, od ojca natomiast czek na sto dolarów z dołączoną odręczną notatką, w której Alfred zalecał mu, żeby kupił sobie coś wedle uznania.

      Z wyjątkiem koszuli, którą nosił, czeku, który zrealizował, oraz porto, które od razu wypił w łóżku, prezenty od rodziny wciąż walały się na podłodze sypialni. Strzępy z wyściółki koperty od Denise dotarły aż do kuchni, gdzie zmieszane z wodą kapiącą ze zlewozmywaka utworzyły błoto, które następnie rozniósł po całym mieszkaniu. Styropianowe kulki przeciągi poupychały po kątach.

      Na środkowym zachodzie dochodziła właśnie dwudziesta druga trzydzieści.

      Cześć, tato. Wszystkiego najlepszego z okazji siedemdziesiątych piątych urodzin. U mnie wszystko w porządku, a co u was?

      Chip czuł, że bez jakiegoś energetyzującego bodźca nie będzie w stanie sięgnąć po telefon, ale nie miał pojęcia, co mogłoby funkcję tego bodźca pełnić. Telewizja od jakiegoś czasu tak bardzo go stresowała, że palił papierosy nawet w trakcie kreskówek, w związku z czym jego płuca zamieniły się w jedno wielkie ognisko dokuczliwego bólu. Z domu znikły wszystkie zapasy alkoholu, łącznie z aromatami do ciast i syropem przeciwkaszlowym, a po ekscesach z kanapą jego endorfiny wycofały się do najodleglejszych zakamarków mózgu, tak wyczerpane reżimem, któremu poddawał je przez minione pięć tygodni, że nic ani nikt, może z wyjątkiem Melissy we własnej osobie, nie zdołałoby ich stamtąd wywabić. Rozpaczliwie potrzebował elektryzującego impulsu, lecz dysponował tylko egzemplarzem „New York Timesa” z ubiegłego miesiąca, a miał wrażenie, że jak na jeden dzień podkreślił już wystarczająco dużo wielkich „M” i więcej po prostu nie da rady.

      Dokładnie zbadał zawartość ustawionych na stole butelek, lecz zyskał tylko całkowitą pewność, że istotnie nie ma w nich żadnych, choćby najmniejszych resztek. Za ostatnie 220 dolarów z karty kredytowej Visy kupił osiem butelek bardzo przyzwoitego fronsaca i w sobotni wieczór urządził ostatnie mobilizujące przyjęcie dla swoich zwolenników na wydziale. Kilka lat wcześniej, kiedy rada wydziału dramatu zwolniła młodą wykładowczynię nazwiskiem Cali Lopez (pod zarzutem sfałszowania dokumentów stwierdzających posiadanie przez nią stopnia naukowego), rozjuszeni studenci i młodsi wykładowcy zorganizowali gwałtowne protesty, zmuszając władze nie tylko do ponownego przyjęcia panny Lopez, lecz także do podpisania z nią stałego kontraktu. Co prawda Chip nie był ani lesbijką, ani Filipinką, jak Lopez, ale wykładał teorię feminizmu, mógł liczyć na stuprocentowe poparcie frakcji homoseksualnej, okraszał swoje wykłady cytatami z autorów spoza obszaru cywilizacji zachodniej, a to, co czynił w pokoju numer 23 w Comfort Valley Lodge, było w gruncie rzeczy zaledwie wprowadzaniem w życie teorii (na przykład mitu autorstwa i rezystorowanego konsumpcjonizmu transgresywnych relacji seksualnych), za których nauczanie mu płacono. Niestety, teorie te brzmiały cokolwiek nieprzekonująco, jeśli nie wygłaszał ich przed łatwo ulegającymi fascynacjom nastolatkami. Spośród ośmiorga zaproszonych kolegów na przyjęciu zjawiło się zaledwie czworo i pomimo jego wysiłków zmierzających do skierowania rozmowy na temat niewesołej sytuacji, w jakiej się znalazł, jedyny zbiorowy wysiłek podjęty przez przyjaciół z myślą o nim polegał na chóralnym odśpiewaniu – zaraz po opróżnieniu ósmej butelki wina – dość swobodnie zinterpretowanej wersji Non, je ne regrette rien.

      Zabrakło mu energii, żeby po nich posprzątać. Całymi dniami kontemplował resztki sałatki, warstwę zestalonego tłuszczu na pieczeni, walające się na podłodze korki i popiół wysypujący się z popielniczek. Bezład, jaki panował w jego domu, odpowiadał temu w jego głowie. Cali Lopez zastąpiła Jima Levitona na stanowisku dziekana.

      Opowiedz mi o stosunkach, które łączą cię z twoją studentką Melissą Paquette.

      Z moją byłą studentką?

      Tak, z twoją byłą studentką.

      Lubię ją. Zjedliśmy razem kolację. Spędziliśmy wspólnie trochę czasu na początku przerwy świątecznej. Jest doskonałą studentką.

      Czy pomagałeś jej pisać pracę semestralną dla Vendli O’Fallon?

      Rozmawialiśmy o tym. Pomogłem jej wyjaśnić kilka wątpliwości.

      Czy wasze stosunki mają charakter seksualny?

      Nie.

      Będziemy musieli czasowo odsunąć cię od prowadzenia zajęć aż do chwili, gdy przeprowadzimy szczegółowe śledztwo. Następne przesłuchanie odbędzie się na początku przyszłego tygodnia, a tymczasem dobrze by było, gdybyś znalazł sobie prawnika i pogadał z przedstawicielem związków zawodowych. Nie próbuj natomiast rozmawiać z Melissą Paquette.

      A co ona mówi? Że napisałem za nią tę pracę?

      Melissa naruszyła kodeks honorowy, oddając wykładowcy pracę nie swojego autorstwa. Grozi jej zawieszenie na jeden semestr, ale zdajemy sobie sprawę z istnienia licznych okoliczności łagodzących. Chociażby godny potępienia fakt, że utrzymywałeś z nią kontakty seksualne.

      Tak twierdzi?

      Całkiem СКАЧАТЬ