Название: Paragraf 22
Автор: Joseph Heller
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмор: прочее
isbn: 978-83-8125-631-5
isbn:
Nieszczęście z wąsami Mila polegało na tym, że każdy wąs był inny. Były podobne do jego rozkojarzonych oczu, które nigdy nie patrzyły w jedno miejsce naraz. Milo widział wprawdzie więcej rzeczy niż przeciętny człowiek, ale za to żadnej z nich nie widział zbyt dokładnie. W przeciwieństwie do swojej reakcji na wieść o facecie z Wydziału Śledczego, nowinę o zwiększeniu liczby obowiązkowych lotów do pięćdziesięciu pięciu przyjął ze spokojną godnością.
– Jest wojna – powiedział – i nie ma co narzekać na liczbę lotów, które musimy zaliczyć. Jeżeli pułkownik mówi, że musimy mieć po pięćdziesiąt pięć lotów, to znaczy, że musimy mieć po pięćdziesiąt pięć lotów.
– Ja tam nie muszę – oświadczył Yossarian. – Pójdę do majora Majora.
– Jakim cudem? Major Major nikogo nie przyjmuje.
– No to wrócę do szpitala.
– Dopiero dziesięć dni temu wyszedłeś ze szpitala – przypomniał mu Milo z naganą w głosie. – Nie możesz uciekać do szpitala za każdym razem, kiedy zdarzy się coś nie po twojej myśli. Trzeba odbyć tyle lotów, ile nam każą. To nasz obowiązek.
Milo miał żelazne zasady, które nie pozwalały mu nawet pożyczyć sobie paczki drylowanych daktyli z kasyna w dniu, kiedy McWattowi ukradziono prześcieradło, jako że produkty w kasynie były własnością państwa.
– Ale mogę je pożyczyć od ciebie – wyjaśniał Yossarianowi – gdyż wszystkie te owoce stają się twoją własnością, z chwilą kiedy ci je wydam na podstawie listu doktora Daneeki. Możesz z nimi robić wszystko, co chcesz, możesz je nawet sprzedać z zyskiem zamiast rozdawać za darmo. Czy nie chciałbyś robić tego do spółki ze mną?
– Nie.
Milo spasował.
– W takim razie pożycz mi jedną paczkę drylowanych daktyli – zażądał. – Oddam ci je. Przysięgam, że oddam i dostaniesz jeszcze premię.
Milo dotrzymał słowa i wręczył Yossarianowi ćwierć żółtego prześcieradła McWatta, wróciwszy z nienaruszoną paczką daktyli i z uśmiechniętym złodziejem, który miał słabość do słodyczy i który ukradł to prześcieradło z namiotu McWatta. Ćwiartka prześcieradła była teraz własnością Yossariana. Zarobił ją, sam o tym nie wiedząc, w czasie poobiedniej drzemki.
– Co to jest?! – krzyknął zdumiony McWatt, widząc oddartą połówkę swojego prześcieradła.
– To jest pół prześcieradła, które dziś rano ukradziono z twojego namiotu – wyjaśnił Milo. – Pewnie nawet nie zauważyłeś, że ci je skradziono.
– Dlaczego ktoś miałby kraść pół prześcieradła? – spytał Yossarian.
– Nic nie rozumiesz – obruszył się Milo. – On ukradł całe prześcieradło, a ja je odzyskałem wraz z paczką daktyli stanowiącą twój wkład w przedsięwzięcie. Z tego tytułu otrzymujesz ćwierć prześcieradła. Jest to bardzo ładny zarobek, uwzględniając fakt, że daktyle, które mi dałeś, zwracam ci w stanie nienaruszonym.
Następnie Milo zwrócił się do McWatta:
– Połowa prześcieradła jest twoja, ponieważ było twoją własnością, i doprawdy nie rozumiem, dlaczego narzekasz, bo gdyby nie interwencja moja i kapitana Yossariana nie miałbyś ani kawałka.
– Czy ja narzekam?! – zawołał McWatt. – Usiłuję tylko wyobrazić sobie, co można zrobić z połówką prześcieradła.
– Jest mnóstwo rzeczy, które można zrobić z połówką prześcieradła – zapewnił go Milo. – Pozostałą ćwiartkę prześcieradła zatrzymałem sobie jako nagrodę za moją inicjatywę i wysiłek organizacyjny. Zaznaczam, że nie biorę jej dla siebie, tylko dla syndykatu. I to jest coś, co możesz zrobić ze swoją połówką prześcieradła. Powierzyć ją syndykatowi i patrzeć, jak będzie rosła.
– Jakiemu syndykatowi?
– Syndykatowi, który chcę zorganizować, żeby dawać wam jeść tak, jak na to zasługujecie.
– Chcesz zorganizować syndykat?
– Tak. To jest raczej supermarket. Czy wiecie, co to jest supermarket?
– Miejsce, gdzie się kupuje różne rzeczy.
– I sprzedaje – skorygował Milo.
– I sprzedaje.
– Przez całe życie marzyłem o supermarkecie. Można zrobić masę rzeczy, kiedy się ma coś takiego. Ale najpierw trzeba to mieć.
– Chcesz zorganizować supermarket?
– Wszyscy będą udziałowcami.
Yossarian nadal nie bardzo rozumiał, gdyż sprawa dotyczyła handlu, czyli dziedziny, która zawsze wprawiała go w zakłopotanie.
– Pozwólcie, że wyjaśnię to jeszcze raz – zaproponował Milo nieco już zniecierpliwiony, wskazując kciukiem złodzieja mającego słabość do słodyczy, który stał za nim, ani na chwilę nie przestając się uśmiechać. – Wiedziałem, że on woli daktyle od prześcieradła. Ponieważ nie rozumie ani słowa po angielsku, zażądałem, żeby całą transakcję prowadzić w języku angielskim.
– Dlaczego nie dałeś mu zwyczajnie w łeb i nie zabrałeś prześcieradła? – spytał Yossarian.
Zaciskając z godnością wargi, Milo pokręcił głową.
– Byłoby to wysoce niewłaściwe – powiedział surowo. – Przemoc to zło, zła nigdy nie uda się zwalczyć złem. Mój sposób był znacznie lepszy. Kiedy pokazałem mu daktyle i wyciągnąłem rękę po prześcieradło, pomyślał, że proponuję mu handel wymienny.
– A tobie o co chodziło?
– Prawdę mówiąc, rzeczywiście proponowałem mu wymianę, ale ponieważ on nie rozumie po angielsku, zawsze mogę temu zaprzeczyć.
– No, a jeśli on się zdenerwuje i weźmie te daktyle?
– Wtedy damy mu w łeb i odbierzemy daktyle – odpowiedział Milo bez chwili namysłu. Przeniósł wzrok z Yossariana na McWatta i z powrotem. – Naprawdę nie rozumiem, na co narzekacie. Wszyscy na tym zyskali. Wszyscy mają powody do zadowolenia prócz tego złodziejaszka, który nie rozumie nawet naszego języka i na nic lepszego nie zasłużył, więc nie ma się co nim przejmować. Nie rozumiecie tego?
Ale Yossarian nadal nie rozumiał, jak Milo może kupować na Malcie jajka po siedem centów sztuka i sprzedawać je z zyskiem na Pianosie po pięć centów.
8
СКАЧАТЬ