Nieśmiertelni. Vincent V. Severski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nieśmiertelni - Vincent V. Severski страница 18

Название: Nieśmiertelni

Автор: Vincent V. Severski

Издательство: PDW

Жанр: Зарубежные детективы

Серия: Czarna Seria

isbn: 9788382520903

isbn:

СКАЧАТЬ słucham… – odezwał się głos w radiostacji.

      – O dwudziestej trzeciej czterdzieści trzy zabraliście mężczyznę z Drottning Kristinas…

      – Skąd? – zapytał mężczyzna.

      – KTH…

      – Nikogo nie zabieraliśmy – odparł. – Jesteśmy od dziesiątej na patrolu w Täby, przy spalonym domu.

      – Dwunastka? – Lars podszedł do monitora.

      – Dwunastka – odparł spokojnie głos. – Jakaś pomyłka? O co chodzi?

      – W porządku, dziękuję. Bez odbioru – zakończył Lars i wszyscy przez chwilę wpatrywali się w ekran.

      – Co się dzieje? – pierwsza odezwała się Linda, mocno zaniepokojona i zaskoczona jak wszyscy.

      Selander wyjął z kieszeni telefon komórkowy i odszedł na bok. Linda wyjęła swój i ruszyła w przeciwnym kierunku. Harriet czuła, jak po plecach spływa jej pot, i to nie dlatego, że cały czas miała na sobie zimową kurtkę i czapkę, a w pomieszczeniu było ciepło. Ta kropelka potu była zmaterializowanym przez jej ciało strachem i rozpaczą jednocześnie. Doznanie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła, skłębione w jej wnętrzu, próbowało teraz wydostać się na zewnątrz. Cały czas, jak w fotoplastykonie, klatka za klatką, pojawiały się w jej pamięci ostatnie słowa Antona. Harriet już wiedziała, że musi natychmiast poinformować o tym Lindę.

      – Lindo… – zaczęła, ale ta rozmawiała przez telefon i dała znak ręką, żeby zaczekała.

      – Lars – odezwał się za jej plecami Gunnar – połącz się z tą dwunastką i zapytaj, jaki mają samochód. Jaki typ?

      – Dwunastka! Zgłoś się. Dwunastka?

      – Zgłaszam się – odpowiedział ten sam głos co poprzednio.

      – Jaki macie samochód… podaj typ.

      – Volvo 60, a o co chodzi?

      – To wszystko. Dziękuję – zakończył Lars.

      – Wygląda na to, że miała pani rację, Harriet – powiedział do niej Selander. – Coś się stało. Lars! – Odwrócił się do Gummego. – Natychmiast przejrzyjcie dokładnie wszystkie nagrania z waszych kamer, ten samochód musi się gdzieś jeszcze pojawiać. Przecież nie wyskoczył spod ziemi ani się pod nią nie zapadł. Potrzebne nam numery rejestracyjne, choć pewnie tablice i tak są skradzione. Podaj dane na nasz monitoring miejski – polecił umundurowanemu olbrzymowi i znacząco kiwnął głową.

      – Porwanie? – zapytała wyraźnie poruszona Linda.

      – Niewykluczone – odparł. – W domu go nie ma, sprawdziliśmy już. Wygląda to wszystko bardzo podejrzanie. Gdzie jest jego biuro? Tove, wiesz?

      – Biuro? Nooo… w „reaktorze”, przecież dopiero co tam byliśmy… – plątał się zdezorientowany Tove. – Aaaa… chodzi o jego pracownię naukową, tak? No oczywiście, jest w Quantum.

      – Czyli gdzie? – Selander podniósł głos.

      – No w 4S…

      – Czyli gdzie? – niemal krzyknął.

      – Na wydziale elektroniki – wtrąciła Harriet. – Sto pięćdziesiąt metrów stąd. Ma pracownię w części, która teraz jest zamknięta z uwagi na… programy badawcze. Anton nadzorował bezpieczeństwo. Już tam kilka razy dzwoniłam, ale nikt nie odbiera.

      – Sprawdzimy…

      – Coś mamy! – krzyknął Lars. – Chodź tu szybko, Gunnar! Zobacz!

      Wszyscy jak na komendę ruszyli w kierunku konsoli, gdzie stał Lars Gumme z dwoma pracownikami. Ustawili się za jego plecami, na wprost rzędu monitorów. Selander przepchnął się do przodu i bezceremonialnie przesunął ręką jednego z pracowników, który na moment stracił równowagę, ale bez protestu ustąpił na bok.

      – Dawaj!

      – Tu… na tym monitorze… to nagranie z siedemnastki, na dachu wydziału chemii.

      Na identycznym jak poprzednio monitorze widać było zaśnieżoną perspektywę ulicy Drottning Kristinas i rozbawioną grupkę studentów z puszkami piwa w dłoniach. Po chwili z prawego dolnego rogu wysunął się dach samochodu i na ekranie pojawił się volkswagen numer 12 z napisem „Securitas” o wyraźnie widocznych numerach rejestracyjnych. Była 23.43. Przejechał około stu pięćdziesięciu metrów i skręcił w prawo za dwupiętrowy długi budynek z jasnej cegły, po czym znikł z ekranu.

      – To wydział elektroniki! – odezwała się podniecona Harriet.

      – Tu jest więcej – wtrącił Lars. – Na tym monitorze. To z kamery ustawionej z drugiej strony budynku elektroniki… mamy parking.

      Widać było, jak samochód wyjeżdża zza rogu i bardzo powoli sunie wzdłuż budynku. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymał się przed tylnym wejściem. Otworzyły się drzwi po stronie pasażera i wysiadł mężczyzna w mundurze firmy Securitas. Twarz, słabo widoczną w nocnym świetle, dodatkowo przesłaniała naciągnięta głęboko wełniana czapka. Zaczął się rozglądać, najwyraźniej sprawdzając otoczenie, po czym okrążył samochód, popatrzył w okna budynku i podszedł do drzwi. Wyglądał jak typowy ochroniarz podczas rutynowego obchodu. Po chwili dał ręką znak i otworzyły się przesuwane drzwi volkswagena. Wysiadł kolejny ochroniarz w czapce, potem skuty z tyłu Anton, a za nim trzeci ochroniarz, z bronią przedłużoną o tłumik. Weszli do środka, a ten pierwszy został przy drzwiach.

      – O Boże! – wyszeptała Harriet.

      Selander natychmiast wyciągnął krótkofalówkę z kieszeni.

      – Inspektor Gunnar Selander do stanowiska operacyjnego – powiedział z wyraźnym napięciem. – Jestem na KTH w sprawie zaginięcia Antona Peteriusa. Zachodzi podejrzenie przestępstwa z użyciem broni. Co najmniej czterech uzbrojonych mężczyzn w mundurach Securitasu na wydziale elektroniki. Proszę o natychmiastowe wsparcie! Podejmuję interwencję… Lars i ty! Macie broń? – rzucił krótko do Gummego i jednego z ochroniarzy.

      Obaj skinęli głowami i ruszyli do otwartej szafy pancernej.

      – Ty zostajesz tutaj! – zwrócił się do drugiego ochroniarza. – I uważaj na wszystko! Linda? Pomożesz nam? Weź broń ochroniarza.

      Wydawał rozkazy szybko i wyraźnie. Wszystko trwało ledwie kilkadziesiąt sekund i chociaż było oczywiste, że nagranie, które widzieli, zostało utrwalone kilka godzin wcześniej, to jednak należało działać. Czterech mężczyzn z bronią wysiada z fałszywego wozu Securitasu z uwięzionym pracownikiem FRA i wchodzi na wydział, gdzie prowadzi się tajne programy – ten obraz w wyćwiczonym na takich łamigłówkach umyśle Selandera uruchomił wodospad dopaminy i syndrom psa tropiącego.

      – Wy… – Gunnar wskazał głową na Harriet, ochroniarza i Tovego – pilnujecie monitorów. Sprawdźcie wszystkie nagrania i informujcie – rzucił w drzwiach, gdy Linda i ochroniarz zaczęli już zbiegać СКАЧАТЬ