Kłopoty w raju. Slavoj Žižek
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kłopoty w raju - Slavoj Žižek страница 9

Название: Kłopoty w raju

Автор: Slavoj Žižek

Издательство: PDW

Жанр: Философия

Серия:

isbn: 9788381436090

isbn:

СКАЧАТЬ fundamentalistów rynkowych? Kiedy podczas niedawnej debaty we francuskiej telewizji Guy Sorman stwierdził, że demokracja i kapitalizm zawsze idą w parze, nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem mu oczywistego pytania: „A co z dzisiejszymi Chinami?”. Wybąkał w odpowiedzi: „W Chinach nie ma kapitalizmu!”. Zdaniem fanatycznie prokapitalistycznego Sormana, jeśli kraj jest niedemokratyczny, oznacza to po prostu, że nie jest tak naprawdę kapitalistyczny, lecz praktykuje zniekształconą wersję kapitalizmu, dokładnie tak samo, jak dla demokratycznego komunisty stalinizm nie był autentyczną formą komunizmu. Nietrudno wyłapać błąd leżący u podstaw takiego rozumowania. To jak w tym znanym żarcie: „Moja narzeczona nigdy nie spóźnia się na spotkanie, ponieważ w chwili, gdy się spóźni, nie jest już moją narzeczoną!”. Oto jak współczesny apologeta wolnego rynku wyjaśnia kryzys finansowy z 2008 roku: to nie była wina mechanizmów rynkowych, lecz nadmiernych regulacji państwowych, problem polegał na tym, że nasza gospodarka rynkowa nie była prawdziwa, że wciąż znajdowała się w szponach państwa opiekuńczego. Kiedy trzymamy się takiej wizji czystości kapitalizmu rynkowego, traktując jego niepowodzenia jako przypadkowe wpadki, kończymy na naiwnym progresywizmie, który ignoruje szalony taniec przeciwieństw.

      Jednym z najbardziej uderzających przykładów tego szalonego tańca w sferze ekonomicznej jest dziwne współistnienie wyczerpujących form zatrudnienia z zagrożeniem bezrobociem: im ciężej pracują ci, którzy są zatrudnieni, tym bardziej rozpowszechnione jest ryzyko bezrobocia. Dzisiejsza sytuacja zmusza nas zatem, abyśmy przesunęli akcenty w lekturze Kapitału Marksa z ogólnego tematu reprodukcji kapitalistycznej na, jak to ujął Frederick Jameson, „podstawową, strukturalną centralność bezrobocia w tekście samego Kapitału: bezrobocie jest strukturalnie nierozłączne od dynamiki akumulacji i ekspansji, która stanowi samą naturę kapitalizmu jako takiego”31. Prawdopodobnie skrajnym przykładem „jedności przeciwieństw” w sferze gospodarczej jest to, że sam sukces kapitalizmu (wzrost wydajności itp.) wywołuje bezrobocie (czyni coraz więcej pracowników bezużytecznymi): to, co powinno być błogosławieństwem (potrzebujemy mniej ciężkiej pracy), staje się przekleństwem. W ten sposób światowy rynek jest, ze względu na swoją wewnętrzną dynamikę, „przestrzenią, w której każdy był kiedyś produktywnym robotnikiem i w której praca zaczęła być wszędzie eliminowana z systemu”32, to znaczy: w trwającym procesie globalizacji kapitalistycznej kategoria bezrobotnych zyskała nową jakość, wykraczającą poza klasyczne pojęcie „rezerwowej armii pracy”. Mówiąc o bezrobociu, powinniśmy wziąć pod uwagę „ogromną liczbę ludzi na całym świecie, którzy niejako «wypadli z historii», którzy zostali celowo wyłączeni z modernizacyjnych projektów kapitalizmu Pierwszego Świata i spisani na straty jako beznadziejne lub śmiertelne przypadki”33: tzw. „państwa upadłe” (Kongo, Somalia), ofiary głodu, katastrof ekologicznych i pseudoarchaicznej „nienawiści etnicznej”, adresaci filantropii i organizacji pozarządowych lub (często są to te same osoby) ofiary „wojny z terrorem”. Kategorię bezrobotnych należy zatem rozszerzyć, aby obejmowała szerokie spektrum ludności: od osób tymczasowo bezrobotnych przez osoby już dłużej niepracujące i osoby trwale bezrobotne aż po osoby żyjące w slumsach i innych rodzajach gett (wszyscy ci, których lekceważył często sam Marks jako „lumpenproletariat”), a także całe obszary, populacje lub państwa wyłączone z globalnego procesu kapitalistycznego, niczym puste przestrzenie na starożytnych mapach. Czy to poszerzenie kręgu „bezrobotnych” nie przenosi nas z powrotem od Marksa do Hegla? „Motłoch” powraca, wyłaniając się z samego sedna walk emancypacyjnych. Innymi słowy, takie przekwalifikowanie zmienia całą „mapę wyobrażeniową” naszej sytuacji: obojętne tło Historii staje się potencjalnym podmiotem walki emancypacyjnej.

      Niemniej jednak powinniśmy dodać trzy zastrzeżenia do sposobu, w jaki Jameson rozwija tę ideę. Po pierwsze, należy poprawić zaproponowany przez niego kwadrat semiotyczny, który składa się z (1) pracowników, (2) rezerwowej armii (czasowo) bezrobotnych, (3) (trwale) bezrobotnych i (4) „kiedyś zatrudnionych”34, a teraz bez pracy. Czy w punkcie numer cztery nie należałoby raczej umieścić osób zatrudnionych nielegalnie: ludzi pracujących na czarnym rynku, w slumsach oraz skazanych na różne formy niewolnictwa? Po drugie, Jameson nie kładzie wystarczającego nacisku na to, jak „wykluczeni” są mimo wszystko często włączani w obręb globalnego rynku. Weźmy przykład dzisiejszego Konga: za fasadą „prymitywnych emocji etnicznych”, eksplodujących po raz kolejny w afrykańskim „jądrze ciemności”, możemy dostrzec kontury globalnego kapitalizmu. Po upadku Mobutu Kongo przestało istnieć jako zjednoczone państwo; w szczególności jego wschodnia część to wiele terytoriów rządzonych przez lokalnych watażków kontrolujących swoje skrawki ziemi za pomocą armii, do których należą często dzieci odurzone narkotykami. Każdy watażka ma powiązania biznesowe z zagraniczną firmą lub korporacją eksploatującą bogactwo regionu – głównie surowce mineralne. Taki układ pasuje obu stronom: korporacja otrzymuje przykładowo prawa do wydobycia bez konieczności płacenia podatków, podczas gdy watażka inkasuje zapłatę. Ironia polega na tym, że wiele z tych minerałów jest wykorzystywanych w zaawansowanych technologicznie produktach, takich jak laptopy i telefony komórkowe. Krótko mówiąc, zapomnij o zrzucaniu winy za afrykańskie konflikty na „dzikie zwyczaje” miejscowej ludności: po prostu usuń z równania zagraniczne firmy z branży zaawansowanych technologii i rozpadnie się cały gmach „wojny etnicznej napędzanej starymi emocjami”35. Po trzecie, kategorię „kiedyś zatrudnionych” należy uzupełnić o jej przeciwieństwo: wykształconych bezrobotnych. Dziś całe pokolenie studentów prawie nie ma szans na znalezienie odpowiedniego zatrudnienia, co czasami prowadzi do masowych protestów. Najgorszym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest bezpośrednie podporządkowanie edukacji wymaganiom rynku – choćby dlatego, że sama dynamika rynku sprawia, iż edukacja zapewniana przez uniwersytety jest „przestarzała”. Ci bezrobotni studenci powinni odgrywać kluczową rolę organizacyjną w rodzących się ruchach emancypacyjnych (jak w Egipcie i podczas europejskich protestów od Grecji po Wielką Brytanię). Radykalna zmiana nigdy nie jest wywoływana przez samych biednych. Powstanie pokolenia bezrobotnej, wykształconej młodzieży (w połączeniu z szeroko dostępną nowoczesną technologią cyfrową) stwarza możliwości rewolucyjne.

      Jameson dodaje do tej układanki kolejny ważny element (paradoksalny, ale uzasadniony): charakteryzuje to nowe bezrobocie strukturalne jako formę wyzysku. Nie tylko pracownicy wytwarzający wartość dodatkową zawłaszczaną przez kapitał są eksploatowani, lecz także ci, którym strukturalnie uniemożliwia się bycie częścią kapitalistycznego wiru wyzyskiwanej siły roboczej, wliczając w to całe regiony i narody. Jak wobec tego przedefiniujemy pojęcie wyzysku? Konieczna jest radykalna zmiana: zgodnie z dialektyczną logiką wyzysk obejmuje własną negację – wyzyskiwani są nie tylko ci, którzy produkują lub „tworzą”, ale także ci (a nawet przede wszystkim oni) skazani na nietworzenie. Czyż nie natrafiamy tu na strukturę znanego dowcipu z ostatniej dekady istnienia Związku Radzieckiego – o żydzie Rabinowiczu, który chce emigrować z kraju? Biurokrata w urzędzie emigracyjnym pyta go: „Dlaczego?”, na co Rabinowicz odpowiada: „Istnieją dwa powody, dla których chcę wyjechać. Po pierwsze, obawiam się, że jeśli komuniści stracą władzę w Związku Radzieckim, to nowy rząd zrzuci winę za zbrodnie komunistyczne na nas, żydów, i ponownie dojdzie do antyżydowskich pogromów… ”. „Ale – przerywa mu biurokrata – to czysty nonsens; nic nie może się zmienić w Związku Radzieckim, władza komunistów będzie trwać wiecznie!”. „Cóż – odpowiada spokojnie Rabinowicz – to mój drugi powód”. Możemy łatwo wyobrazić sobie urzędnika państwowego, który pyta pracownika: „Dlaczego sądzisz, że jesteś wykorzystywany?”, na co ten odpowiada: „Z dwóch powodów. Po pierwsze, kiedy pracuję, kapitalista przywłaszcza sobie moją wartość dodatkową”. „Ale przecież jesteś bezrobotny, nikt nie przywłaszcza twojej wartości dodatkowej, ponieważ żadnej nie tworzysz!” „To mój drugi powód”. Rzecz w tym, że całość produkcji kapitalistycznej nie tylko potrzebuje pracowników, lecz także tworzy „armię rezerwowych” składającą się z ludzi, СКАЧАТЬ