Название: Wędrująca Ziemia
Автор: Cixin Liu
Издательство: PDW
Жанр: Историческая фантастика
Серия: s-f
isbn: 9788381887960
isbn:
– Ja jestem na jej szczycie – wtrącił Feng Fan. Nie pozwoliłby nikomu, nawet obcym, kwestionować tego, że wspiął się na najwyższą na świecie górę.
>> Stoisz u podnóża góry. Zawsze jesteśmy u podnóża. Podnóżem góry jest prędkość światła, stopami góry są trzy wymiary przestrzeni. Jesteś uwięziony w głębokiej rozpadlinie prędkości światła i trójwymiarowej przestrzeni. Nie jest ci tam… ciasno?
– W niej się urodziliśmy. Ją znamy – odparł Fan, zatopiony w myślach.
>> Wobec tego to, co zaraz powiem, może dla ciebie zabrzmieć bardzo nieznajomo. Popatrz teraz na wszechświat. Co czujesz?
– To coś ogromnego, bezkresnego – odpowiedział Fan.
>> Nie wydaje ci się mały?
– Niby dlaczego? Wszechświat rozciąga się w nieskończoność przed moimi oczami, naukowcy mogą zajrzeć nawet dwadzieścia miliardów lat świetlnych w jego głąb – wyjaśnił Fan.
>> Więc powiem ci, że jest tylko komorą o promieniu dwudziestu miliardów lat świetlnych.
Fan nie miał na to żadnej odpowiedzi.
>> Nasz wszechświat jest pustą komorą, komorą w czymś bardziej stałym.
– Jak to możliwe? Czy to większe ciało stałe nie zapadłoby się natychmiast pod naporem swojej grawitacji? – zapytał oszołomiony Fan.
>> Nie, przynajmniej jeszcze nie. Nasza komora nadal się powiększa w tym superwszechświatowym ciele stałym. Zapadanie grawitacyjne dotyczy tylko ograniczonej przestrzeni stałej. Jeśli jednak przestrzeń superwszechświata jest w rzeczywistości nieskończona, wtedy nie wchodzi to w rachubę. To oczywiście tylko domysł. Kto wie, czy to superwszechświatowe ciało stałe ma granice?
Tu się otwiera zbyt duże pole do snucia hipotez. Można się na przykład zastanawiać, czy w jej ogromnej skali grawitacji nie równoważy jakaś inna siła, tak jak w skali mikroskopowej siły jądrowe w dużym stopniu równoważą elektromagnetyzm. Nie mamy pojęcia, czy taka siła istnieje, ale kiedy żyliśmy w świecie Komory, nie mieliśmy pojęcia o grawitacji. Z zebranych przez nas danych wynika, że kształt komory tego wszechświata jest mniej więcej taki, jak przypuszczali wasi uczeni. Rzecz w tym, że jeszcze nie wiecie, co znajduje się za nią.
– Czym jest to ciało stałe? Czy jest to… – Fan przez chwilę się zastanawiał – …skała?
>> Tego nie wiemy, ale dowiemy się za pięćdziesiąt tysięcy lat, gdy dotrzemy do celu podróży.
– A dokąd właściwie lecicie? – zapytał Fan.
>> Na koniec wszechświata. Nasz statek nazywa się Czubek Igły. Pamiętasz tę nazwę?
– Pamiętam. To był statek, który odkrył prawo zmniejszania się gęstości w świecie Komory.
>> Zgadza się. Nie wiemy, co tam znajdziemy.
– Czy w superwszechświecie są inne komory? – dociekał Fan.
>> Wybiegasz myślą daleko do przodu.
– A jak mógłbym nie wybiegać?
>> Więc pomyśl, że w bardzo dużej skale jest wiele małych komór. Są tam, ale trudno je znaleźć. Mimo to polecimy tam i poszukamy ich.
– Jesteście naprawdę zdumiewający – rzekł Fan z uśmiechem. Czuł głęboki podziw dla śmiałości obcych.
>> No cóż, bardzo przyjemnie się z tobą gawędzi, ale musimy się spieszyć. Pięćdziesiąt tysięcy lat to szmat czasu, a my się codziennie spalamy, by tak rzec. Miło było się z tobą spotkać. I pamiętaj: góry występują powszechnie.
Gęstość chmur z kryształków lodu zamazała ostatnie słowa. A po tych kilku niewyraźnych słowach zaczęła się też zamazywać sama gigantyczna kula, gasnąc i stając się coraz mniejsza. Wkrótce skurczyła się do wielkości plamki, punkciku, jednej z gwiazd na bezkresnym niebie. Odleciała dużo szybciej, niż się pojawiła, i po kilku minutach zupełnie zniknęła za zachodnim horyzontem.
Wszystko pomiędzy niebem i oceanem ponownie spowiła głęboka czerń. Mrok pochłonął lodowe chmury i wir cyklonu, po którym został tylko nikły ślad w postaci ledwie widocznych chaotycznych kłębów na niebie. Jego wycie raptownie przycichło i wkrótce przeszło w słabe zawodzenie, które też niebawem zamarło. Pozostał tylko szum fal.
Feng Fan nagle doznał wrażenia, że spada. Rozejrzawszy się, zobaczył, że ocean zaczyna się powoli zmieniać. Idealnie okrągły szczyt wodnej góry zaczął się spłaszczać, jak otwierany gigantyczny parasol. Fan wiedział, że góra się rozpływa i że on sam spada z wysokości dziesięciu tysięcy metrów. Po kilku minutach woda, na której powierzchni się unosił, przestała opadać, bo dotarła do poziomu oceanu. Siła upadku spowodowała, że głęboko się zanurzył.
Na szczęście tym razem nie zaczął tonąć i ciśnienie szybko wyrzuciło go na powierzchnię. Gdy się tam znalazł, zdał sobie sprawę, że góra całkowicie zniknęła w oceanie. Wyglądało tak, jakby nigdy jej nie było. Rozwiał się też cyklon, chociaż Fan wciąż czuł huraganowy wiatr, który smagał go, wznosząc wysokie fale. Jednak wkrótce ocean się uspokoił i jego powierzchnia się wygładziła.
Gdy rozproszyły się chmury kryształków lodu, nad Fanem rozpostarło się rozgwieżdżone niebo.
Spojrzał na gwiazdy, myśląc o tamtym odległym świecie, tak dalekim, że nawet światło dnia musiało się chwiać z wyczerpania, zanim dotarło stamtąd do Ziemi. Dawno temu na oceanie na tamtej planecie podniósł wzrok ku gwiazdom, tak jak on teraz, Gagarin ze świata Komory. Pomimo dzielącej ich ogromnej pustki przestrzeni kosmicznej i czasu Fan poczuł, że łączy ich wspólnota ducha.
Nagle ogarnęły go mdłości i zwymiotował. Po smaku czuł, że to krew. Kilka kilometrów nad poziomem morza, na szczycie wodnej góry, dostał choroby wysokościowej. Doznał obrzęku płuc i doszło do krwotoku. Natychmiast zrozumiał, że sytuacja jest poważna. Nagły wzrost siły grawitacji sprawił, że był zbyt słaby, by się poruszać. Na powierzchni utrzymywała go tylko kamizelka ratunkowa. Nie miał pojęcia o losie Otwartego Oceanu, ale był prawie pewien, że w promieniu co najmniej pół kilometra nie ma żadnego statku ani łodzi.
Kiedy znajdował się na szczycie, czuł, że jego życie się spełniło. Mógł tam spokojnie umrzeć. Jednak teraz nie było na Ziemi człowieka, którego bardziej niż jego przerażałaby śmierć. Wspiął się niegdyś na skalny dach naszej planety, a niedawno również na najwyższy wodny szczyt na świecie.
Jaka góra została mu do zdobycia?
Musiał СКАЧАТЬ