Wędrująca Ziemia. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wędrująca Ziemia - Cixin Liu страница 20

Название: Wędrująca Ziemia

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Историческая фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788381887960

isbn:

СКАЧАТЬ całą drogę dzielącą was od powierzchni! Widok rozległych równin i prawdziwych gór musiał być dla was ekscytujący! – krzyknął Fan, pochłonięty opowieścią gości z kosmosu.

      >> Nie było się czym ekscytować. Helisa dotarła do dna morza.

      Fan gapił się na kulę z otwartymi ustami.

      >> Kiedy to się stało, obraz z komunikatora sejsmicznego zaczął drżeć i nagle zniknął. Straciliśmy łączność ze statkiem. Inna jednostka, przedzierająca się przez skałę za nim, zdołała tylko wychwycić na swoich sejsmoskopach jeden dziwny dźwięk, który w otwartej przestrzeni zabrzmiałby jak odgłos obierania czegoś. Był to hałas ton wody wdzierającej się do próżni w Helisie. Na kontakt z wodą nie były przygotowane ani mechaniczne formy życia, ani technologia świata Komory. Potężny prąd elektryczny powstały wskutek spięcia w tych formach życia i sprzęcie niemal natychmiast zmienił w parę wszystko, czego dotknęła woda. Pod naporem fal załoga i instrumenty Helisy wybuchły jak bomba.

      Po tym wydarzeniu sojusz wysłał ponad dziesięć statków w różnych kierunkach, ale wszystkie spotkał podobny los, gdy osiągnęły tę widocznie nieprzekraczalną wysokość. Poświęcenie załóg było daremne, ponieważ ani jednej nie udało się przesłać informacji, które umożliwiłyby nam zrozumienie tego tajemniczego dźwięku. Dwukrotnie zaobserwowano na monitorach krystaliczną falę, ale absolutnie nie mogliśmy pojąć, co ona oznacza. Następne statki starały się przeszukać za pomocą sejsmoskopów to, co leżało powyżej tej granicy, ale uzyskane dane były szczątkowe; wracające fale sejsmiczne pokazywały tylko, że znajduje się tam coś, co nie jest ani pustą przestrzenią, ani skałą.

      Odkrycia te zachwiały teorią otwartego wszechświata, a w kręgach akademickich zaczęto dyskutować nad jego nowym modelem. Zakładał on, że wszechświat zamyka się w promieniu ośmiu tysięcy kilometrów. Uczeni doszli do wniosku, że zaginione statki badawcze dotarły do końca wszechświata i zostały wchłonięte przez nicość.

      Niebawem dla ruchu poszukiwaczy nadeszła największa do tamtej pory próba. Przed wypadkiem Helisy przestrzeń, którą zabrały zaginione statki badawcze, pozostawała, przynajmniej w teorii, możliwa do odzyskania. Teraz jednak znaleźliśmy się u kresu wszechświata. Przestrzeń, którą dotychczas z takim zapałem pochłanialiśmy, wydawała się na zawsze stracona. W obliczu tego nawet najbardziej nieugięci poszukiwacze stracili hart ducha. Pamiętaj, że w naszym świecie, znajdującym się głęboko pod warstwami skały, raz utraconej przestrzeni nie można było już nigdy odzyskać. Z tą myślą sojusz postanowił wysłać ostatnią grupę statków, składającą się z pięciu jednostek. Po osiągnięciu wysokości czterech tysięcy ośmiuset kilometrów posuwały się niezwykle ostrożnie. Gdyby spotkał je ten sam los co wcześniejsze misje, oznaczałoby to koniec ruchu poszukiwaczy.

      Stracono dwa z tych statków, ale trzeci, Kamienny Mózg, dokonał przełomowego odkrycia. Na wysokości czterech tysięcy ośmiuset kilometrów powoli piął się w górę, przekopując się z największą ostrożnością przez każdy metr skały. Gdy dotarł do dna morza, woda nie wdarła się natychmiast do całego statku i nie zatopiła go w jednej chwili, jak było we wszystkich poprzednich wypadkach, lecz pod wpływem olbrzymiego ciśnienia z góry tryskała z małej szczeliny silnym wprawdzie, ale cienkim strumieniem. Szerokość wiązki Kamiennego Mózgu wynosiła dwieście czterdzieści siedem metrów. Jak na statki poszukiwawcze była to duża jednostka i okazało się to niewiarygodnie szczęśliwym zrządzeniem losu. Z powodu wielkości statku woda potrzebowała prawie godziny, by wypełnić całe jego wnętrze. Przed zetknięciem się z wodą sejsmoskopy zarejestrowały morfologię morza i przekazały sojuszowi wiele danych i obrazów. Tamtego dnia Lud Rdzenia po raz pierwszy zobaczył ciecz.

      Oczywiście można było sobie wyobrazić, że w pradawnych czasach w świecie Komory była ciecz, ale jeśli tak, to tylko wrząca magma. Kiedy w końcu ustały gwałtowne erupcje we wnętrzu naszej planety, magma musiała się zestalić. Nie pozostało nic oprócz materii stałej i pustej przestrzeni.

      Mimo że nasi uczeni od dawna przewidywali teoretyczną możliwość istnienia cieczy, nikt nie wierzył, że ta legendarna substancja naprawdę istnieje gdzieś we wszechświecie. Teraz jednak uczeni zobaczyli ją na własne oczy na przesłanych przez sejsmoskopy obrazach. I to, co zobaczyli, wstrząsnęło nimi do głębi – byli zaszokowani widokiem białego, buchającego strumienia, powolnym podnoszeniem się lustra wody, tym, że ta demoniczna substancja przybiera przeróżne kształty i przywiera do każdej powierzchni z pogwałceniem wszelkich praw natury. Widzieli, jak wsącza się w najdrobniejsze szczeliny, i wydawało się im, że zmienia samą istotę skały, sprawiając, że staje się odrobinę ciemniejsza, ale przy tym lśni jak metal. Najbardziej jednak zafascynowało ich to, że chociaż większość rzeczy znikała w tej substancji, część szczątków załogi i resztek przyrządów unosiła się na jej powierzchni! Te rzeczy wydawały się niczym nie różnić od tych, które tonęły. Lud Rdzenia nazwał tę dziwną płynną substancję „skałą amorficzną”.

      Od tej chwili odkrywcy znowu zaczęli odnosić sukcesy. Było ich długie pasmo. Najpierw inżynierowie z Sojuszu Poszukiwaczy opracowali prymitywną rurę ściekową. Było to w istocie długie na dwieście metrów, puste w środku wiertło. Po przewierceniu się przez ostatnie warstwy skały koniec tego wiertła można było otwierać jak zastawkę zaworu i czerpać wodę z morza. Druga zastawka znajdowała się u dołu rynny.

      Na wysokość czterech tysięcy ośmiuset kilometrów wzniósł się drugi statek i zaczął wwiercać rurę ściekową w dno morza. Dla Ludu Rdzenia nie mogło być nic łatwiejszego, w końcu wiercenie było doskonale znaną im technologią. Pojawiła się jednak kolejna zagadka, a jej rozwiązanie wymagało technologii, której sobie nawet nie wyobrażaliśmy – plombowania.

      Ponieważ świat Komory był całkowicie pozbawiony cieczy i gazów, technologia ta nigdy nie była potrzebna, a nawet nie przyszła nikomu do głowy. W rezultacie zastawka u dołu rury ściekowej nie była szczelna. Zanim zdążono otworzyć rurę, woda już zaczęła z niej wyciekać. Okazało się jednak, że był to szczęśliwy przypadek, bo gdyby otworzono rurę, siła tryskającej z niej wody byłaby dużo większa niż tego strumienia, który zalał Kamienny Mózg. Popłynęłaby ona rwącą strugą, która przebiłaby się niczym laser przez wszystko, co napotkałaby na swej drodze. A tak woda przesączała się przez nieszczelną zastawkę w dużo wolniejszym tempie. Możesz sobie wyobrazić, z jaką fascynacją załoga tego statku przyglądała się cieknącemu na ich oczach cienkiemu strumykowi wody. Ta ciecz była dla niej zupełnie nieznanym terytorium, podobnie jak elektryczność dla ludzi w dawnych wiekach.

      Po starannym napełnieniu tą dziwną substancją metalowego pojemnika statek ruszył w drogę powrotną do niższych warstw, zostawiając rurę zakopaną w skałach. Podczas opuszczania się odkrywcy dokładali wszelkich starań, by próbka cieczy pozostawała bezpieczna w pojemniku. Dokładnie ją obserwując, dokonali niebawem nowego odkrycia: skała amorficzna była w rzeczywistości przezroczysta! Gdy po raz pierwszy zobaczyli wodę przebijającą się przez roztrzaskaną skałę, było w niej, oczywiście, dużo osadu i mułu. Lud Rdzenia przyjął, że jest to naturalny stan skały amorficznej. Po tym odkryciu statek nadal się opuszczał, a w miarę schodzenia coraz niżej podnosiła się na nim temperatura.

      I nagle odkrywcy z przerażeniem uświadomili sobie coś strasznego – skała amorficzna żyła! Jej powierzchnia zaczęła się gotować ze złości i pokryła się niezliczonymi pękającymi bąblami. Ale kipiąca siła życiowa tego potwora zdawała się pochłaniać samą siebie, a jej ciało przemieniało się w upiornego białego ducha. Gdy cała skała amorficzna w pojemniku przeszła w ten widmowy stan, odkrywcy poczuli, że dzieje się z nimi coś dziwnego. W ciągu kilku chwil z ich ciał СКАЧАТЬ