Название: Up in Smoke. King. Tom 8
Автор: T.m. Frazier
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-66654-69-3
isbn:
– Cześć, Duke – mówię powoli, tak że nie ma wyjścia i skupia się na moich ustach, po czym trzepoczę rzęsami i patrzę w jego orzechowe oczy. – Dzięki, że tak szybko je przywiozłeś.
– Dla pani wszystko – odpowiada, przeciągając słowa w fałszywym, westernowskim stylu.
– Pani? Hmm… Podoba mi się, jak to brzmi – mówię i przygryzam dolną wargę.
Duke przestępuje z nogi na nogę, na co uświadamiam sobie, że przesuwa torby, żeby zakryć wybrzuszenie rosnące mu w spodniach.
– Twój tata jest dzisiaj w domu? – pyta Duke, po czym wsuwa głowę przez drzwi i rozgląda się po wnętrzu.
– Pracuje w piwnicy, jak zwykle – odpowiadam. – I jak zwykle mnie ignoruje. – Odsuwam się i wpuszczam go do środka.
– Ja nie będę cię ignorował – rzuca sugestywnie Duke i poruszywszy brwiami, kieruje się do kuchni.
Śmieję się cicho i żartobliwie klepię go po tyłku. Właśnie mam zamknąć drzwi, kiedy dopada mnie dziwne wrażenie. Gorącą falą rozchodzi się po mojej piersi i spływa do kończyn. Moje tętno przyspiesza. Powoli z powrotem otwieram drzwi, jakby spodziewając się kogoś za nimi zobaczyć.
Nikogo tam nie ma.
Duke mówi coś do mnie z kuchni, ale nie słucham.
Ostrożnie wychodzę na niewielki skrawek betonu, który robi za werandę, i rozglądam się we wszystkich kierunkach.
Nic.
Kilkoro klientów wchodzi i wychodzi ze stacji benzynowej po drugiej stronie ulicy. Jakieś dzieciaki grają w piłkę na pustym placu, który oddziela stację od spożywczaka.
Dławiące uczucie w moim gardle znika i znów mogę przełykać.
Tak. Po prostu wariuję.
– Sarah? Gdzie poszłaś? – woła z kuchni Duke.
Wchodzę z powrotem do domu i zamykam drzwi, z przyzwyczajenia przekręcając wszystkie zamki.
– Ty i te twoje zamki. Twój ojciec naprawdę ma paranoję, co? – mówi Duke, podchodząc do mnie od tyłu i biorąc mnie na ręce. Kopię nogami w powietrzu i wybucham śmiechem. Zanosi mnie do kuchni i sadza na środku kuchennego blatu. Wtedy przekręca czapkę tyłem do przodu i wyciąga z kieszeni skręta, po czym zapala go i głęboko się zaciąga.
– Twój stary może i ma paranoję i cały czas cię ignoruje, ale uważam, że to zajebiście, że pozwala ci palić w domu trawkę – mówi i wypuszcza dym.
Wzruszam ramionami i wyjmuję jointa z jego palców. Zaciągam się mocno i przez chwilę przytrzymuję dym w płucach. Zioło zaczyna działać i zaraz czuję, jak napięcie ustępuje, a moje ramiona się rozluźniają.
– Nawet gdyby miał coś przeciwko, wątpię, by cokolwiek zauważył – mówię z pewnym zgorzknieniem.
– Wszystko w porządku, damo? – pyta Duke, patrząc mi w oczy w poszukiwaniu jakichś wskazówek.
– Tak. Po prostu nie spałam zbyt dobrze – przyznaję. To najkrótsze wytłumaczenie o wiele większej kwestii, ale Duke’a i mnie nie łączy związek, w którym porusza się większe kwestie. Nasz polega na tym, że palimy w kuchni skręta i całujemy się, dopóki nie odeślę go do domu.
– Trzymaj – mówi, wyciągając z tylnej kieszeni spodni wypełniony skrętami plastikowy pojemnik na kanapki. GrubTrain jest jedną z kilku jego profesji. O wiele mniej płatną niż intratna posada handlarza trawką. Wyciąga dwa jointy i kładzie je na wieczku pustego pojemnika na kawę. – Te są na później. Pomogą ci zasnąć.
– Co jestem ci za nie winna? – pytam. Oparta na jednej ręce, ponownie się zaciągam.
– Przychodzi mi do głowy kilka rzeczy. Nawet wiele, wiele rzeczy. – Przeciąga wzrokiem po moim ciele. Podnosi dłoń do ust i z cichym warknięciem żartobliwie przygryza kostki. Słysząc to, nie mogę powstrzymać śmiechu. Duke mruga do mnie, po czym podchodzi do toreb, zaczyna wykładać z nich produkty i chować je na miejsce. Dostarcza mi zakupy od wielu miesięcy i porusza się po mojej kuchni równie sprawnie jak ja. – Zioło jest na koszt firmy, oczywiście.
– Dzięki – mówię szczerze.
Duke zawsze jest dla mnie miły. To znaczy… jest miły dla wielu dziewczyn, ale przy tym pozostaje prawdziwy i dlatego złamałam swoje zasady i wpuściłam go do swojego życia.
Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole i absolutnym dziwkarzem. Wsadzał kutasa w większość cheerleaderek z reprezentacji oraz z reprezentacji młodszych klas, ale nie kłamie na ten temat i nigdy nie składa im żadnych obietnic. Według mnie szczerość jest najważniejszą zaletą, jaką osoba może posiadać. Cenię ją sobie ponad wszystko inne. Być może dlatego, że przez większość życia byłam zmuszona do egzystencji w nieuczciwości. Być może dlatego, że całe życie mojego ojca było kłamstwem. Duke musiał chyba czytać w moich myślach, bo posłał mi hollywoodzki uśmiech.
– Słyszałaś to? – Składa papierowe torby i wrzuca je do kosza na śmieci do recyklingu, po czym zaczyna opowiadać „najśmieszniejszy” (to jego zdanie, nie moje) żart o kutasie i pierdzeniu, jaki usłyszał na siłowni od jakiegoś kretyna z drużyny futbolowej.
Zaciągam się jeszcze raz i opuszczam ramiona. Po chwili odchylam głowę do tyłu i wypuszczam dym w stronę sufitu. Mam wrażenie, że przednią część mojego mózgu spowija mgła. Cichy szum rozprzestrzenia się po moim ciele, łagodząc ostre krawędzie wokół mnie.
– Wiesz… tutaj, kiedy jesteśmy sami, nie zachowujesz się tak jak w szkole – rzuca niespodziewanie Duke. Zaczynam mrugać gwałtownie, starając się zrozumieć, co do mnie mówi. – Dlaczego? Chodzisz z włosami zakrywającymi ci twarz i przez cały dzień wpatrujesz się w podłogę. Z nikim nie rozmawiasz. Na nikogo nie patrzysz. Założę się, że większość dzieciaków w szkole nie potrafiłaby wywołać cię z szeregu po imieniu.
Bingo.
– Mnie też ignorujesz – ciągnie. – Jakbyś w ogóle mnie nie znała. Ale jesteśmy… przyjaciółmi, prawda? Bo tutaj, kiedy jesteś ze mną, jesteś…
– Normalna? – podsuwam. – Albo chociaż tak jakby normalna?
Duke kręci głową.
– Nie chciałem tego powiedzieć.
Być może nie zamierzał użyć dokładnie tego słowa, ale czułam, jak szuka w słowniku w swojej głowie jakiegoś synonimu, którym mógłby je zastąpić.
– Dlaczego? Dlaczego tutaj jesteś zupełnie inna niż tam? – pyta, a w jego głosie brzmi ledwo zauważalna, ale jakby szczera troska.
Przywołuję go do siebie palcem, jakbym chciała wyjawić mu wszystkie swoje tajemnice.
Duke pochyla się, СКАЧАТЬ