Название: Napraw mnie
Автор: Anna Langner
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-66654-31-0
isbn:
– Nie wiem, o co ci chodzi… – zaczynam mówić, ale przerywam, bo zza drzwi dobiegają jakieś głosy.
– I co? Robią to? – Słyszę szept Yasminne.
– Nie. Znowu się kłócą. – Rozpoznaję zniecierpliwiony głos Olliego. – Wtedy na imprezie pewnie też tylko się kłócili.
– Są nudni. Jak stare małżeństwo – stwierdza Yasminne.
– Bzyknąłby ją i od razu byłoby po kłopocie. Najlepszy sposób na kłótnie to seks. – Poznaję głos Becky i obiecuję sobie ukarać ją za nielojalność.
– O ile zakład, że następnym razem to tutaj zrobią? Mówiłem im, że mają to załatwić po pracy, ale założę się, że wrócą tu i on ją przeleci. – Tym razem odzywa się Steve.
Co oni wszyscy robią pod drzwiami?!
– Ja się nie zakładam. Nie zrobią tego. Prędzej się pozabijają – zabiera głos Ollie.
Barry przeciska się obok mnie, otwiera drzwi i Becky omal nie wpada do pokoju.
– Koniec przedstawienia – zwraca się do tych, którzy nas podsłuchiwali. – Wracam do domu, jak tylko znajdę matkę. Kto wie, gdzie się podziewa z moją zapiekanką…
Wszyscy obserwujemy, jak się oddala szybkim krokiem, nie obdarzając żadnego z nas spojrzeniem.
Postanawiam wziąć z niego przykład, bo mam dość wrażeń jak na jeden dzień. Na szczęście Becky ma chyba podobne plany, bo mknie w stronę windy z prędkością błyskawicy. Nie mam nawet czasu przeprosić Steve’a za to całe zamieszanie, tylko szybko ją doganiam.
Po chwili siedzimy w samochodzie Becky i milczymy. Odwracam się i spoglądam na tylne siedzenie. Na szczęście nie ma na nim wyciskarki. Moja przyjaciółka poprawia makijaż, nucąc coś pod nosem, i wydaje się niczym nie przejmować. Nie potrafię się na nią złościć za to, że złożyła mi niezapowiedzianą wizytę.
Jestem za to zła na siebie. Za to, że dałam się sprowokować. Za Laurę. I mój wielki brzuch. I tę wymianę zdań w punkcie ksero. I za to, że prawie mnie pocałował.
No właśnie. Prawie.
– Prawie mnie pocałował – mówię do Becky, która właśnie nakłada różowy błyszczyk.
– Wow, serio?! Spędziliście tam tyle czasu, a on nawet tego nie dał rady zrobić?
– Nienawidzimy się. Myślałaś, że padniemy sobie w ramiona?!
– No, mniej więcej. Jeszcze niedawno byłam zdania, że powinien dać ci spokój. Teraz myślę, że jeden szybki numerek rozładowałby to napięcie między wami. Ale wiem, że to nigdy nie nastąpi. Jesteście powolni jak ślimaki.
– Pfff, wielkie dzięki. A ty co takiego niby zrobiłaś przez te kilkanaście minut? Przeprosiłaś chociaż Steve’a za to, że obraziłaś go przy wszystkich?!
– Można tak powiedzieć. Ja w przeciwieństwie do ciebie działam w mig. – Becky skromnie spuszcza wzrok i po chwili zerka na mnie z miną niewiniątka. – Zrobiłam twojemu szefowi laskę.
Rozdział 4
– Nie można robić laski dopiero co poznanemu mężczyźnie! – wykrzykuję i mam ochotę walić głową w deskę rozdzielczą auta.
– Gadasz jak moja ciotka. Poza tym on nie jest obcy. To twój szef. – Moja przyjaciółka kolejny raz przejeżdża błyszczykiem po ustach i robi dzióbek do lusterka.
– No właśnie. MÓJ SZEF.
– Zrobiłam ci przysługę, okej? Teraz to najszczęśliwszy szef pod słońcem. Kto wie, może dostaniecie premię? – Becky śmieje się, jakby opowiedziała niezły dowcip.
Zachodzę w głowę, jakim cudem się przyjaźnimy, skoro żyjemy w równoległych rzeczywistościach. W jej świecie robienie loda szefowi przyjaciółki jest czymś tak naturalnym jak jedzenie indyka w Święto Dziękczynienia.
– Nie chcę cię urazić, ale twoja przysługa może kosztować mnie utratę pracy. – Przełączam stacje radiowe z prędkością światła, żeby rozładować swoją frustrację.
– Wyluzuj. To nie była jednorazowa akcja. Umówiliśmy się ponownie. – Becky ignoruje panikę w moich oczach i kontynuuje: – Jest przystojny, inteligentny i ma prawdziwego terminatora w spodniach. I pomyśleć, że wyglądał tak niepozornie w tej koszuli we flamingi…
– W tukany.
– Znów się czepiasz? To moja pierwsza poważna randka od czasu zerwania z Robertem. Już nie mogę się doczekać! – Becky opada na siedzenie i zanurza się w nim z rozanieloną miną.
– On ma ze czterdzieści lat. I wygląda jak Freddie Mercury.
– Nie czterdzieści, tylko trzydzieści dziewięć. A Freddie Mercury był gorący, więc to tylko wychodzi mu na korzyść. Poza tym mamy wiele wspólnych tematów.
– Wow, jak zdążyłaś to wszystko zrobić? Byliście w gabinecie z dziesięć minut, a tobie udało się go zaspokoić i jeszcze miałaś czas na uprzejmą konwersację? – mówię z ironią w głosie.
– Czas to pieniądz, kochana. Mówiłam już, ty i Barry macie ślimacze tempo. Obmacywaliście się w tym punkcie ksero jak para napalonych dzieciaków. I co? I nic. Zero. Nawet cię nie pocałował. – Becky patrzy na mnie z politowaniem. – Jak już do czegoś między wami dojdzie za pięć, może za dziesięć lat, niech Barry weźmie dobry odkurzacz, bo zdążysz zarosnąć tam na dole pajęczynami. O ile już tak się nie stało.
– Wolę mieć pajęczynę między nogami niż kolesia, który nosi hawajskie koszule – odgryzam się i pogłaśniam radio, bo właśnie puścili Youngblood 5 Seconds of Summer.
– Wyżywasz się na mnie, bo Barry cię nie przeleciał. Jesteś chodzącą sfrustrowaną, tykającą, niezaspokojoną seksualnie bombą – stwierdza Becky tonem znawczyni, a ja jestem pełna podziwu, jak wielu przymiotników użyła w jednym zdaniu.
– Dobra, nie kłóćmy się – ucinam temat, bo moja przyjaciółka jest niebezpiecznie blisko poznania prawdy.
Tak, nienawidzę Barry’ego. Tak, jest dupkiem. I tak, marzę o tym, by mnie przeleciał. I nie. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
– Steve jest naprawdę miły i chcę się z nim umówić. Jesteś na mnie zła? – Moja przyjaciółka wygląda tak, jakby miała zaraz się rozpłakać, a mnie robi się głupio.
– Nie jestem zła. Przepraszam. Po prostu mnie zaskoczyłaś. – Przytulam ją i staram się nie oddychać przez kilka sekund. Jej perfumy potrafią przyprawić o ból głowy. – Możesz się umawiać, z kim chcesz, a mnie nic do tego. СКАЧАТЬ