Napraw mnie. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Napraw mnie - Anna Langner страница 11

Название: Napraw mnie

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66654-31-0

isbn:

СКАЧАТЬ gadżety, bilbordy, promocję w social mediach i tak dalej.

      Na początek szef proponuje burzę mózgów. Każdy z nas ma rzucić jakiś luźny koncept, skojarzenie, cokolwiek, co może być punktem zaczepienia. Denerwuję się. Jestem nowa i nie mam pojęcia, czy moje pomysły nie zostaną uznane za głupie. Wszyscy, z którymi pracuję, ukończyli odpowiednie studia i mają doświadczenie. Barry może nie ma dyplomu, ale jest komputerowym geniuszem.

      Pierwszy odzywa się Ollie. Proponuje coś nudnego: ładna i kształtna blondynka biegnie na plaży, po czym zatrzymuje się i wypina, by zawiązać swoje designerskie buty. Dave i Yasminne mają za to całkiem niezłe pomysły. Niestety ktoś siedzący naprzeciwko mnie skutecznie mnie rozprasza i niezbyt uważnie przysłuchuję się temu, co mówią.

      Gdy zbliża się moja kolej, zaczynam panikować. Mam pustkę w głowie. To będzie szybki i spektakularny koniec mojej dopiero co rozpoczętej kariery.

      Na szczęście przede mną odzywa się Barry. To mnie trochę uspokaja, bo w końcu przestaje wypalać we mnie dziurę swoim spojrzeniem. A teraz robi to, o czym marzyłam, leżąc w łóżku: podwija rękawy koszuli, pokazuje tatuaże i silne ręce, które mogłyby złapać mnie za tyłek i unieść…

      – Pomyślałem, że to musi być coś zabawnego. Mamy przesyt reklam przedstawiających kogoś, kto uprawia sport. To zdarta płyta. Wyobraźcie sobie pewną sytuację: facet poznaje dziewczynę, która od razu chce się angażować.

      Barry rzuca szybkie spojrzenie w moim kierunku, a ja zastanawiam się, czy coś insynuuje.

      – Jemu się podoba tak, jak jest, a ona chce się wprowadzać, zaręczać i takie tam.

      Znów patrzy na mnie.

       Co jest?! Nigdy nie gadałam o żadnych zaręczynach. Zapytałam tylko niewinnie, jak to jest między nami, bo chciałam być pewna, że nie sypia z innymi. A potem on wyjechał bez słowa. A tak w ogóle po co on do tego wraca na zebraniu firmowym?!

      Szukam pod stołem swojej torebki, w której mam tic taki. Co prawda to nie żelki, ale muszę zjeść cokolwiek, bo stres sprawia, że burczenie w moim brzuchu przybiera na sile.

      Natrafiam ręką na komórkę i potajemnie wystukuję SMS-a do Becky: „Nienawidzę go! Możesz go zabić. Masz moje oficjalne pozwolenie”.

      – No więc gdy pewnego dnia ona staje przed jego drzwiami z walizką w ręce, koleś zaczyna uciekać. Dosłownie wychodzi z domu i zaczyna biec. Dziewczyna jest trochę zaskoczona, ale po chwili zaczyna go gonić. Jest wściekła i jest coraz bliżej. Możemy puścić w tle jakąś przerażającą muzykę.

       Bardzo zabawne. Ciekawe, jaka muzyka będzie leciała w tle, gdy Becky urwie ci jaja…

      – Facet jest przerażony, bo myśli, że ona zaraz go dopadnie, ale wtedy pojawia się tajemnicza ręka i podaje mu buty naszego klienta z tekstem: „Nie martw się. W tych butach nikt cię nie dogoni”. Koleś zakłada buty i biegnie coraz szybciej, bardzo zadowolony. Z satysfakcją obserwuje, jak postać jego nachalnej dziewczyny zostaje w tyle. Na końcu możemy dać jakiś lekki, chwytliwy slogan i oczywiście duże logo naszego klienta.

      – Ha! To jest świetne, Barry! Zabawne, pikantne i ciekawe! – Steve podrywa się ze swojego krzesła i zapisuje coś na dużej tablicy.

      – Chyba raczej seksistowskie i oparte na stereotypach. Kobiety znienawidzą Fenixa za tę reklamę. – Yasminne rzuca Barry’emu pogardliwe spojrzenie. – Nie możemy faworyzować jednej płci i naśmiewać się z drugiej. Przecież chcemy trafić do jak najszerszego grona klientów!

      – Możemy dodać drugą część do tej „genialnej” reklamy Barry’ego, dla równowagi – odzywam się nagle, nie kryjąc ironii w głosie.

      Wstaję powoli i wszystkie oczy kierują się na mnie. Sama nie wiem, co właśnie robię, i czuję, że będę tego żałować. Chęć zemsty jest jednak silniejsza niż rozsądek.

      – Postać dziewczyny zostaje w tyle. Biedaczka ma łzy w oczach, bo ten kutas, który zapewniał, że jest wyjątkowa, ma ją w dupie. Koleś zachował się jak cipa, bo prawdziwy mężczyzna nie znika bez słowa, tylko rozmawia z kobietą o swoich wątpliwościach.

      Rzucam wyzywające spojrzenie w stronę Barry’ego i chyba wszyscy to zauważają, bo ich wzrok przeskakuje raz na mnie, raz na niego.

      – Ale wtedy znów pojawia się tajemnicza ręka z butami naszego klienta i tekstem: „Nie martw się, mamy też damskie modele. Dogoń frajera”.

      Yasminne zaczyna się śmiać, a męska część załogi jest dziwnie poważna.

      – Na koniec dajemy zbliżenie na dziewczynę, która zakłada swoje nowe, wypasione buty i zadowolona zaczyna biec, uśmiechając się szyderczo. Możemy rzucić jeszcze jakiś zabawny, motywujący slogan i na tym bym zakończyła.

      Patrzę na Barry’ego z wyższością. Niech nie myśli, że skoro pracuje tutaj dłużej, to może rozdawać karty. Oczywiście dzielnie znosi moje spojrzenie i zgrywa wyluzowanego.

      – Reklama będzie zbyt długa, jeśli dodamy jej wersję – zwraca się do Steve’a, mnie kompletnie ignorując.

      – Ale będzie zabawna i trafi zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet – odpowiadam.

      – Taa… Robi z mężczyzn kutasów, którzy zostawiają swoje kobiety, a z nich biedne cierpiętnice. – Barry uśmiecha się krzywo w moją stronę.

      – Ale to przecież sama prawda.

      – Tak myślisz? Kobiety ciągle chcą tylko więcej i więcej…

      – Jezu, pieprzcie się tutaj, na tym stole. Teraz. Ale zakończcie tę farsę, na Boga! – Steve wali pięścią w stół, aż oboje z Barrym milkniemy.

      – Już to zrobili. Widziałem ich w piątek w pokoju ksero – wtrąca się nagle Ollie i wygląda na bardzo z siebie zadowolonego.

       Pieprzony skarżypyta. To pewnie zemsta za to, że nie byłam zainteresowana jego tanim podrywem.

      Wszyscy na nas patrzą. Robię się czerwona i mam ochotę zniknąć. Barry wręcz przeciwnie – rozsiada się wygodnie na swoim krześle, a jego uśmiech zdaje się mówić: „Tak, przeleciałem ją!”.

      Co za bezczelny typ. Bawi go przeświadczenie wszystkich, że TO zrobiliśmy. Bawi go też to, że zostałam upokorzona.

      Kto wie. Może specjalnie wciągnął mnie w tę potyczkę słowną na temat reklamy, żebym zrobiła z siebie pośmiewisko. Zna mnie, wiedział, że nie wytrzymam i że się odezwę. A co, jeśli to jego sposób na wygryzienie mnie z firmy?

      – Nie chcę teraz słuchać o waszych prywatnych sprawach. Załatwcie to po godzinach! – Steve wierci się na krześle i nerwowo przerzuca kartki swojego notatnika. – Dziękuję za wasze pomysły. Wszystko zapisałem. W przyszłym tygodniu spotykam się z naszym klientem. Zobaczymy, jaką ma wizję i czy coś mu się spodoba. To wszystko.

      Ledwo szef kończy mówić, zrywam się i zmierzam do wyjścia. Mam dość upokorzeń na dziś. Tylko domowa zapiekanka СКАЧАТЬ