W biurze Simons położył przed Baumem wykresy pokazujące codzienne wartości głównych walut na zamknięciu tak, jakby prezentował jakiś problem matematyczny. Baum przyjrzał się uważnie danym i szybko zauważył, że w pewnych przedziałach czasowych niektóre waluty, w szczególności jen japoński, wydawały się ewoluować jednostajnie i liniowo. Pomyślał, że być może Simons ma rację. Wydawało się, że w rynkach jest jakaś inherentna struktura. Baum wysunął hipotezę, że jednostajny wzrost jena może być wynikiem działań japońskiego rządu, który pod presją innych krajów interwencyjnie skupuje walutę „w precyzyjny japoński sposób”, by nieco zmniejszyć opłacalność japońskiego eksportu. Tak czy inaczej, Baum zgodził się z Simonsem, że można stworzyć model matematyczny opisujący trendy dla różnych walut.
Zaczął od tego, że raz w tygodniu pracował z Simonsem. Do roku 1979, w którym skończył czterdzieści dziewięć lat, Baum dał się wciągnąć w świat transakcji finansowych. Właśnie na to liczył Simons. Baum, najlepszy szachista w college’u, czuł, że odkrył nową grę, w której może sprawdzać swoje możliwości umysłowe. Otrzymał roczny urlop w IDA i wraz z rodziną przeprowadził się na Long Island, gdzie wynajął wypełniony półkami na książki wiktoriański dom z trzema sypialniami. Ponieważ jego wzrok nadal się pogarszał, Julia codziennie woziła go do biura Simonsa i z powrotem do domu.
– Zobaczmy, czy potrafimy stworzyć model – powiedział Simons, gdy przygotowywali się do skoncentrowania się na rynkach.
Opracowanie algorytmu podpowiadającego Monemetrics, by kupować waluty wtedy, gdy ich wartość spadnie poniżej linii wcześniejszego trendu i sprzedawać, gdy znajdzie się wystarczająco wysoko, nie zajęło Baumowi zbyt dużo czasu. To było proste zadanie. Wydawało się, że Baum jest na dobrej drodze i nabiera zaufania do Simonsa.
– Gdy udało mi się zaangażować Lenny’ego, mogłem zacząć wierzyć w możliwość budowania modeli – powiedział później Simons19.
Zadzwonił do kilku przyjaciół, między innymi do Jimmy’ego Mayera i Edmunda Esquenaziego, z pytaniem, czy zainwestują w jego nowy fundusz. Pokazał im kilka wykresów, które prezentował Baumowi, czarując ich, ile wraz z Baumem zarobiliby, gdyby przez ostatnie kilka lat stosowali swoją matematyczną strategię transakcyjną.
– Przyszedł z tym wykresem i zaimponował tymi możliwościami – mówi Mayer.
Simonsowi nie udało się zebrać 4 milionów dolarów, które wyznaczył jako cel. Wystarczająco jednak zbliżył się do tej kwoty. Fundusz, któremu powierzył również własne pieniądze, mógł rozpocząć działalność. Nowy fundusz inwestycyjny nazwał Limroy; słowo to było kombinacją fragmentów tytułu książki Josepha Conrada Lord Jim i nazwy Royal Bank of Bermuda, zagranicznego banku, przez który były wykonywane przelewy firmy, tak by mogła czerpać korzyści podatkowe i korzystać z innych udogodnień możliwych dzięki lokalizacji banku. Nazwa łączyła skojarzenia z wielkimi finansami i z postacią znaną ze zmagań w imię honoru i moralności, co odzwierciedlało postawę kogoś, kto przez długi czas stał jedną nogą w świecie biznesu, a druga w matematyce i świecie akademickim.
Simons zdecydował, że Limroy będzie funduszem hedgingowym, niezbyt precyzyjnie określoną prywatną spółką inwestycyjną, mającą zarządzać pieniędzmi zamożnych osób i instytucji i realizować różne strategie, między innymi zabezpieczania lub ochrony przed stratami na szeroko pojętym rynku.
Monemetrics inwestowała trochę pieniędzy Simonsa, testując strategie na różnych rynkach. Gdy taktyka wydawała się przynosić zyski, Simons wykonywał podobne transakcje przez fundusz Limroy. Miały one dużo większą skalę. Inwestowane pieniądze pochodziły zarówno od Simonsa, jak i od ludzi z zewnątrz. Baum miał dwudziestopięcioprocentowy udział we wszystkich zyskach wypracowywanych przez fundusz.
Simons miał nadzieję, że zarówno on, jak i Baum, zarobią duże pieniądze, handlując za pomocą metody łączącej modele matematyczne, skomplikowane wykresy i ogromną dozę ludzkiej intuicji. Baum był tak pewny, że ich podejście zadziała i tak pochłonięty inwestowaniem, że odszedł z IDA, aby pracować dla Simonsa w pełnym wymiarze czasu.
Simons, chcąc mieć pewność, że wraz z Baumem jest na dobrej drodze, poprosił Jamesa Axa, swojego nowego, bardzo cenionego pracownika, o sprawdzanie ich strategii. Podobnie jak Baum rok wcześniej, Ax niewiele wiedział o inwestowaniu, a jeszcze mniej go to interesowało. Ale natychmiast zrozumiał, co chcą osiągnąć jego dawni koledzy i uwierzył, że jest to naprawdę coś szczególnego. Algorytmy Bauma sprawdziły się nie tylko w handlu walutą. Ax twierdził, że można stworzyć podobne modele prognostyczne do handlu kontraktami towarowymi, na przykład pszenicą, soją czy ropą naftową. Słysząc to, Simons przekonał Axa, by zrezygnował z pracy na uczelni i zajął się zawieraniem transakcji na własny rachunek. Teraz był już naprawdę podekscytowany. Miał dwóch najlepszych matematyków, którzy pracowali z nim nad odkrywaniem sekretów rynku i wystarczające środki, by wspierać te wysiłki.
Jeszcze rok czy dwa lata wcześniej Baum nie był w stanie przestać myśleć o matematyce, teraz jego myśli pochłaniały operacje finansowe. Pewnego ranka, latem 1979 roku, leżąc z rodziną na plaży, Baum rozmyślał o długotrwałym osłabieniu brytyjskiego funta. Konwencjonalna mądrość podpowiadała wówczas, że ta waluta może się tylko osłabiać. Jeden z ekspertów, który doradzał Simonsowi i Baumowi przy zawieraniu transakcji, tak intensywnie sprzedawał funty, że swojemu synowi dał na imię Sterling. Tamtego ranka, odpoczywając na plaży, Baum nagle podniósł się i usiadł prosto ogromnie podekscytowany. Był przekonany, że właśnie pojawiła się szansa na zakup. Pobiegł do biura, mówiąc Simonsowi, że Margaret Thatcher, nowa premier, utrzymywała walutę na nietrwale niskim poziomie.
– Thatcher siedzi na funcie – powiedział. – Nie da rady już dłużej go osłabiać.
Przekonywał, że powinni kupić funty, ale Simons był raczej rozbawiony niż poruszony nagłym przeświadczeniem Bauma.
– Lenny, szkoda, że nie przyszedłeś wcześniej – odpowiedział, uśmiechając się. – Thatcher wstała… Funt właśnie wzrósł o pięć centów.
Okazało się, że właśnie tego ranka Thatcher zdecydowała, że funt powinien podrożeć. Baum był niewzruszony.
– To jeszcze nic! – nalegał. – Pójdzie w górę o pięćdziesiąt centów, może nawet więcej20.
Baum miał rację. Wraz z Simonsem wciąż dokupowali funty, a waluta wciąż umacniała się. Podobnie postąpili, opierając się na dokładnych prognozach, z jenem japońskim, marką zachodnioniemiecką, frankiem szwajcarskim. Zarobili na tym tyle, że przyjaciele z Ameryki Południowej zaczęli dzwonić do Simonsa z gratulacjami i wyrazami poparcia, bo wartość funduszu wzrosła do kilkudziesięciu milionów dolarów.
Koledzy matematycy wciąż drapali się po głowach, zastanawiając się, jak Simons mógł porzucić dobrze zapowiadającą się karierę, by przesiadywać w prowizorycznym biurze i handlować kontraktami na walutę. Równie mocno СКАЧАТЬ
19
Richard Teitelbaum,
20
James Simons,