Название: Komediantka
Автор: Władysław Stanisław Reymont
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
– Tu niema „ale”, tylko jesteś skończonym idyotą, panie dyrektorze!… Nie masz pojęcia o grze, o sztukach, o artystkach, a chcesz je rozdzielać na mniejsze i większe… Ty sam jesteś ogromny artysta, ogromny! Wiesz, jak ty grałeś Franciszka w Zbójcach? wiesz?… nie! to ci powiem… Grałeś, jak szewc, jak cyrkowiec!…
Cabiński skoczył, jakby go kto batem uderzył.
– Nieprawda! Królikowski tak samo grał; radzili mi, żebym naśladował i naśladowałem…
– Królikowski, tak jak ty?… Jesteś krowienty, mój artysto!
– Pepa cicho, żebym ja ci nie powiedział, czem ty jesteś!
– O, powiedz, proszę cię, powiedz! – wołała ze złością.
– Nic wielkiego, nic nawet małego, moja najdroższa.
– Powiedz wyraźniej, co?…
– No, mówię, mówię, że nie jesteś Modrzejewską – zaśmiał się cicho i drwiąco Cabiński.
– Ty mi nie wyjeżdżaj z temi… z warszawskiego!…
– Nie irytuj się Pepa, że cię wtedy nie dopuścili do debiutu…
– Milcz! Widziałeś?… Słyszałeś, że dzwonią, ale nie wiesz, w którym kościele. Nie chciałam wtedy, jak i teraz nie chcę!… Za bardzo szanuję swoją godność ludzką i artystyczną.
Cabiński śmiał się już głośno.
– Milcz, klownie!… – krzyknęła, rzucając w niego papierosem.
– Czekaj, czekaj, gabinetowa primadonno – syknął, siniejąc z gniewu.
Zamilkli, bo im nienawiść zatkała gardła.
Cabiński w szlafroku, podartym na łokciach, w bieliźnie i w pantoflach, zaczął biegać wzdłuż pokoju, a Pepa tak jeszcze, jak wstała, nieumyta z wczorajszej charakteryzacyi, nieuczesana, z roztarganymi włosami, zataczała koła z taką szybkością, że tylko jej biała, brudna spódnica szumiała.
Spoglądali na siebie z wściekłością i groźbą głuchą. Stara ich zawiść współzawodnicza wybuchnęła z całą siłą. Oni się nienawidzili jako artyści, bo sobie wspólnie i niepohamowanie zazdrościli talentu i powodzenia u publiczności.
Kryli się z tem przed sobą starannie, ale mieli w sercach wiecznie krwawiące rany, które lada słowo podrażniało.
Cabiński szczególniej, który znał wartość artystyczną swojej żony, wściekał się nieraz, usłyszawszy, że tę jej nędzną, sztuczną grę, publiczność oklaskuje zawzięcie. Każdy oklask był jakby uderzeniem noża w jego serce; zdawało mu się, że ona jest wprost podłą złodziejką, że te brawa są jego, do niego powinny należeć i tylko on je powinien dostawać. I taka śmie jeszcze mówić mu w oczy, że grał jak cyrkowiec – on, co czuł w sobie prawie geniusz aktorski, co był pewnym niemal, że gdyby nie klika, to wszystkie role po Królikowskim powinienby grywać w teatrze warszawskim…
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.