Название: Portret Doriana Graya
Автор: Оскар Уайльд
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Skoro zamknęły się za nimi drzwi, malarz osunął się na kanapę, a na jego twarz wystąpił wyraz bólu.
Rozdział III
Nazajutrz o wpół do pierwszej lord Henryk Wotton udał się z Curzon Street do Albany16, do swego wuja lorda Fermora, dowcipnego, acz nieco rubasznego starego kawalera, nazywanego egoistą przez ludzi, którzy nie mogli nic z niego wyciągnąć, ale w towarzystwie uchodzącego za hojnego, bo suto podejmował tych, którzy umieli go zabawić. Jego ojciec był ambasadorem w Madrycie, gdy Izabela17 była młoda, a Prim18 nieznany, wycofał się jednak ze służby dyplomatycznej w chwili kapryśnego rozdrażnienia o to, że nie zaofiarowano mu ambasady w Paryżu, uważał bowiem to stanowisko jakby za przeznaczone dla siebie ze względu na urodzenie, bezwrażliwość usposobienia, poprawną angielszczyznę depesz i niezwyczajne upodobanie w wesołym życiu. Syn był sekretarzem ojca i razem ze swym szefem również podał się był do dymisji, co poczytywano mu wówczas za pewną lekkomyślność. Zostawszy w parę miesięcy później spadkobiercą tytułu, zabrał się do poważnych studiów nad wielką arystokratyczną sztuką doskonałego próżnowania. Posiadał w mieście dwa duże domy, wolał jednak mieszkać w hotelu, bo to wygodniej, a jadał przeważnie w klubie. Trochę zajmował się swymi kopalniami węgla w hrabstwach środkowej Anglii, czynione mu z tego powodu zarzuty odpierając tym, że posiadanie kopalni węgla jest dla człowieka z towarzystwa przewagą pozwalającą mu na zbytek palenia we własnym kominku drzewem. W polityce był torysem19, o ile torysi nie byli u steru władzy, bo wówczas wciąż ich oskarżał, że są bandą radykałów. Był bohaterem dla swego służącego, który nim powodował, a postrachem dla przyjaciół, których on znowu tyranizował z kolei. Jedynie Anglia mogła wydać podobnego człowieka, on zaś utrzymywał stale, że w kraju wszystko schodzi na psy. Jego zasady były przestarzałe, ale o jego przesądach dałoby się powiedzieć wiele dobrego.
Gdy lord Henryk wszedł do pokoju, zastał wuja w grubej kurtce myśliwskiej, palącego cygaro i pomrukującego nad przeglądanym „Timesem”.
– I cóż, Henryku – zapytał stary lord – cóż cię sprowadza tak wcześnie? Sądziłem, że złota młodzież nie wstaje nigdy przed drugą i przed piątą nie jest widzialna.
– Czysty sentyment rodzinny, zapewniam cię, wuju Jerzy. Chciałem cię o coś prosić.
– Przypuszczam, że o pieniądze – rzekł lord Fermor z wyrazem niezadowolenia. – Zresztą, siadaj i mów, o co chodzi. Dzisiejsza młodzież wyobraża sobie, że pieniądz to wszystko.
– Tak – odparł lord Henryk, poprawiając kwiat w butonierce – a gdy zestarzeją się, wiedzą o tym na pewno. Ale ja nie potrzebuję pieniędzy. Potrzebują ich, wuju Jerzy, tylko ci, którzy płacą długi, ja nie płacę swoich. Kredyt jest kapitałem młodszych synów i żyje się z niego doskonale. Zresztą, mam stałe stosunki z dostawcami Dartmoora, a ci nigdy mnie nie niepokoją. Chciałem prosić wuja o pewne objaśnienie, i to nie o objaśnienie pożyteczne, ale właśnie o zgoła nieużyteczne.
– Świetnie, mogę powiedzieć ci wszystko, co zawiera angielska Błękitna Księga20, choć obecnie pisze się w niej same głupstwa. Było znacznie lepiej, gdym jeszcze był dyplomatą. Lecz słyszałem, że teraz przyjmują do dyplomacji dopiero po egzaminie. Czegóż można się po tym spodziewać? Egzaminy, panie, są zwykłym nabieraniem, od początku do końca. Jeżeli jest się człowiekiem z towarzystwa, już przez to samo wie się dosyć, jeżeli nie, wszystko, czegokolwiek można się nauczyć, jest tylko szkodliwe.
– Pana Doriana Graya, wuju Jerzy – rzekł lord Henryk znudzonym głosem – nie ma w Błękitnej Księdze.
– Pan Dorian Gray? Cóż to za jeden? – spytał lord Fermor, ściągając białe, krzaczaste brwi.
– Tego właśnie chciałbym dowiedzieć się, wuju Jerzy, choć właściwie wiem, kim on jest. To ostatni wnuk lorda Kelso. Matka jego była z domu Devereux, lady Małgorzata Devereux. Chciałbym, abyś mi opowiedział, wuju, o jego matce. Jak żyła? Z kim się pobrała? Za swoich czasów znałeś, wuju, cały świat, musiałeś więc znać ją również. Bardzo mnie teraz obchodzi pan Gray. Poznałem go właśnie.
– Wnuk lorda Kelso! – powtórzył stary lord. – Wnuk lorda Kelso!… Oczywiście… matkę jego znałem wybornie. Zdaje się nawet, że byłem na jej chrzcinach. Małgorzata Devereux była niezwykle piękną panną i pogrążyła nas wszystkich w rozpaczy, uciekając z jakimś ubogim młodzieńcem, z człowiekiem bez znaczenia i bez grosza, niższym oficerem piechoty czy coś podobnego. Oczywiście. Pamiętam te sprawy, jakby działy się wczoraj. W parę miesięcy po ślubie zginął biedak w Spa21 w pojedynku. Była to nieładna historia. Opowiadano, że Kelso najął jakiegoś łajdackiego awanturnika, jakiegoś belgijskiego chama, ażeby publicznie znieważył jego zięcia. Zapłacił go, tak, panie, zapłacił go, a ów łotr zakłuł ofiarę jak gołębia. Sprawę zatuszowano, ale mimo to Kelso przez długi czas jadał swe zrazy w klubie w zupełnym osamotnieniu. Sprowadził córkę z powrotem, ale, jak opowiadano, nigdy nie odezwała się do ojca ani słowa. Och, tak, była to nieładna sprawa. W rok później panna umarła. Więc zostawiła syna? Zapomniałem o tym. I cóż to za chłopiec? Jeżeli podobny do matki, musi być urodziwy.
– Jest bardzo urodziwy – potwierdził lord Henryk.
– Spodziewam się, że pójdzie w dobre ręce – mówił dalej stary lord. – Jeżeli Kelso się nim zajął, dostanie kupę pieniędzy. Jego matka również miała majątek. Po dziadku dostały jej się całe dobra Shelby. Dziadek jej nienawidził Kelso, nazywał go podłym psem. Był nim naprawdę. Za mojego pobytu przybył kiedyś do Madrytu. Zaiste, wstyd mi było za niego. Królowa dopytywała się mnie, kto zacz jest ów szlachcic angielski, ustawicznie sprzeczający się z woźnicami o cenę przejażdżek. Była z tego cała gadanina. Przez miesiąc nie mogłem pokazywać się u dworu. Spodziewam się jednak, że z wnukiem obszedł się lepiej niż z tamtymi drabami.
– Nie wiem tego – odparł lord Henryk. – Zdaje mi się jednak, że chłopiec ma się dobrze. Jeszcze nie jest pełnoletni. Wiem, że Shelby jest jego. Mówił mi to. A… czy jego matka była naprawdę bardzo piękna?
– Małgorzata Devereux była jedną z najpiękniejszych istot, jakie kiedykolwiek znałem. Nigdy nie mogłem zrozumieć jej postępku. Mogła była dowolnie wybierać męża. Carlington przepadał za nią. Bez wątpienia była romantyczką. W tej rodzinie każda kobieta jest romantyczna. Mężczyźni do niczego, ale kobiety zachwycające. Carlington czołgał się u jej stóp. Sam mi to opowiadał. Śmiała się z niego, a przecież nie było w Londynie panny, która by o nim nie marzyła. Ale, Henryku, skoro mówimy o niedorzecznych małżeństwach, powiedz mi, co znaczy ten kawał twego ojca, jakoby Dartmoor żenił się z Amerykanką? Czyż nie ma już dla niego odpowiedniej Angielki?
– Teraz, wuju Jerzy, jest w dobrym tonie żenić się z Amerykankami.
– Przeciw całemu światu trzymam za Angielkami, Henryku – odrzekł lord Fermor, uderzając pięścią w stół.
– O Amerykanki idą dzisiaj zakłady.
– Mówiono СКАЧАТЬ
16
17
18
19
20
21