O krasnoludkach i sierotce Marysi. Maria Konopnicka
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу O krasnoludkach i sierotce Marysi - Maria Konopnicka страница 4

Название: O krasnoludkach i sierotce Marysi

Автор: Maria Konopnicka

Издательство: Public Domain

Жанр: Мифы. Легенды. Эпос

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ że mogą! Ino patrzeć, jak się dopieką, bo już duch idzie od nich70.

      Siadł tedy Koszałek-Opałek i poglądając mile po rumianych twarzyczkach pastuszków, mówił z rozrzewnieniem:

      – A, mojeż wy dzieci kochane! A czymże ja wam odsłużę!

      Zaledwie to jednak powiedział, kiedy Zośka Kowalczanka, zakrywszy wierzchem ręki oczy, zawołała prędko:

      – A to nam bajkę powiedzą…

      – Iii!.. Co tam bajka! – rzekł na to Stacho Szafarczyk z powagą. – Zawszeć prawda je lepsza niż bajka.

      – Pewnie, pewnie, że lepsza! – rzekł Koszałek-Opałek. – Prawda jest ze wszystkiego najlepsza.

      – Ano jak tak – zawołał wesoło Józik Srokacz – to niechże nam powiedzą, skąd się Krasnoludki wzięły na tym tu światu71?

      – Skąd się wzięły? – powtórzył Koszałek-Opałek i już się zabierał powiadać, gdy wtem ziemniaki zaczęły pękać z wielkim hukiem. Za czym ruszyły się dzieci wygrzebywać je patykami z żaru i z popiołu.

      Uczony mąż wszakże przeląkł się srodze owego nagłego huku i skoczywszy w bok, stanął za polnym kamykiem; dopiero z tej fortecy przypatrywał się dzieciom, jedzącym jakoweś okrągłe i dymiące kule, których nie znał. Za czym rozwarł księgę i oparłszy ją na owym polnym kamyku, takie w niej słowa drżącą ręką pisał:

      „Lud w tej krainie tak jest wojenny i mężny, iż drobne dzieci pieką w gorącym popiele kartaczowe kule72, które gdy w żarze z trzaskiem pękać poczną, co jest całkiem niebieskiemu grzmotowi podobne, wtedy chłopcy, od pieluch już śmiercią gardzący, a i mdłe dziewczątka nawet, wygrzebują one pękające z okrutnym hukiem kartacze i dymiące jeszcze wprost do gęby kładą. Czego naocznym bywszy73 świadkiem, a wydziwować się74 takiemu rycerskiemu animuszowi75 nie mogąc zgoła76, ku wiecznej pamiątce potomnych rzecz tę zapisuję. Dan w polu na ugorze, o przedwieczorowej porze”.

      Po czym następował podpis i zakręt zamaszystszy jeszcze niżeli poprzedni.

      Tymczasem rozszedł się w polu tak smakowity zapach pieczonych kartofli, iż mąż uczony poczuł nagle jakowąś czczość77 w sobie i głośne burczenie żołądka.

      A widząc, że one78 kartacze pękające najmniejszej szkody pastuszkom nie czynią, że się owszem dzieci po brzuszynach aż głaszczą od owego wybornego jadła, wyszedł zza kamyka ostrożnie i z wolna się do ogniska przybliżył. Zaraz też Zośka Kowalczanka, ukruszywszy nieco ziemniaka, podała mu go na gałązce chrustu, zachęcając, aby brał i jadł.

      Nie bez trwogi Koszałek-Opałek wziął oną kruszynę w usta, ale wnet posmakowawszy, wyciągnął rękę po więcej. Kruszyły tedy dziewczątka co najpiękniej dopieczone ziemniaki i po oskubince79 mu dając, tak się z nim oswoiły, że Kasia Balcerówna ostatni kęsek sama mu w usta włożyła, na co wszystkie, a najgłośniej Kasia, zapiszczały z okrutnej uciechy.

      III

      Podjadłszy tedy80 sobie, Koszałek-Opałek znów u ognia siadł, a gdy chłopcy świeżego chrustu narzucili, a iskierki po suchych gałązkach wesoło zaczęły skakać, tak pastuszkom o Krasnoludkach powiadał.

      – Drzewiej81 nie nazywali my się Krasnoludki, ale – Bożęta. Nie mieszkali my też pod ziemią, pod skałkami, albo pod korzeniami drzew starych, jako mieszkamy teraz, ale po wsiach, w chatach, razem z ludźmi. Dawno to było, przedawno! Jeszcze nad tym tu krajem panował wtedy Lech82, który ufundował miasto Gniezno na tym miejscu, gdzie gniazda białych ptaków znalazł. Bo mówił sobie: – Jak tu ptaki w bezpieczności83 mieszkają, to musi ziemia cicha być i dobra.

      Jakoż była.

      O tych ptakach mówią ludzie, że to były orły, ale w naszych starych księgach stoi, jako to były bociany, po równinach łąkowych brodzące, które tam sobie gniazda w obfitości słały. Jak było, tak było, dość że się cała ta kraina Lechią od owego Lecha poczęła zwać, a lud, który w niej mieszkał, też miano Lechitów przyjął. Chociaż sąsiedzi zwali go i Polanami także, iż był naród polnych oraczów i za pługiem84 chadzał. Co wszystko w naszych księgach starych pod pieczęcią stoi.

      – A to boru wtedy nie było? – zapytał nagle cienkim głosem Józik. – Ani rzeki, ani nic?

      – Jakże! – odrzekł Koszałek-Opałek— Był bór, i to nie taki jak dziś, ale puszcza okrutna i bez końca prawie. A w puszczy mieszkał zwierz srogi i wielki, i tak ryczący, że drzewa, co słabsze, pękały. Ale że my Krasnoludki, to tylko o niedźwiedziach wiemy. Powiadał mi raz pradziad mego prapradziadka, że jak go taki niedźwiedź wygarnął razem z pszczołami i miodem z lipowego dziupla85, to go do pół zimy u siebie pokojowcem86 trzymał i bajki sobie dzień i noc prawić87 kazał, a sam łapę tylko cmokał i w barłogu88 drzemał. Dopieroż jak srogi mróz ścisnął, a niedźwiedź tęgo chrapnął, puścił się pradziad mego prapradziadka biegiem z onej puszczy i po siedmiu latach wędrowania do swoich powrócił.

      Śmiały się dzieci, słuchając tej przygody, a Koszałek-Opałek tak dalej prawił:

      – Ho! ho!.. To były czasy!.. Nad polami, nad wodami szumiały wtedy lipowe gaje, a w nich mieszkał jeden stary, stary bożek, imieniem Światowid89, który na trzy strony świata patrzał i nad całą tą krainą miał opiekę.

      Ale co domostw, dobytku i obejścia, to pilnowały Bożęta, które też i Skrzatami dla ich małości90 zwano.

      „Każda chata ma swego skrzata” – mawiał lud w te stare czasy, a nam też dobrze było i wesoło, bo my przy wszelakiej robocie pomagali gospodarzom naszym. To koniom owies sypali, a przedmuchiwali z plewy91, żeby samo gołe ziarno się złociło; to sieczkę rznęli92, to trzęśli słomę93, to kury zaganiali na grzędę, żeby nie gubiły jaj w pokrzywach, to masło w maślnicy ubijali, to wyciskali sery, to dzieci kołysali, to motali przędzę94, to na ogień dmuchali, żeby kasza prędzej gotowa była. Jaka tylko była robota w chacie i w obejściu95, precz my się każdej chwytali ochotnie. Co prawda, nie szło to darmo! Jak nie gospodarz, to gospodyni pamiętała o nas. Zawsze СКАЧАТЬ



<p>70</p>

duch idzie od nich – czuć ich zapach, aromat. [przypis edytorski]

<p>71</p>

na tym światu – dziś popr.: na tym świecie. [przypis edytorski]

<p>72</p>

kartaczowe kulekartacze to pociski armatnie zawierające w środku odłamki metali lub ołowiane kule rozpryskujące się przy wybuchu. Używane do poł. XX wieku. [przypis edytorski]

<p>73</p>

bywszy – daw. imiesłów przysł. od: być. [przypis edytorski]

<p>74</p>

wydziwować się – nadziwić się. [przypis edytorski]

<p>75</p>

animusz – odwaga, ożywienie. [przypis edytorski]

<p>76</p>

zgoła – zupełnie, całkiem, wcale. [przypis edytorski]

<p>77</p>

czczość – głód, pustkę. [przypis edytorski]

<p>78</p>

one – te, owe. [przypis edytorski]

<p>79</p>

oskubinka – odrobinka, okruszynka. [przypis edytorski]

<p>80</p>

tedy – zatem, wtedy. [przypis edytorski]

<p>81</p>

drzewiej (starop.) – dawniej, niegdyś, wcześniej. [przypis edytorski]

<p>82</p>

panował wtedy Lech – nawiązanie do legendy o trzech braciach: O Lechu, Czechu i Rusie, którzy wyruszyli ze swoimi współplemieńcami w poszukiwaniu ziemi obfitej w pożywienie. W trakcie wędrówki bracia rozdzielili się. Najdłużej wędrował Lech, który w końcu dotarł do pięknej i bogatej krainy, dzisiejszej Wielkopolski, i postanowił się na niej osiedlić. Zauważył orle gniazdo na czubku drzewa i na jego pamiątkę nazwał nowo budowaną siedzibę, Gnieznem. [przypis edytorski]

<p>83</p>

bezpieczność – dziś: bezpieczeństwo. [przypis edytorski]

<p>84</p>

pług – narzędzie rolnicze przeznaczone do orki. [przypis edytorski]

<p>85</p>

z lipowego dziupla – dziś: z lipowej dziupli. [przypis edytorski]

<p>86</p>

pokojowiec – służący mieszkający w domu i pomagający w codziennych czynnościach. [przypis edytorski]

<p>87</p>

prawić – mówić, opowiadać. [przypis edytorski]

<p>88</p>

barłóg – legowisko niedźwiedzia lub dzika; potocznie o niechlujnym, nędznym posłaniu. [przypis edytorski]

<p>89</p>

Światowid a. Świętowit – bóstwo wojny i urodzaju plemion słowiańskich. Posągi przedstawiające Świętowita to słupy, zakończone rzeźbą przedstawiającą cztery twarze zwrócone w cztery strony świata. [przypis edytorski]

<p>90</p>

dla ich małości – z powodu ich niewielkich rozmiarów. [przypis edytorski]

<p>91</p>

plewy – odpadki powstające podczas młócenia roślin, zwłaszcza zbóż. [przypis edytorski]

<p>92</p>

rżnąć sieczkę – ciąć słomę na paszę dla zwierząt. [przypis edytorski]

<p>93</p>

trząść słomę – prawdopodobnie chodzi tu o robienie tzw. trzęsionki: słomy zmieszanej z sianem, używanej jako pokarm dla bydła. [przypis edytorski]

<p>94</p>

motać przędzę – zwijać, nawijać na coś przędzę, tj. nić służącą do wyrobu tkanin. [przypis edytorski]

<p>95</p>

obejście – słowo używane do określenia całego gospodarstwa: podwórza, domu, budynków gospodarczych takich jak stajnia, stodoła. [przypis edytorski]