Название: MALARZ DUSZ
Автор: Отсутствует
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмористическая проза
isbn: 978-83-8215-103-9
isbn:
– Właśnie to: że powinniśmy byli trzymać się z boku. Nie chciała naszej pomocy. Powiedziała ci to…
– Gwałcili ją! – powtórzył, jakby nie był w stanie mówić nic innego.
– Powiedziała ci, że nie chce, że nie zamierza podporządkować się warunkom twojego mistrza. Że woli…
– Umrzeć? – przerwał jej Dalmau. – Żyć jak dziwka?
Emma wzruszyła ramionami, marszcząc usta.
– Tak – zdecydowała się odpowiedzieć. Przed oczami stała jej twarz przyjaciółki, zanim kula rozsadziła jej głowę. Malowały się na niej stanowczość, zaangażowanie, gotowość do poświęceń… Waleczność! Montserrat nigdy nie zgodziłaby się na udział w parodii, do której odegrania pchnęła oboje ta ich tchnąca mieszczaństwem opiekuńcza mentalność. – Tak, wolała umrzeć! – wybuchnęła. – Wolała być gwałcona, niż pozwolić, by zniewolono jej ducha. Wolała…
– Oszalałaś! – Dalmau cisnął szklanką o podłogę, chwycił dziewczynę za ręce i zaczął nią gwałtownie potrząsać. Kawa z mlekiem polała się na ubranie Emmy. – Moja siostra nie myślała trzeźwo!
– Puść tę dziewczynę! – krzyknął siedzący obok mężczyzna.
Wzbudzili zainteresowanie kilku klientów, a także stojącego za ladą barmana.
– Montserrat wiedziała, co robi – ciągnęła bezlitośnie Emma. – Lepiej niż my.
– Puść ją! – rozległ się inny głos.
– Powiedz im, żeby zostawili nas w spokoju – poprosił Dalmau, wskazując otaczające ich osoby.
Emma wbiła wzrok w jego przekrwione oczy. Zrozumiała, że alkohol pozwala mu zagłuszyć wyrzuty sumienia. Gwałcili ją, gwałcili ją, gwałcili ją, tłumaczył sobie, żeby nie zgłębiać problemu.
– Dalmau – odezwała się powoli. Puścił ją, słysząc jej ton. – Oboje jesteśmy winni.
– Nie – zaprotestował. – Jeżeli ty chcesz czuć się odpowiedzialna, to proszę bardzo. Ja nie chcę. Nie oskarżaj mnie o…! – Zamilkł, speszony obecnością obcych ludzi. – Nie waż się mnie obwiniać! – zagroził mimo wszystko, nie zważając na to, że jakichś dwóch mężczyzn szykuje się do interwencji.
– Jesteś pijany. Zostaw mnie w spokoju. Odejdź. – Emma ucięła jego pogróżki, starając się uspokoić ludzi, którzy stanęli w jej obronie.
– Brawo, dziewczyno! Nic nie tracisz – rzucił jeden z klientów.
Ktoś parsknął śmiechem.
– Pijaczyna – skwitował elegancko ubrany mężczyzna, popychając Dalmaua w stronę drzwi.
– Odpierdol się! – zaprotestował chłopak i niezdarnie rzucił się na nieznajomego.
Ten nawet nie musiał uchylać się przed ciosem, który trafił w powietrze. Wokół rozległy się śmiechy.
– Dalmau! – interweniowała Emma.
– Zamknij się! – Wymierzył kolejny cios na oślep. Tym razem trafił, ale w twarz Emmy, która podeszła, żeby go powstrzymać. Mimo stanu, w jakim się znajdował, zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, i odjęło mu mowę.
– Nie chcę cię więcej widzieć. Zapomnij o mnie! – wybuchnęła, przykładając dłoń do policzka.
Nie zdążył odpowiedzieć, zaatakowany przez stojących obok mężczyzn. Po drugim ciosie upadł na podłogę. Kiedy próbował wstać, zaczęli go kopać. Uciekł z kawiarni na czworakach, pośród splunięć, śmiechów, gwizdów… oraz rozdzierającego płaczu Emmy.
DALMAU OD DAWNA NIE WIDZIAŁ Emmy. Przyszedł do jadłodajni, chciał przeprosić, że ją uderzył i że się upił, wrócić do rozmowy na temat odpowiedzialności za śmierć jego siostry. Kochał ją i tęsknił za nią. Ale Bertrán nie wpuścił go do środka. „Nie chce nawet o tobie słyszeć – powiedział. – Zawsze byłeś tu mile widziany, nie zmuszaj mnie, żebym cię wyrzucił”. Dalmau czekał na nią po pracy, ale nigdy nie wychodziła sama. Wiedział, że często odwiedza jego matkę, by porozmawiać i dotrzymać jej towarzystwa. To właśnie Josefa poprosiła go, żeby przestał ją nagabywać.
– Śmierć Montserrat bardzo ją dotknęła – powiedziała, wstając od maszyny do szycia, i poszła do kuchni zaparzyć kawę. Dostrzegł zmęczenie w jej ruchach. – Nie… Nie chce cię widzieć. Nie dręcz jej, proszę. Wiesz, że jest dla mnie jak druga córka. Wystarczająco dużo wycierpiała. Daj jej czas.
– Ale to, co powiedziała… – zaczął.
– Wiem, co powiedziała – przerwała mu matka. – Wszystko mi wyznała. Wiem, co myśli. A przede wszystkim, co czuje.
– Obarcza mnie winą za śmierć Montserrat! – wykrzyknął Dalmau. Josefa milczała. – Chyba się z nią matka nie zgadza?
– Nie mnie to osądzać, synu, ale poczucia winy nie da się kontrolować, nie słucha argumentów, zresztą jak każde uczucie. Ona obarcza się odpowiedzialnością. Z czasem spojrzy na wszystko z innej perspektywy, którą dziś przesłania ból. Podobnie jest z tobą: sam wiesz, czy powinieneś czuć się winny, czy nie. Nieważne, co mówią inni.
Dalmau spróbował jeszcze raz. Poszedł do mieszkania Emmy. Długo dobijał się do drzwi. W końcu otworzył mu jeden z jej kuzynów, który pracował z ojcem w rzeźni, dźwigając na plecach rozpłatane tusze. Powiedział, że dziewczyna nie chce go widzieć. Dalmau dopytywał dlaczego. W końcu tak zirytował kuzyna, że musiał się cofnąć i poprosić go, żeby się uspokoił. Uciekł jak niepyszny.
Starał się poświęcać jak najwięcej czasu pracy, mimo to nadal szukał kontaktu z Emmą. Czekał na jej kuzynkę, kręcił się w okolicach jadłodajni, rozmawiał z jej koleżankami. Któregoś popołudnia wreszcie na siebie wpadli. Wyminęła go. Nie miał odwagi jej zatrzymać. „Wybacz mi”, poprosił. Nawet nie odpowiedziała. Szedł za nią jeszcze przez kilka metrów, zależało mu tylko na jej przebaczeniu. Nie wymusił na niej żadnego słowa, żadnego gestu. Od tamtej pory już jej nie nachodził. Znalazł schronienie w pracy, która pozwalała mu nie myśleć o Emmie. Zrezygnował natomiast z prowadzenia zajęć u pijarów, mimo błagań księdza Jacinta i nacisków ze strony don Manuela.
– Nie czuję się na siłach – wyjaśnił. – Może trochę później.
– A katecheza? – zaniepokoił się mistrz.
Dalmau nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią.
– Moja siostra od urodzenia była anarchistką i ateistką. Co dało jej to, że zbliżyła się do Boga? To właśnie wtedy zginęła.
Don Manuela СКАЧАТЬ