Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Alice Lugen
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tragedia na Przełęczy Diatłowa - Alice Lugen страница 8

Название: Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Автор: Alice Lugen

Издательство: PDW

Жанр: Путеводители

Серия: Poza serią

isbn: 9788381910477

isbn:

СКАЧАТЬ w cienkiej kurteczce. Zinie nie przyszło do głowy, że chłopak nie zaprasza jej do rodzinnego domu ze wstydu, aby nie oglądała panujących w nim warunków. Nikt z ekipy Diatłowa podczas wyprawy na Otorten nie rozumiał, dlaczego Jurij nie poszedł, jak inni, do kina. W hotelu pozostał z nim tylko Aleksander Kolewatow.

fig039a.jpg

      Jurij Doroszenko

      Doroszenko posiadał zaledwie jeden cenny przedmiot – zegarek po zmarłym ojcu. Przywykł, że otoczenie nie rozumie jego sytuacji. Przestał wymagać czegokolwiek od kogokolwiek. Osiągnął mistrzostwo w trzymaniu nerwów na wodzy, która to umiejętność przypadkiem przydała mu się przy uprawianiu turystyki. Korzystając z mechanizmu dofinansowania, wielokrotnie bywał na górskich wyprawach. Z czasem uzyskał uprawnienia kierownicze. Znajomym z sekcji turystycznej imponował opanowaniem. Zgodnie uznawano, że Jurij jest niezastąpiony w sytuacjach kryzysowych. Analizował wszystko chłodno, nie ulegał panice. W trakcie jednej z letnich wypraw, gdy do obozowiska podszedł niedźwiedź, wpadł na pomysł odstraszenia zwierzęcia krzykiem i hałasem. Poinstruował towarzyszy i w kilka sekund niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

      Jurij miał tylko jednego prawdziwego przyjaciela. Nikogo więcej nie potrzebował. Najsilniejsza więź emocjonalna od lat łączyła go z młodszym bratem Wołodią. W dzieciństwie spędzali razem mnóstwo czasu. Następnie pisali do siebie listy pełne hermetycznych aluzji, żartów i wyznań w tylko im znanym języku, kompletnie niezrozumiałe dla osób postronnych. Tylko Wołodia znał rozterki Jurija, jego kłopoty na studiach, troskę o matkę, historię relacji z Ziną i przyczyny, dla których brat porzucił dziewczynę.

      Wiedział wszystko, poza jednym. Nigdy nie poznał okoliczności, w jakich zginął Jurij.

      Tragedia na przełęczy była dla Wołodii jak pocisk, który rozerwał jego życie na strzępy. Nigdy się z niej nie otrząsnął i nie porzucił żałoby. Postanowił, tak jak zmarły brat, studiować na Politechnice Uralskiej. Przeprowadził się do Swierdłowska. Poznał rodzeństwo innych ofiar. Wspólnie słali listy do lokalnych władz partyjnych oraz odwiedzali najróżniejsze instytucje, bezskutecznie dopytując o przyczynę tragedii i okoliczności śmierci. Wołodia, wzorem Jurija, wstąpił do sekcji turystycznej i brał udział w wyprawach.

      Aż wreszcie, jak brat, zginął w górach podczas wspinaczki na Elbrus.

      Ludmiła Dubinina

      Inaczej niż Jurij Doroszenko, nie znała pojęcia „kłopoty finansowe”. Jej rodzice całym sercem popierali partię komunistyczną. Oboje pracowali dla władzy, znali wpływowych ludzi, czerpali benefity dostępne wyłącznie nielicznym, nie musieli się o nic martwić. Rodzinne zdjęcie Dubininych idealnie nadawałoby się na propagandową pocztówkę wydrukowaną w ramach projektu „W komunizmie żyje się wspaniale”. W ich przypadku ten slogan nie był kłamstwem.

      Do czasu.

      W 1959 roku matka Ludmiły pracowała na stanowisku osobistej asystentki słynnego Nikołaja Semichatowa, cenionego inżyniera, którego zdolności miały pomóc ZSRR w wygraniu zimnej wojny. Semichatow konstruował i udoskonalał układy sterownicze wszystkich rakiet produkowanych przez ZSRR. Każda rzecz, jakiej się tknął, automatycznie stawała się tajemnicą państwową najwyższej wagi. Aleksandra Dubinina, ojca Ludmiły, wkład żony w pokonanie Ameryki napawał ogromną dumą. Sam przez długie lata cieszył się bezgranicznym zaufaniem partii, powierzającej mu kierownicze stanowiska w wielu fabrykach i instytucjach.

      Z małymi dziećmi i żoną przeprowadzał się do coraz to nowych mieszkań służbowych, przyznawanych wraz z kolejnymi awansami. Zanim rodzina osiadła w Swierdłowsku, objeździła odległe krańce kraju. Pracowitego, oddanego sprawie i lojalnego do szpiku kości towarzysza Aleksandra władze posyłały do gaszenia pożarów i porządkowania nieładu w państwowych zakładach. Dubininowie mieszkali między innymi na wyspie Kiegostrow, w Archangielsku nad Morzem Białym, w Krasnogorsku i na terenie dzisiejszego Kazachstanu. Ludmiła często zmieniała szkoły, otoczenie i znajomych. Jej ojciec w każdym nowym miejscu zastawał chaos i zostawiał porządek. Władze wychwalały jego pracę, hojnie nagradzając kolejne osiągnięcia. Tym samym towarzysz Dubinin coraz goręcej wierzył w marksizm, partię i swoją ojczyznę. Szacunek do komunizmu zaszczepił synowi i córce. Urocza, pełna talentów Ludmiła była jego oczkiem w głowie.

      Wykazywała duże zdolności do przedmiotów ścisłych. Studiowała na najbardziej prestiżowym wydziale Politechniki Uralskiej, w kuźni talentów produkującej niezbędnych krajowi inżynierów, kierowników i działaczy partyjnych. Dzięki znajomościom rodziców świat stał przed nią otworem. Po ukończeniu studiów mogła robić wszystko, czego tylko by zapragnęła. Żyła zgodnie z rodzinnym wzorcem: od 1952 roku należała do Komsomołu, interesowała się historią marksizmu. Pragnęła służyć ojczyźnie i wykorzystać swoją wiedzę techniczną na potrzeby zimnej wojny.

      Była dzieckiem, o jakim marzy każdy rodzic. Dbała o porządek w domu. Uczyła się pilnie. Pięknie śpiewała. Potrafiła robić doskonałe technicznie i artystycznie zdjęcia. Wygrywała zawody sportowe w biegach na krótkich dystansach. Przez cztery lata studiów nie opuściła ani jednego wykładu. Egzaminy zdawała w pierwszych terminach. Rówieśnicy bardzo ją lubili. Świetnie dogadywała się z młodszym bratem. Lubiła spędzać czas z rodziną i przygotowywać dla wszystkich posiłki.

      Ten idealny obraz mąciła jednak czarna plama. Rodziców niepokoiła pasja ukochanej córki.

      Luda już w pierwszym tygodniu studiów zapisała się do sekcji turystycznej na Politechnice Uralskiej. Przystąpienie do niej potraktowała ambicjonalnie. Pragnęła zostać najmłodszą w regionie dziewczyną, która otrzyma prestiżowy tytuł Mistrzyni Sportu ZSRR w Turystyce. Zdobywała coraz to nowe doświadczenia, uprawnienia i odznaki. Jeździła na wyprawy letnie i zimowe, narciarskie i piesze, coraz trudniejsze i bardziej niebezpieczne. Uzyskała uprawnienia do kierowania ekspedycjami turystycznymi. Wybrała się z ekipą na Ural Północny i zdobyła grzbiet Czistop, przekraczając granicę, na której kończyły się wszystkie dostępne mapy.

      Znajomi z sekcji lubili z nią podróżować. Dziewczyna była przyjazna i niebywale pracowita. Sprzątała, myła naczynia, gotowała posiłki, cerowała namiot, szyła kolegom ochraniacze na buty, potrafiła dobierać leki i udzielać pierwszej pomocy. Z owoców jej starań korzystali wszyscy. Kiedy zaczęła organizować własne wyprawy, chętnych nie brakowało. G. Batałow, należący do ekspedycji na Czistop, wspomina: „Luda była mądrym, twardym, wnikliwym i sprawiedliwym kierownikiem. Uważała na nowicjuszy, we wszystkim pomagała”18.

      Brat Ludmiły Igor podziwiał zaangażowanie i pasje siostry. W jego pamięci Luda zapisała się jako zapalona turystka, żyjąca podróżami i poświęcająca mnóstwo energii na szkolenie się i zdobywanie kolejnych uprawnień19.

fig043a.jpg

      Ludmiła Dubinina

      Rodzice nie byli zachwyceni. Ojciec obawiał się, że pasja odciągnie córkę od nauki, matka zamartwiała się o jej bezpieczeństwo. Wyprawy drugiej i trzeciej kategorii trudności stawały się coraz dłuższe; przez wiele dni z przebywającą na odludziu Ludą nie można było nawiązać kontaktu. Wypadek w Sajanach, gdy Ludmiłę przypadkowo postrzelił w nogę myśliwy, przepełnił rodzicielską czarę goryczy. Mimo to dziewczyna nie zamierzała rezygnować z turystyki. Wszak nie zdobyła jeszcze prestiżowego tytułu mistrzyni СКАЧАТЬ