Tajemnica z Auschwitz. Nina Majewska-Brown
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tajemnica z Auschwitz - Nina Majewska-Brown страница 10

Название: Tajemnica z Auschwitz

Автор: Nina Majewska-Brown

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 9788311158405

isbn:

СКАЧАТЬ że powinnam się do tego przyzwyczaić.

      Nie mamy więcej chleba. Co prawda w kącie, odsunięty od paleniska stoi przykryty kawałkiem płótna gliniany dzbanuszek z zakwasem, ale nie ma szans, by ciasto zdążyło wyrosnąć. Zbliża się wieczór i pora położenia dziewczynek do łóżek. Florian nawet nie pofatygował się do ogrodu, żeby się z nimi zobaczyć. Nie rozumiem, jak można się tak zatracić, być takim człowiekiem.

      To tym dziwniejsze, że podczas gdy dla nas staje się z dnia na dzień coraz bardziej obcy, w oczach swoich partyzantów awansuje na jeszcze większego bohatera, przywódcę, wizjonera. Ostatnio wymyślili nawet piosenkę, która ma rozsławić jego czyny. Zupełnie jakby był jakimś cholernym rycerzem z legendy!

      Boże, jaka jestem na niego zła. Jaka czuję się bezradna i zagubiona. Czy gdyby moi rodzice potrafili przewidzieć przyszłość, nadal by uważali, że Staszek jest lekkoduchem? Tak bardzo tęsknię za tą dawną miłością, przy Staszku czułam się bezpiecznie, interesował się mną i usiłował mnie chronić.

      Ale jestem tu i teraz, a czasu nie da się cofnąć. Zresztą nie mogłabym zrezygnować z obecności w moim życiu Basi i Ewuni. Pewnie miałabym inne dzieci, ale z pewnością nie tak cudowne jak dziewczynki.

      – Chodźcie na kolację! – wołam głośno w przestrzeń z nadzieją, że mnie usłyszą.

      Rzeczywiście, po chwili słyszę radosne głosy i tupot stóp.

      – A co jest do jedzenia?

      Choć zawsze na kolację i śniadanie jedzą chleb z dżemem, ewentualnie z serem albo coraz trudniejszą do zdobycia wędliną, któraś z nich nieodmiennie zadaje to samo dociekliwe pytanie.

      – Nietoperze w sosie śmietankowym – żartuję sobie jak zwykle.

      – Ble, nie lubię. – Ewa się krzywi i patrzy na mnie niezadowolona.

      – A skąd wiesz, że nie lubisz? Jadłaś kiedyś? – pytam, śmiejąc się w duchu.

      – Nie, ale nie lubię.

      – Głupia jesteś, przecież mama żartuje. – Basia przepycha się przed siostrę i spogląda na nią z politowaniem.

      Nie wiem, jaki popełniłam błąd, ale mam wrażenie, że dziewczynki się nie lubią. Kochają się, oczywiście, bo są siostrami, ale w ich relacji brakuje sympatii.

      – Jak ty się odzywasz do siostry?

      Są tylko dwie, staram się żadnej nie faworyzować, ale wydają się ulepione z różnej gliny. Basia traktuje młodszą siostrę z nonszalancją i lekceważeniem.

      – Bo jest głupia. – Baśka wydyma policzki, jakby objawiała mi najoczywistszą prawdę.

      – Nie jest. Zabraniam ci tak mówić. Po prostu jest od ciebie młodsza i jeszcze wielu rzeczy nie wie i nie rozumie.

      – Ale…

      – Nie ma żadnego ale, masz ją natychmiast przeprosić.

      Starsza córka spogląda na mnie z wyrzutem, jakbym robiła jej ogromną przykrość. Jestem jednak nieustępliwa i czekam, aż wydusi z siebie przeprosiny.

      – Przepraszam – burczy pod nosem.

      – Nic się nie stało. – Ewa niczym mała dama kiwa głową w kierunku Baśki.

      – To co, smażymy naleśniki? – Pospiesznie zmieniam temat, tym bardziej że w drzwiach pojawia się moja matka.

      – Hura! – krzyczą obie zgodnym chórem i podskakują.

      Babcia oczywiście nie pochwala moich metod wychowawczych i jak zwykle się wtrąca.

      – Co to za pomysł, żeby karmić dzieci na noc naleśnikami?

      – Skończył się chleb, więc dziś mamy małą ucztę. – Poruszam patelnią i przyglądam się placuszkowi, który zgrabnie obraca się w powietrzu i opada powoli na gorącą powierzchnię.

      – To nie mogłaś pomyśleć wcześniej?

      Doskonale wiem, co chce powiedzieć, więc swobodnie jej przerywam:

      – Pomyślałam, tylko Florian zabrał wszystko do lasu.

      – Skaranie boskie z tym człowiekiem, jeszcze jakieś nieszczęście na nas ściągnie.

      – Mamo, błagam, nawet nie mów takich rzeczy.

      Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bliskie spełnienia jest jej proroctwo.

      4

      Mama płakała w nocy. Leżałam cicho w łóżku i nasłuchiwałam. Początkowo myślałam, że to zawodzi Baśka, ale ona spała spokojnie w swoim łóżku, z podkulonymi nogami, przytulona do szarego misia.

      Chciało mi się siusiu i dlatego zaczęłam wołać:

      – Mamo!

      W pokoju panowała ciemność, nie bardzo okropna, ale jednak, a ja bardzo się jej bałam. Początkowo zawołałam cicho, a potem trochę głośniej.

      – Mamo!

      Po chwili płacz ustał i rozczochrana postać mojej mamy zbliżyła się do mnie boso, na palcach.

      – Co się dzieje, kochanie?

      – Chce mi się siusiu.

      Mama wyjęła mnie z łóżeczka i zaniosła do niewielkiej łazienki, w której stoi mój emaliowany biały nocnik. Usiadłam na nim zadowolona i zrobiłam, co trzeba. Umyłyśmy ręce i ruszyłyśmy w drogę powrotną, lecz zamiast zaprowadzić mnie do łóżka, mama zabrała mnie do siebie.

      – Chcesz dzisiaj ze mną spać?

      – Yhm – mruknęłam zadowolona.

      Ewa z mamą, zdjęcie z archiwum prywatnego

      Gdy w domu był tata, nie było mowy o wspólnym spaniu, dlatego z Baśką czatowałyśmy na łóżko mamy i jej ciepłą pościel. Rzadko pozwalała nam na taką przyjemność, tłumacząc zazwyczaj, że jesteśmy za duże, i śmiejąc się, że nie może nas tak rozpieszczać. Dlatego byłam szczęśliwa, że mama sama zaproponowała coś takiego. Gdy się położyłyśmy, mama przytuliła mnie bardzo mocno i wyszeptała do ucha, że bardzo mnie kocha. Było mi trochę niewygodnie, ale czułam, że jest smutna, i nie chciałam jej robić przykrości. Mama przestała СКАЧАТЬ