Название: Prom
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327156624
isbn:
– Coś jest nie tak z promem, którym płynie Katrine.
– Ale skąd…
– Proszę cię – ucięła. – Jesteśmy w stałym kontakcie.
Uśmiechnął się lekko i wszedł do domu. Właściwie powinien się spodziewać, że Katrine i Ann-Mari systematycznie ucinają sobie pogawędki za jego plecami. W pewien sposób były do siebie podobne. I obie wybaczyły mu to, czego się dopuścił.
– Co jest z nim nie tak? – spytał, zrzucając ośnieżoną kurtkę.
– Włącz radio albo telewizor.
– Obawiam się, że…
– Nadal nie płacisz rachunków?
Odchrząknął znacząco, kierując się do kuchni.
– Nie podłączyłem z powrotem telewizji.
– Ale prąd masz?
– Mhm – mruknął, otwierając lodówkę.
Mimo że nie miał stałego dochodu, a zgromadzone oszczędności topniały w zastraszającym tempie, zaopatrzył się w spory zapas piwa marki Föroya Bjór. I to bynajmniej nie dlatego, że było wybitne w smaku – stanowiło bezpieczny trunek. Ljóst Pilsnar miał niecałe trzy procent i upicie się nim na dobrą sprawę graniczyło z cudem.
Poza tym jednak dom rzeczywiście zdawał się ogołocony ze wszystkiego. Pod koniec tamtego roku odcięto prąd, ale nie to było najpoważniejszym problemem. Po powrocie do Vestmanny Hallbjørn stał się persona non grata. Mimo że został uniewinniony przez sąd, mieszkańcy nie zamierzali zapomnieć mu tego, co zrobił. Budynek zdemolowano wraz ze sprzętami, które znajdowały się w środku.
Ostatecznie odkupił swoje winy i odbudował zaufanie społeczności. Teraz na powrót cieszył się respektem, jaki przysługiwał mu niegdyś z racji tego, że nosił wojskowy mundur.
– Mniejsza z tym – powiedziała Ann-Mari. – Mam nadzieję, że Katrine zrobi tam porządek, jak tylko się wprowadzi.
– Z pewnością.
– O ile zabierze ze sobą wszystkie oszczędności, a potem znajdzie pracę. Bo jeśli chodzi o ciebie, już dawno…
– Wspomniałaś o promie.
– No tak – przyznała. – Ma jakieś opóźnienie. Na KVF właśnie mówili, że zatrzymał się między Streymoy a Nólsoy.
– Dlaczego?
– Rzekomo płynęła jakaś ławica.
– No i? Musieli ją przepuścić czy jak?
Jeśli wziąć pod uwagę, że w pierwszym rejsie nowych linii zapewne brali udział przedstawiciele duńskich mediów, byłaby to prawdziwa tragedia. Nie dość, że Duńczycy drwili sobie, że farerskimi drogami nie da się jeździć, bo wciąż trzeba przepuszczać owce, to teraz jeszcze to.
– Nie wiem. Na razie nie dysponują oficjalnymi informacjami.
– Nie ma kontaktu z promem?
– Nie – odparła Ann-Mari i westchnęła. – Dzwoniłam też do Katrine, ale chyba ma rozładowany telefon.
– Może. Choć byłaby to pierwsza taka sytuacja.
– Każdemu w końcu się zdarza.
Hallbjørn otworzył piwo i usiadł przy stole.
– Mówisz, że są w Nólsoyarfjørður?
– Aha.
– Jeśli mijają przylądek Kirkubønes, to nie będą mieli zasięgu. Tamto miejsce to prawdziwa czarna dziura.
Ann-Mari milczała przez moment i Olsen poczuł na ciele nieprzyjemne ciarki. Właściwie nie było powodu do niepokoju. Prom miał opóźnienie, co się zdarzało, szczególnie w zimie. Cała podróż w styczniu zajmowała znacznie więcej czasu niż w szczycie sezonu, należało się liczyć z niewielkimi kłopotami.
A mimo to coś nieprzyjemnego szarpnęło jego wyobraźnią.
– To niecodzienne – odezwała się w końcu córka.
– Czy ja wiem? To pierwszy rejs Horisont Færger, wszyscy spodziewali się drobnych komplikacji.
– Mam na myśli to, że prom zatrzymał się akurat w tym konkretnym miejscu.
– Przypadek.
– Dość podejrzany. Duża jest ta czarna dziura?
Hallbjørn namyślał się przez chwilę. Dawno nie płynął na kontynent, ale swego czasu często robił kursy na pokładzie Smyril Line. O ile go pamięć nie myliła, zasięg znikał tylko na moment.
– Nieduża – odparł. – Tym bardziej nie ma się czym przejmować.
– Nie?
– Gdyby ktoś chciał umyślnie zatrzymać tam statek, musiałby wykazać się najwyższą precyzją.
– Ale to możliwe?
– Wszystko jest możliwe.
Zabrzmiało to złowróżbnie. Hallbjørn spojrzał na miejsce, gdzie kiedyś stał telewizor. Jeśli kiedykolwiek żałował, że nie nabył nowego, to właśnie teraz. I właśnie teraz na dobrą sprawę uświadomił sobie, że jest odcięty od świata.
Po odsiadce w duńskim zakładzie karnym nie kupił ani radia, ani laptopa. Zaszył się w swoich czterech kątach, być może wychodząc z założenia, że na zewnątrz nie czeka na niego nic dobrego.
Jakby ten fakt potrzebował przypieczętowania, Olsen zapuścił gęstą brodę i nieco dłuższe włosy. Będąc w armii, zawsze nosił krótką fryzurę, w więzieniu golił głowę na łyso. Z jakiegoś powodu zmiana wydawała się adekwatna, a oprócz tego nie przeszkadzała Katrine. Przeciwnie, jego partnerka twierdziła, że Hallbjørn wygląda teraz jak jasnowłosy wiking.
– Powiedzieli coś jeszcze? – spytał.
– Nie. Ale pokazują obraz z Tórshavn.
– Widać coś?
– Niespecjalnie. Nad Nólsoyarfjørður wisi mgła. Reporter właśnie mówi, że wóz transmisyjny podjedzie do Argir, może stamtąd będzie lepiej widać.
Dotarcie ze stolicy do tej miejscowości zajmowało najwyżej kwadrans. Hallbjørnowi przeszło przez myśl, że w tym czasie mógłby podjechać na Heygaganesgøta, gdzie mieszkała Erna. Szybko jednak odrzucił tę możliwość. Było wiele innych miejsc, w których mógł СКАЧАТЬ