O miłości. Charles Bukowski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу O miłości - Charles Bukowski страница 4

Название: O miłości

Автор: Charles Bukowski

Издательство: PDW

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 9788365613936

isbn:

СКАЧАТЬ się nie pieklił;

      a ty się starzejesz, chłopcze:

      na drugi raz trzymaj

      karty przy

      orderach.

      smakuję popioły twojej śmierci

      kwiaty drżą

      raptem woda

      spływa mi rękawem

      raptem woda

      chłodna i czysta

      jak śnieg –

      kiedy miecze

      ostre jak źdźbła

      opierają ci się o

      pierś

      a słodkie dzikie

      skały

      doskakują

      i zamykają nas.

      miłość to kartka podarta na strzępy

      całe piwo było zatrute a kapitan padł

      mat i kuk też

      i nie mieliśmy kogo posłać do żagli

      więc pn.-zachodni porwał je jak paznokcie u nóg

      a nami obłędnie kołysało

      byk darł własne boki

      a w kącie jakiś gnojek

      dorwał pijaną szparę (moją żonę)

      i cały czas ją dymał

      jakby nigdy nic

      a kot wciąż się na mnie gapił

      i łaził po spiżarce

      wśród brzęczących naczyń

      malowanych w kwiaty i pnącza

      aż w końcu nie wytrzymałem

      złapałem drania

      i cisnąłem

      za

      burtę.

      do kurwy która ukradła moje wiersze

      niektórzy twierdzą że nie powinno się pisać w wierszu

      o tym czego się żałuje,

      że trzeba uciec w abstrakcję, i jest w tym jakiś sens,

      ale na boga:

      zabrałaś mi 12 wierszy a ja nie używam kalki i

      masz też moje

      obrazy, te najlepsze; dobija mnie to:

      czy próbujesz mnie zmiażdżyć jak cała reszta?

      dlaczego nie wzięłaś pieniędzy? zwykle to robicie

      przeszukujecie kieszenie śpiących pijanych portek którym niedobrze w kącie.

      następnym razem zabierz moją lewą rękę albo pięćdziesięciodolarówkę

      ale zostaw wiersze:

      nie jestem Szekspirem

      może nigdy więcej

      nie będzie już moich wierszy, abstrakcyjnych lub nie;

      będą pieniądze kurwy pijacy

      aż do samego wybuchu bomby,

      bo jak powiedział Bóg

      zakładając nogę na nogę:

      widzę że stworzyłem wielu poetów

      lecz tak niewiele

      poezji.

      buty

      buty w szafie jak wielkanocne lilie,

      moje buty teraz same,

      a inne buty z innymi butami

      jak psy chodzące po alejach,

      a palić samemu to nie dość

      a ja dostałem list od kobiety ze szpitala,

      kocham, pisze, kocham,

      więcej wierszy,

      ale ja nie piszę,

      nie rozumiem siebie,

      ona przysyła mi zdjęcia szpitala

      z lotu ptaka,

      lecz ja pamiętam ją z innych nocy,

      kiedy nie umierała,

      buty na szpilkach jak sztylety

      obok moich,

      jak te silne noce

      potrafią łgać wzgórzom,

      jak te noce stają się całkiem w końcu

      moimi butami w szafie

      w furkocie płaszczy i niezgrabnych koszul,

      a ja patrzę w dziurę po drzwiach

      i w ściany i nie

      piszę.

      coś naprawdę, dobra kobieta

      ciągle piszą o bykach, o toreadorach,

      ci co ich nigdy nie widzieli,

      a kiedy zrywam pajęczyny sięgając po wino

      pomruk bombowców, ch.l.rny mruk zrywa ukojenie,

      a ja muszę napisać do swojego proboszcza list o jednej kurwie z 3 ul.

      co wciąż dzwoni do mnie o 3 rano;

      starymi schodami na górę, z dupą pełną drzazg,

      myśląc СКАЧАТЬ