Название: Zawsze i na zawsze
Автор: Jenny Han
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные любовные романы
Серия: O Chłopcach
isbn: 978-83-66436-79-4
isbn:
Peter rzuca mi rozbawione spojrzenie. Wie, o czym myślę. Twierdzi, że nie obchodzi go, co myślą inni, ale wiem, że to nieprawda. Przeszłość potwierdza, że Petera istotnie obchodzi, co inni o nim myślą.
– Prawda albo wyzwanie – mówi Gabe do Lucasa.
Lucas bierze łyk napoju izotonicznego.
– Prawda.
– Czy kiedykolwiek uprawiałeś seks z kolesiem?
Całe moje ciało tężeje. Lucas jest gejem i to otwarcie, ale nie aż tak. Nie chce ciągle się przed wszystkimi tłumaczyć i właściwie czemu miałby to robić? Przecież to jego prywatna sprawa.
Po krótkiej ciszy Lucas odpowiada:
– Nie. Czy to propozycja?
Wszyscy wybuchają śmiechem, a Lucas z lekkim uśmieszkiem na twarzy pociąga kolejny łyk napoju, ale widzę napięcie w jego karku i ramionach. Efekt uzbrojenia się na tego rodzaju pytania, gotowości do odbicia piłeczki, do uśmiechu, do zbycia żartem. Moje pytanie o dziewictwo to w porównaniu z tym pestka. Ale i tak nie mam ochoty na nie odpowiadać.
Modlę się, żeby Lucas wybrał mnie jako następną, bo wiem, że mnie oszczędzi. Ale Lucas musi nie dostrzegać błagalnych spojrzeń, które rzucam w jego kierunku, bo zamiast mnie wybiera Genevieve, która siedzi kilka rzędów dalej, wpatrzona w swój telefon. Spotyka się z chłopakiem ze swojego Kościoła, a on chodzi do innej szkoły, więc mało się ją widuje. Słyszałam od Chris, że jej rodzice się rozwiedli, a tata przeprowadził się do nowego mieszkania ze swoją dziewczyną. Że mama Genevieve przeszła załamanie i wymagała kilkudniowej hospitalizacji, ale teraz już jest lepiej, z czego się cieszę. Kiedy jej mama wróciła do domu, Peter wysłał żonkile. Głowiliśmy się, co napisać na karneciku – a wreszcie postawiliśmy na proste: „Zdrowia, Wendy. Uściski, Peter”. Kwiaty były moim pomysłem i zrzuciłam się na nie, ale oczywiście nie podpisałam się pod życzeniami. Po prostu zawsze lubiłam Wendy. Zawsze była dla mnie miła. Wciąż na widok Genevieve czuję nerwowy ucisk w żołądku, ale nie tak mocny jak dawniej. Wiem, że już nigdy nie będziemy się przyjaźniły, i się z tym pogodziłam.
– Prawda albo wyzwanie, Gen – woła Lucas.
Genevieve podnosi wzrok. Odpowiada automatycznie:
– Wyzwanie.
Jasne, że wybiera wyzwanie. Można o niej powiedzieć wiele rzeczy, ale nie że jest tchórzliwa. Sama zrobiłabym wszystko, żeby nie odpowiadać na pytania o seks, więc pewnie też wybiorę wyzwanie.
Lucas rzuca Gen wyzwanie, żeby usiadła koło pana Jaina i położyła mu głowę na ramieniu.
– Tylko ma być wiarygodnie – mówi Lucas.
Wszyscy ryczą ze śmiechu. Widzę, że naprawdę nie ma na to ochoty, ale jak mówiłam, nie jest tchórzem.
Patrzymy, jak idzie między fotelami i zatrzymuje się przy rzędzie pana Jaina. Pan Jain jest nowy, uczy biologii. Jest raczej młody i przystojny. Nosi do szkoły wąskie dżinsy i koszule. Genevieve opada na siedzenie obok niego i widzę tylko tył jej głowy, kiedy z nim rozmawia. On się uśmiecha. Potem Gen przytula się do niego i kładzie głowę na jego ramieniu, a on podskakuje jak przerażony kot. Wszyscy się śmieją, a pan Jain odwraca się i kręci głową, czując ulgę, że to żart.
Genevieve wraca do nas tryumfalnie. Siada na swoim miejscu i rozgląda się po grupie. Nasze spojrzenia na moment się krzyżują i czuję ucisk w żołądku. Potem Gen odwraca wzrok.
– Prawda czy wyzwanie, Chrissy.
– Ta gra jest do bani – mówi Chris.
Gen wpatruje się w nią z wyzywająco uniesionymi brwiami, aż wreszcie Chris przewraca oczami i mówi:
– Obojętnie. Prawda.
Przy takiej konfrontacji trudno nie zauważyć, że są spokrewnione – kuzynki pierwszego stopnia od strony mamy.
Genevieve nie spieszy się z wymyśleniem pytania. A potem trafia szóstkę w totka.
– Czy w trzeciej klasie bawiłaś się w lekarza z naszym kuzynem Alexem? Nie kłam.
Wszyscy wykrzykują i gwiżdżą, a twarz Chris nabiera koloru jaskrawej czerwieni. Posyłam jej współczujące spojrzenie. Znam odpowiedź na to pytanie.
– Tak – mamrocze Chris, a wszyscy głośno się śmieją.
Na szczęście dla mnie mniej więcej w tej chwili pan Jain podnosi się i włącza DVD, więc gra umiera śmiercią naturalną i moja kolej wcale nie następuje. Chris się odwraca i mówi do mnie cicho:
– Wywinęłaś się.
– Jakbym nie wiedziała – szepczę, a Peter chichocze.
Niech sobie chichocze, ile chce, ale jestem pewna, że też czuje pewną ulgę. Nigdy nie powiedział tego głośno, ale przecież nie chce, żeby cała klasa maturalna wiedziała, że on i jego dziewczyna, z którą chodzi od roku – dłużej, jeśli wliczyć relację na niby – nigdy nie uprawiali seksu.
Prawie nikt z naszej klasy nie był w Nowym Jorku, więc wszystkim nam oczy trochę wychodzą z orbit. Chyba nigdy nie byłam w miejscu tak pełnym życia. To miasto ma własny puls. Nie mogę uwierzyć, ilu tu ludzi, jak tłoczno, jak wszyscy elegancko wyglądają. Jak… jak z miasta. Oprócz turystów takich jak my, rzecz jasna. Chris usiłuje udawać znudzoną i niewzruszoną, ale kiedy wsiadamy do metra, żeby dostać się do Empire State Building, nie chwyta poręczy i o mało się nie przewraca, kiedy gwałtownie się zatrzymujemy.
– Inaczej niż w DC – mruczy.
Z pewnością. Waszyngton to najbliższe Charlottesville duże miasto, ale i tak w porównaniu z Nowym Jorkiem jest tylko małą senną mieściną. Tak wiele można tu zobaczyć, tyle sklepów, w których chciałabym się zatrzymać. Wszyscy się dokądś spieszą. Wszyscy mają plany i umówione spotkania. Jakaś starsza pani krzyczy na Petera, że idzie wpatrzony w swój telefon, na co wszyscy wybuchają śmiechem i raz w życiu to Peter czuje się zawstydzony. To wszystko jest takie onieśmielające.
Kiedy docieramy do Empire State Building, zmuszam Petera, żeby zrobił sobie ze mną selfie przy windach. Na szczycie aż kręci mi się w głowię, tak wysoko jesteśmy. Pani Davenport mówi, żebym usiadła na chwilę z głową między nogami, co pomaga. Kiedy mdłości mijają, podnoszę się i szukam Petera, który zniknął gdzieś, choć go potrzebowałam.
Skręcam za róg i słyszę okrzyki Petera:
– Moment! Moment! Proszę pana!
Idzie za strażnikiem, który zbliża się do leżącego na ziemi czerwonego plecaka.
Strażnik pochyla się i go podnosi.
– Twój? – pyta.
– No, tak…
СКАЧАТЬ