Название: Zapiski syna tego kraju
Автор: James Baldwin
Издательство: PDW
Жанр: Критика
isbn: 9788366147225
isbn:
Co do moich zainteresowań – nie wiem, czy mam jakiekolwiek, chyba że można do nich zaliczyć chorobliwe pragnienie posiadania 16-milimetrowej kamery i kręcenia nią filmów eksperymentalnych. Poza tym uwielbiam jeść i pić – żywię niewesołe przekonanie, że rzadko kiedy jadłem wystarczająco dużo (a to dlatego, że nie sposób najeść się wystarczająco, gdy człowiek martwi się, kiedy zje kolejny posiłek) – i uwielbiam spierać się z ludźmi, którzy w poglądach nie różnią się ode mnie w sposób zasadniczy, a także uwielbiam się śmiać. Nie przepadam natomiast za cyganerią, nie przepadam za ludźmi, których najwyższym celem jest przyjemność, oraz za ludźmi, którzy traktują wszystko poważnie. Nie lubię ludzi, którzy lubią mnie dlatego, że jestem Murzynem; podobnie jak nie mam sympatii dla ludzi, którzy w tej samej okoliczności znajdują powód, by mną pogardzać. Kocham Amerykę bardziej od wszystkich innych krajów na świecie i z tej właśnie przyczyny domagam się prawa do nieustannego jej krytykowania. Uważam, że wszystkie teorie są podejrzane, że najlepsze zasady mogą wymagać modyfikacji, a wręcz, że wymogi życia potrafią nieraz obrócić je w proch, i że z tej racji człowiek musi odnaleźć własny kompas moralny i iść przez świat z nadzieją, iż kompas ten poprowadzi go właściwie. Wiem, że mam wiele obowiązków, ale żaden z nich nie jest ważniejszy od tego: by trwać, jak mówi Hemingway, i dokończyć dzieła3.
Pragnę być uczciwym człowiekiem i dobrym pisarzem.
Powieść protestu dla każdego
W Chacie wuja Toma, powieści, która stała się kamieniem węgielnym amerykańskiej fikcji literackiej protestu społecznego, Saint Clare, dobrotliwy właściciel niewolników, dzieli się z okazującą mu chłodną dezaprobatę jankeską kuzynką, panną Ofelią, taką mianowicie uwagą, że czarni zostali oddani na zatratę diabłu dla pożytku białych na tym świecie – jednakowoż w przyszłym, dodaje w zamyśleniu, role mogą się odwrócić1. Reakcja miss Ofelii jest co najmniej żarliwie prawomyślna: „Ależ to czysta okropność! – wykrzykuje. – Powinniście się wstydzić!”.
Przez pannę Ofelię przemawia, jak wolno nam przypuszczać, sama autorka – jej okrzyk to cały morał, schludnie oprawiony i nieznoszący sprzeciwu, jak owe pouczające motta przywieszone nieraz na ścianach w umeblowanych apartamentach pod wynajem. I podobnie jak te motta, na widok których nie sposób się nie żachnąć – widzi się w nich bowiem rażącą, niemal nieprzyzwoitą gładkość – ona i Saint Clare są śmiertelnie poważni. Żadne z nich nie podaje w wątpliwość średniowiecznej moralności, z której ich dialog wyrasta: czarny, biały, diabeł, przyszły świat – opozycje lokujące się między wysokością niebios a morzem płomieni – były dla nich równie rzeczywiste jak, niewątpliwie, dla ich twórczyni. Gardzili ciemnością i bali się jej, z całej siły dążyli do światła, a rozpatrywany z tej perspektywy okrzyk panny Ofelii, tak jak i powieść pani Stowe, zyskuje jaskrawy, niemalże rażący wydźwięk, który przypomina blask ognia pochłaniającego czarownicę. Cecha ta uderza jeszcze bardziej w lekturze powieści poświęconych uciskowi Murzynów, napisanych w naszej własnej, bardziej oświeconej dobie, z których wszystkie mówią tylko: „Ależ to czysta okropność! Powinniście się wstydzić!”. (Pomińmy na chwilę te powieści o ucisku, których autorami są Murzyni, a które dopisują tylko wściekłe, nieledwie paranoiczne postscriptum do tej konstatacji i w rzeczywistości wzmacniają – co mam nadzieję pokazać – zasady, które uruchamiają potępianą przez nie opresję).
Chata wuja Toma to bardzo zła powieść, którą pod względem cnotliwego sentymentalizmu podszytego samozadowoleniem wiele łączy z Małymi kobietkami. Sentymentalizm, owo ostentacyjne demonstrowanie skrajnych i nieautentycznych emocji, jest oznaką nieszczerości, niezdolności do odczuwania; mokre oczy sentymentalisty zdradzają jego niechęć wobec doświadczenia, jego strach przed życiem, jego obojętne serce; a tym samym sentymentalizm zawsze jest przejawem ukrytego i agresywnego bestialstwa, maską okrucieństwa. Chata wuja Toma – tak jak i jej liczne cyniczne następczynie – stanowi katalog przemocy. Tłumaczy się to naturą tematu, o którym pisze pani Stowe, jej chwalebną determinacją, by nie cofnąć się przed niczym w opisie kompletnego obrazu; wytłumaczenie to przestaje wystarczać tylko, jeżeli zechcemy się zatrzymać i zapytać, czy przedstawiony przez pisarkę obraz aby na pewno jest kompletny, a także jakie ograniczenie czy niedostatek postrzegania kazały jej w aż takim stopniu polegać na opisie brutalności – nieuzasadnionej, bezsensownej – oraz pozostawić niezauważone i bez odpowiedzi jedyne istotne pytanie: co ostatecznie powodowało jej bohaterami, że dopuszczali się takich czynów.
To jednak, przyznajmy, nie leżało w mocy pani Stowe; była nie tyle powieściopisarką, ile natchnioną pamflecistką; jej książka nie miała służyć niczemu innemu jak dowiedzeniu, że niewolnictwo jest złem, że jest, a jakże, czystą okropnością. Stanowi to materiał na pamflet, ale na powieść wystarcza z trudem; СКАЧАТЬ