Название: Mity polskiego września
Автор: Tymoteusz Pawłowski
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
isbn: 9788381433310
isbn:
Za dyktatora „sanacyjnej Rzeczypospolitej” powszechnie uważa się Józefa Piłsudskiego. Trudno jednak wskazać, na czym miała polegać jego dyktatorska władza. Jego następcą został rzekomo Edward Śmigły-Rydz. Jemu poświęcimy dużo uwagi w kolejnych rozdziałach, tu pozwolimy sobie przypomnieć dekret premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego, nakazujący traktowanie generalnego inspektora sił zbrojnych Edwarda Śmigłego-Rydza jako „drugiej osoby w państwie”. Mało kto jednak jest świadomy tego, że Składkowski również był oficerem, a dekret ten regulował przede wszystkim sprawy formalne, czyli to, komu oficerowie powinni salutować jako pierwszemu: premierowi czy generalnemu inspektorowi sił zbrojnych. Premier był jednak tylko dwugwiazdkowym generałem, a Śmigły-Rydz generalnym inspektorem sił zbrojnych…
II Rzeczpospolita w żadnym stopniu nie była państwem faszystowskim. To, że inwektywy tej wciąż się używa, wynika ze skuteczności propagandy komunistycznej, naszej niepełnej wiedzy opierającej się na półprawdach i półkłamstwach oraz nieznajomości ówczesnych realiów, tak różnych od dzisiejszych. Wprost przeciwnie – w Berezie Kartuskiej siedzieli przecież nie Żydzi, ale ich potencjalni prześladowcy spod znaku ONR. Potencjalni, ponieważ bowiem bardzo wielu oenerowców w czasie niemieckiej okupacji pomagało Żydom. Robił to chociażby ich przywódca, Jan Mosdorf, który zapłacił za to życiem.
ROZDZIAŁ 6
Alianci poświęcili Polskę dla swoich interesów?
Polskę rzucono na pożarcie Hitlerowi, aby Francja i Wielka Brytania miały czas na przygotowanie się do wojny. Tak samo uczyniły zresztą z innymi państwami – przede wszystkim z Czechosłowacją, zdradzoną podczas konferencji monachijskiej w 1938 roku.
Jest to kolejny mit stworzony przez propagandę sowiecką, w który wierzy znaczna część społeczeństwa. Sięga on swoimi korzeniami co najmniej do konferencji monachijskiej, ale wynika z idei walki klas: otóż wstrętni kapitaliści pogardzają klasami pracującymi i dbają tylko o swoje własne interesy. Być może rzeczywiście tak uważano w Moskwie, która za nic miała ludzkie życie i nie wahała się mordować milionów, żeby zbudować komunizm. Kapitaliści musieli być jeszcze gorsi.
Tymczasem nawet konferencja w Monachium, która doprowadziła do zajęcia przez III Rzeszę przygranicznych ziem Czechosłowacji, nie była rzuceniem tego państwa na pożarcie Niemcom. Nie była to zdrada aliantów. Dziś chętnie zapomina się o tym, że zarówno Francja, jak i Wielka Brytania namawiały Czechosłowację do stawienia oporu Niemcom i były gotowe ją zbrojnie wspierać. Czesi sami uznali, że walka o całość państwa nie ma sensu (innego zdania byli Słowacy, którzy obawiali się, że ustępstwa wobec Niemiec sprowokują Węgrów do zaboru znacznej części Słowacji). Czesi na długo przed konferencją monachijską deklarowali chęć oddania spornych ziem III Rzeszy. Na konferencji w Monachium – można to sprawdzić, czytając nie taki długi tekst końcowego porozumienia – uregulowano jedynie kwestie techniczne: wytyczono granice i ustalono sposób przekazania tych ziem Niemcom. Co więcej, w Monachium bardzo chcieli być również Sowieci, nie zostali jednak dopuszczeni do rokowań. Był to dla nich szczęśliwy zbieg okoliczności, gdyż mogli rozpocząć ofensywę propagandową pt. „Czesi zostali zdradzeni przez Francuzów i Brytyjczyków”.
Taka sama ofensywa propagandowa została rozwinięta przy okazji niemieckiego (i rosyjskiego) najazdu na Polskę. Niemcom była ona na rękę. O zdradzonej Polsce można było przeczytać w prasie gadzinowej wydawanej przez obydwu okupantów. W 1940 roku niemiecki propagandzista Theo Matejko stworzył plakat, na którym ranny polski żołnierz pokazuje brytyjskiemu premierowi Chamberlainowi płonącą Warszawę, krzycząc: „Anglio! Twoje dzieło!”. Plakat ten był powszechnie publikowany w czasie okupacji i jest publikowany… również dziś. Co więcej, autorzy niniejszej książki wielokrotnie widzieli to dzieło na różnego rodzaju wystawach z okazji 1939 roku – pokazywane w dobrej wierze, bez żadnego komentarza i bez świadomości, że jest to niemiecka propaganda!
Podczas gdy niemiecka i rosyjska propaganda pokazywała Polskę jako ofiarę Francuzów i Anglików, Francuzom wmawiano niemal to samo. Bardzo podobny plakat, ze słowami „To Anglik nam to zrobił!” (C’est l’Anglais qui nous a fait ça!), był rozpowszechniany w okupowanej Francji.
Można zadać sobie pytanie, czy Polaków, którzy powtarzają słowa propagandy nazistowskiej i komunistycznej o zdradzie naszych sojuszników, nie należałoby pociągać do odpowiedzialności za „propagowanie ideologii totalitarnej”.
Polska nie mogła zostać poświęcona przez Francuzów z kilku przynajmniej powodów. Przede wszystkim Francja była supermocarstwem. Jej pozycja wynikała ze zobowiązań sojuszniczych wobec państw Europy Środkowej, przede wszystkim Polski, Rumunii, Jugosławii i Czechosłowacji. Po upadku Czechosłowacji – obojętne, czy zawinionej przez Paryż, czy nie – Francuzi nie mogli dopuścić do upadku kolejnego swojego sojusznika. Jej pozycja – powtórzmy – wynikała ze zobowiązań sojuszniczych. Jeśli chciała ją zachować, musiała swoje zobowiązania realizować za wszelką cenę. (Przypomina to nieco sytuację Rosji, która po porażce w wojnie z Japonią w 1905 roku dziewięć lat później za wszelką cenę musiała przyjść z pomocą Serbii – nawet ryzykując upadek państwa).
Co więcej, Francja była fundamentem porządku wersalskiego, a Polska – zwornikiem tego systemu w Europie Środkowej. Upadek Polski oznaczałby ruinę całej francuskiej polityki zagranicznej prowadzonej przez 20 lat. Francja musiała nie tylko wypełnić swoje zobowiązania sojusznicze wobec Polski, ale również zadbać o to, żeby Polska przetrwała niemieckie uderzenie. Przetrwanie Polski było bardzo istotne. Zauważmy, że pierwszą część planu Francja zrealizowała, a drugiej – nie, a wówczas odstąpili od Paryża wszyscy środkowoeuropejscy sojusznicy.
W dziejach świata można znaleźć przykłady porzucenia i zdradzenia sojusznika. Niemal wszystkie te przykłady będą dotyczyły odstąpienia przez słabszego partnera – nawet zdrada, której dopuścili się wobec Rzeczypospolitej w 1792 roku Prusacy. Przypadki, w których mocarstwo porzuca swojego słabszego partnera, zdarzają się wyłącznie w wyniku przegranej wojny. Czemu więc sytuacja Polski w 1939 roku miałaby być wyjątkiem na skalę światową?
Rzucenie Polski na łup Niemcom było również nie do przyjęcia przez francuskich wojskowych. Samo trwanie Wojska Polskiego, nawet gdzieś daleko w błotach Polesia, wiązało ręce Niemcom, uniemożliwiało im manewr i utrudniało skierowanie całości sił przeciwko Francji. Wojsko Polskie w dobrej kondycji zapewniało sukces Paryżowi i oszczędzało życie Francuzów. Paryż z pewnością wolałby, żeby we wspólnej wojnie zginęło mniej Francuzów, nawet kosztem śmierci Polaków.
Równie ważne były pieniądze. Francuzi udzielili Rzeczypospolitej olbrzymich, bardzo nisko oprocentowanych pożyczek na rozbudowę armii. Była to zupełnie inna sytuacja niż dzisiaj, kiedy my gotowi jesteśmy płacić naszemu najważniejszemu sojusznikowi, aby dbał o bezpieczeństwo Polski. Francuzi wydawali swoje pieniądze nie po to, żeby później porzucić swojego sojusznika na pastwę Niemców i Rosjan.
A były to ogromne sumy. Wojsko Polskie, które odparło Rosjan w 1920 roku, zostało wyposażone za francuskie pieniądze (wymiar tej pomocy do dziś nie jest dokładnie znany), oficjalne podpisanie sojuszu również pociągnęło za sobą powódź francuskich kredytów, za które Polacy zbroili się przez kolejnych 15 lat. Gdy pieniądze wyczerpały się w marcu 1936 roku, Francuzi udzielili Polsce tzw. pożyczki z Rambouillet – 2,6 mld ówczesnych franków na 35 lat. Suma ta niewiele СКАЧАТЬ