Название: Sekretne dziecko
Автор: Kerry Fisher
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
isbn: 9788308067796
isbn:
Potem usiadła sztywno, jak gdyby wraz z tymi słowami uszła z niej cała energia.
Jakże się różniła od tamtej kobiety, która z przejęciem szczebiotała na weselu, że jej córka wychodzi za podoficera marynarki wojennej i poklepując Danny’ego po mundurze, pytała bez ustanku: „Czyż nie wygląda wspaniale?”. Miałam wtedy zaledwie dziewiętnaście lat. Cała moja rodzina zachowywała się, jakbym była najbrzydszą dziewczyną na całych Wyspach Brytyjskich, która siedziała w kącie niezauważona przez nikogo, aż zjawił się ktoś o niebo lepszy, niż mogłam się spodziewać, i mnie uratował. Najgorsza była ciocia Margaret: „Jakie nasza Susie ma szczęście, że wychodzi za takiego przystojniaka. I od razu wprowadzają się do własnego domu. Ja i Bert przez wiele lat wynajmowaliśmy, zanim dorobiliśmy się swojego kąta. Mam nadzieję, że będzie dobrą żoną. Tacy mężczyźni nie trafiają się codziennie”.
Wątpiłam, by Danny, osierocony nim skończył szesnaście lat, uważał się za szczęściarza, mimo że przypadł mu w udziale własny dom. Na szczęście mój tato uniósł brwi i szepnął mi do ucha: „To on ma szczęście, kochanie. Jeśli nie będzie się o ciebie troszczył, ustrzelę go jak kaczkę”. Roześmiałam się. „Tato, przecież ty nie masz strzelby”. Popatrzył mi w oczy i odparł: „Na razie nie mam. Miejmy nadzieję, że nie będzie mi potrzebna”. Mrugnął do mnie porozumiewawczo. Mimo wszystko miło było wiedzieć, że przynajmniej dla taty najważniejszą osobą wciąż byłam ja.
Ciocia Margaret każdego ranka mojego pobytu u niej patrzyła na mnie, jakby zwarzyło jej się mleko w herbacie. W miarę jak mój brzuch się powiększał, cmokała z dezaprobatą, tak że w końcu prawie przestałam wychodzić z pokoju. Ten niepozorny dźwięk wyzwalał we mnie wciąż nowe pokłady poczucia winy. Ostatecznie jednak i tak byłam jej wdzięczna, przecież mi pomogła.
Zadzwonił dzwonek. Jeden z wielu w tym miejscu. Tyle chciałam jej powiedzieć, ale żadne słowa i tak nic by nie zdziałały.
Mama poruszyła się w fotelu, jej oczy błagały o wyrozumiałość.
– Jeśli Danny cię wyrzuci, nie będę w stanie cię utrzymać, Susie. W dodatku z Louise. Od śmierci taty nie jest mi łatwo. Większość oszczędności poszła na opłacenie twojego pobytu tutaj, z dala od Portsmouth… – ściszyła głos do szeptu. – Musiałam dać łapówkę w opiece społecznej, żeby zataić, że jesteś mężatką. – Jej oczy lśniły. – Danny to dobry człowiek, dba o rodzinę. Nie powinien się o tym dowiedzieć.
– Wiem, mamo. Kocham go. – Prawda zawarta w tych słowach rozdarłaby mnie na strzępy, gdyby jeszcze było w mojej duszy miejsce na rozpacz.
Unikała mojego wzroku.
– Nie powiedziałaś ojcu dziecka, co?
– A jak myślisz? Nie jestem aż tak głupia.
Na jej twarzy pojawiła się ulga.
– Wiemy o tym tylko my dwie i Margaret. Teraz musisz pozwolić temu maleństwu odejść. Nie chcesz znaleźć się na ulicy z dwójką dzieci. Musisz myśleć o Louise. Ona niczemu nie jest winna.
Nie wyobrażałam sobie powrotu do domu, tego, jak biorę ją na ręce, czuję słodki zapach jej delikatnej skóry. Moja córeczka, ale nie to dziecko. Wiedziałam jednak, że następnego dnia tam wrócę. Bez ciebie na rękach, bez twoich miękkich pośladków we wgłębieniu mojego łokcia, delikatnych włosków na moim ramieniu. Może Louise wypełni lukę pozostawioną przez ciebie. Nie chciałam cię urazić myślą, że na to liczę.
Mama wstała. Nie potrafiła się oprzeć i połechtała cię pod bródką. Złapałeś ją za palec, a wtedy jej oczy się zaszkliły.
Wstrzymałam oddech, wciąż mając nadzieję na jakiś cud, który pozwoli mi cię zatrzymać. Dla mamy rodzina była wszystkim.
– Tak będzie najlepiej, Susie. To mu da szansę na lepsze życie. Dla mnie to też nie jest łatwe.
Przytuliłam cię mocniej do piersi. Gdy wychodziłam, wpadłam na siostrę Patricię, która czekała za drzwiami. Zmrużyła oczy jak fałszywy kot, taki, który mruczy głośno, a jednocześnie knuje, jak by rozszarpać ci dłoń na strzępy.
– Wszystko w porządku, Rito? Jak już stąd wyjdziesz, będziesz mogła zapomnieć, że to się w ogóle wydarzyło.
Wyminęłam ją, nawet nie próbując odpowiedzieć.
Osiemnaście godzin, sześć minut.
N i e c h c i a ł a m z a p o m i n a ć, jak bardzo cię kocham.
ROZDZIAŁ 2
Październik 1968
Nie potrafiłam się przemóc, by wyjść na powitanie Danny’ego, rozpychać się wśród tych wszystkich żon, szukać wzrokiem jego ciemnych włosów i sympatycznej twarzy. Wysłałam mu wiadomość przez jedną ze znajomych, że Louise jest chora i czekam na niego w domu. Kiedy indziej pognałabym do portu, żeby stać w pierwszym rzędzie, drżąc z niecierpliwości, pragnąc jak najszybciej oderwać go od kompanów wykrzykujących: „Na razie, Danny!”, przejąć go od tej grupy, która zastępowała mu rodzinę przez piętnaście miesięcy pobytu na morzu. Kiedy indziej tęskniłabym za jego obecnością w salonie, za tym zamieszaniem, kiedy podśpiewywał piosenki Engelberta Humperdincka, Toma Jonesa i Beach Boys. Niektóre żony nieomal bały się powrotu mężów, bo to łączyło się z ograniczeniem wolności. Inne narzekały na dodatkowe obowiązki: „O rany, znowu codziennie trzeba będzie gotować porządny posiłek… skończy się wyskakiwanie na rybę z frytkami… i to wszystko jeszcze, zanim go zbierze na amory”.
Ja natomiast lubiłam powroty Danny’ego i to nasze poznawanie się od nowa. Na początku tańczyliśmy nieśmiało wokół siebie. On nie był typem, który natychmiast biegłby do sypialni, na schodach zdzierając ze mnie ubranie. Podczas ostatniego pobytu w domu, kiedy Louise w końcu zasnęła, zmęczona podrzucaniem i kołysaniem, wyciągnął do mnie rękę: „Przygotujesz mi kąpiel, gdy będę się przebierał?”.
Oboje wiedzieliśmy, że skończymy w łóżku. Oczywiście, że tak. Byliśmy małżeństwem i byliśmy młodzi. Mimo to czułam się niezręcznie, dziwnie skrępowana tym, że zobaczy mnie nagą, że go rozczaruję, że nie sprostam tej miłości i tęsknocie wyrażanej w jego listach: „Nie wiem, jak wytrzymam te ostatnie tygodnie. Czas okropnie mi się dłuży. Ciągle o tobie myślę”. W końcu nakłonił mnie, żebym weszła do wanny wraz z nim i mydlił mi plecy, gładząc każdy centymetr mojej skóry, aż te miesiące i kilometry między nami skurczyły się do wielkości, z którą potrafiliśmy sobie poradzić. Po kilku dniach znowu było tak, jakby nigdy nie wyjeżdżał.
Jakie to się wydawało proste w tej chwili. Oczywiście, zawsze się martwiłam, czy nadal będę dla niego atrakcyjna, czy dorównam jego wyobrażeniom, które przechowywał w myślach przez cały pobyt na morzu. Czy nie poczuje СКАЧАТЬ