Название: Po piśmie
Автор: Jacek Dukaj
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
isbn: 9788308067703
isbn:
Idea: każdemu bezwarunkowo należy się suma wystarczająca mu do dobrego życia.
Nikt nie musi pracować.
Jak to jest: pracujemy, żeby żyć, czy żyjemy, żeby pracować?
W 2006 roku rząd Wielkiej Brytanii zwrócił się do naukowców z pytaniem: „Czy praca jest dobra dla zdrowia i samopoczucia człowieka?”. Przeprowadziwszy rozległe badania, odpowiedzieli oni zdecydowanym „tak”23, podkreślając, że „praca jest kluczowa dla indywidualnej tożsamości, roli społecznej i statusu”, a bezrobocie oznacza „gorsze zdrowie, stres mentalny i podatność na choroby psychiczne”.
Dla Lafargue’a i jemu współczesnych apostołów robotniczego raju horror XIX-wiecznego kapitalizmu polegał na sprowadzeniu ludzi do roli organicznych maszyn, żyjących po to, żeby pracować. Tymczasem mamy wiek XXI, postępującą automatyzację i komputeryzację, globalizację i racjonalizację, i oto nadciąga inny horror, ten wykluty w dystopiach pokroju Nowego wspaniałego świata Huxleya: horror życia, które nie ma celu, w którym nie istnieje żaden zewnętrzny przymus i napęd wartości, by dźwigać się rano z łóżka, iść w świat, między ludzi i ludzkie sprawy, i wystawiać się na ryzyko niepowodzenia; by robić cokolwiek; by żyć.
Praca nie jest, nie musi być sensem ludzkiego bytowania. Niemniej przez tysiąclecia dostarczała nam świetnie dopasowanych protez wartości. Na niej to wznosiliśmy rusztowania kultury, religii, prawa, obyczaju, kruche architektury psyche. Także po śmierci Boga i po wyrwaniu nam spod stóp ostatnich absolutów to dzięki przymusowi pracy żyliśmy nadal t a k, j a k b y absolut przyświecał naszym codziennym wysiłkom i nabijał nam co wieczór na konto duszy Punkty Spełnienia.
Po pracy zaniknięciu, a przynajmniej rozmyciu, staniemy wobec nagiej grozy egzystencji zawieszonej w pustce i konsumowanej przez pustkę: wobec konieczności samodzielnego tworzenia sobie sensów życia.
Czy można tej pułapki uniknąć? Czy jest to człowieka stan naturalny, czy nienaturalny? Jakie to wyzwania duchowe czekają nas na drugim brzegu Rubikonu pracy niekoniecznej? Skąd weźmiemy nowe ambicje i marzenia, na czym wyćwiczymy muskuły woli, gdy ustanie i wychłodnie ten zewnętrzny motor wartości?
„Stale odnoszę wrażenie, iż robię więcej, niż powinienem. Nie znaczy to, że mam wstręt do pracy – proszę dobrze mnie zrozumieć. Lubię pracować, a nawet palę się do roboty. Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzeć na nią. Lubię mieć ją przy sobie – na samą myśl o rozstaniu serce mi pęka z żalu”24.
Różnica między publicystyką o jutrze a nieskrępowanym doraźnością myśleniem zwróconym w przyszłość wybrzmiewa najmocniej w powszechnym zdumieniu absurdalnością tego drugiego. To, co króluje w mediach, w bieżączce politycznej i kulturowej, najczęściej ma się bowiem nijak do rozpoznań długofalowych trendów, a tym bardziej – do przyszłości idei.
Na pewien dystans można rozumować w oparciu o liczby, statystyki, wykresy; w większości dziedzin praktycznych ten dystans to dziesięć–dwadzieścia lat. Potem pozostaje operowanie prawdopodobieństwami, coraz subiektywniej ważonymi. Wreszcie – nagimi możliwościami i niemożliwościami.
Jutro mediów i polityki wytyczają pytania w rodzaju: skąd wziąć pracowników? jak konkurować tanią siłą roboczą z Azją, z Afryką? jak zwiększyć przyrost naturalny? jak zmniejszyć wskaźniki bezrobocia?
Przyszłość widziana przez lornetę idei drży zaś i migocze od takich wątpliwości: skoro wszystko, co robi człowiek dla zysku, może zrobić lepiej i/lub taniej maszyna, program, to co nadaje kierunek i wagę żywotom miliardów ludzi?
Nie zamierzam analizować technologicznych podstaw tych przemian ani wznosić tu pałaców liczb: którego roku, ile milionów osób, jakim kosztem itd. Są to kwestie najbardziej płynne i najtrudniejsze do ogarnięcia dla laików; zresztą z tych samych przyczyn nudne dla ogółu i mało dlań czytelne. Co mnie interesuje, to trend oraz konsekwencje trendu dla człowieka samego.
Kluczowe jest tu rozróżnienie między k o n i e c z n o ś c i ą pracy a p r a w e m do pracy.
Coraz mniej pracujemy – zarówno w proporcji czasu pracy do czasu wolnego w tygodniu, jak i w proporcji lat przepracowanych do lat „przed pracą”, tj. dzieciństwa, edukacji, oraz lat „po pracy”, tj. emerytury.
Średnia spodziewana długość życia człowieka rośnie systematycznie, i to w swej pochodnej, tzn. wzrasta tempo tego przyrostu. W roku 1800 wynosiła trzydzieści dwa lata, w roku 1950 czterdzieści osiem lat, w 2012 – siedemdziesiąt25.
W czerwcu 2018 roku WHO opublikowała jedenastą wersję Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób. Pod kodem MG2A umieszczono tam nową jednostkę chorobową: „starość”.
Nawet jeśli praca nie zniknie całkowicie i nie zniknie tak szybko, bez wątpienia czeka nas fundamentalna rewizja jej roli i znaczenia w życiu człowieka.
Naszym prawnukom świat, w którym t r z e b a pracować, żeby przeżyć, jawić się będzie dystopijnym koszmarem, jak nam Dickensowskie piekło pracy dzieci czy epoka kolonialnego niewolnictwa.
Japonia stanowi poligon cywilizacyjny dla wielu utopii i koszmarów, które reszcie świata dopiero śnią się mgliście. Społeczeństwo Japonii już ma strukturę przyszłej Twierdzy Europa: długowieczni, małodzietni, bez dopływu imigrantów, przygnieceni złotym balastem kultury i tradycji.
Japonia przeciera wyboiste szlaki długowieczności zastępami żwawych stulatków; ich liczba przekroczyła tam 70 tysięcy, przy czym prawie 90% z nich to kobiety. Już w 2012 roku Japonia była krajem o najwyższej spodziewanej średniej długości życia na świecie: osiemdziesiąt lat dla mężczyzn, osiemdziesiąt siedem dla kobiet. Dzietność wszędzie spada nieubłaganie wraz ze wzrostem stopy życiowej i wykształcenia kobiet – Japonia przybiła do tego brzegu pierwsza: do 2065 roku jej populacja ma się skurczyć do 88 milionów, czyli o prawie 40 milionów. Nie da się bez końca polegać na młodych i płodnych imigrantach, skoro mamy na Ziemi skończoną liczbę krajów i skończoną populację – a Japonia nigdy się nie otworzyła na obcych, kulturowo zatrzaśnięta w swej przeszłości.
Oto dwie japońskie śmierci, śmierć z lewego i z prawego brzegu Rubikonu bezpracowości:
Po lewej – karoshi, czyli śmierć z przepracowania. W 2016 roku zarejestrowano 1456 takich śmierci. Kategoria obejmuje zarówno udary, choroby układu krążenia i tym podobne przypadłości, jak i samobójstwa. Karoshi jest uregulowana prawnie, stanowi część japońskiego systemu płac i ubezpieczeń. Rodzina może otrzymać odszkodowanie, gdy ofiara karoshi zaliczyła ponad 160 nadgodzin w miesiącu albo ponad 100 nadgodzin СКАЧАТЬ
23
Gordon Waddell, Kim Burton,
24
Jerome K. Jerome,
25