Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 19

Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380629103

isbn:

СКАЧАТЬ szczegół trajektorii sondy i bez trudu będą mogli ją przechwycić. Ale nawet chociaż sofony pozwalały im dowiedzieć się wiele o ludzkości, na pewno będą zainteresowani schwytaniem jej żywego przedstawiciela, by go dokładniej zbadać.

      W tradycyjnej wojnie wywiadów posłużenie się szpiegiem o znanej wrogowi tożsamości było nonsensowne. Ale ta wojna była inna. Wysłanie człowieka do floty trisolariańskiej było samo w sobie bohaterskim aktem i nie miało znaczenia, że Trisolarianie dowiedzieliby się o tym przed faktem. PAW nie musiała nawet się zastanawiać nad tym, co szpieg musiałby robić, gdyby się tam znalazł – jeśli dostałby się bezpiecznie do floty, możliwości były nieograniczone. Skoro Trisolarianie nie potrafili ukrywać myśli i byli bezbronni wobec wszelkich podstępów i forteli, pomysł Wade’a był tym bardziej atrakcyjny.

      „Musimy posłać przedstawiciela ludzkości w samo serce wroga”.

      Fragment Przeszłości poza czasem

      Hibernacja: człowiek po raz pierwszy przekracza czas

      Nowa technologia może przekształcić społeczeństwo, ale na początku jej istnienia niewiele osób jest w stanie zrozumieć jej pełny potencjał. Na przykład komputer po wynalezieniu był po prostu narzędziem zwiększającym efektywność pracy i niektórzy uważali, że całemu światu wystarczy pięć takich urządzeń. Tak samo było z hibernacją. Zanim stała się faktem, sądzono, że da ona tylko osobom cierpiącym na nieuleczalne choroby możliwość szukania skutecznych terapii w przyszłości. Po głębszym namyśle ludzie doszli do wniosku, że może się stać użyteczna również podczas podróży międzygwiezdnych. Kiedy jednak nauka ją urzeczywistniła, to przez soczewkę socjologii dostrzeżono, że hibernacja kompletnie zmieni oblicze ludzkiej cywilizacji.

      Wszystko to opierało się na jednej myśli: „Jutro będzie lepiej”.

      Była to stosunkowo nowa wiara, skutek kilku ostatnich przedkryzysowych stuleci. Wcześniej przeświadczenie o stałym postępie byłoby śmieszne. W porównaniu z antycznym Rzymem sprzed tysiąca lat średniowieczna Europa była uboga pod względem materialnym i intelektualnym. W Chinach ludziom żyło się gorzej za czasów Wei, Jin oraz Dynastii Południowych i Północnych niż za panującej przed nimi dynastii Han, a za dynastii Yuan i Ming było dużo gorzej niż za wcześniejszych dynastii Tang i Song. Jednak po rewolucji francuskiej postęp stał się stałą cechą społeczeństwa i wiara ludzi w przyszłość była silniejsza.

      Wiara ta osiągnęła szczyt w przededniu kryzysu trisolariańskiego. Jakiś czas przedtem zakończyła się zimna wojna i chociaż nadal istniały problemy, takie jak degradacja środowiska, nie były aż tak dokuczliwe. Materialne warunki życia poprawiały się w szybkim tempie i zdawało się, że będzie tak już zawsze. Gdyby ktoś przeprowadził wśród ludzi ankietę, jak wyobrażają sobie przyszłość, to w odniesieniu do tego, co będzie za dziesięć lat, odpowiedzi mogłyby się różnić, ale niewiele osób wątpiłoby, że za sto lat ludzkość będzie żyła w raju. Łatwo było dojść do takiego przekonania – wystarczyło porównać swoje życie z życiem przodków przed stu laty!

      Skoro można było poddać się hibernacji, po co trwać w teraźniejszości?

      Z punktu widzenia socjologii taki przełom w biotechnologii, jakim było klonowanie ludzi, był dużo mniej złożony niż hibernacja. Owszem, klonowanie budziło zastrzeżenia moralne, ale mieli je głównie ci, na których poglądy etyczne wpływ wywarło chrześcijaństwo. Natomiast kłopoty z hibernacją miały charakter praktyczny i dotyczyły całej ludzkości. Po komercjalizacji tej technologii ci, których byłoby na to stać, mogliby się dzięki niej dostać na skróty do raju, natomiast reszta musiałaby zostać w stosunkowo bardziej przygnębiającej teraźniejszości, by stworzyć im ten raj. Ale bardziej niepokojąca była największa pokusa, którą wabiła przyszłość: koniec śmierci.

      W miarę szybkich postępów medycyny ludzie zaczęli wierzyć, że za kolejnych sto czy dwieście lat uda się przezwyciężyć śmierć. A skoro tak, to ci, którzy wybrali hibernację, stawiali pierwsze kroki na schodach prowadzących do wiecznego życia. Po raz pierwszy w historii sama śmierć stała się niesprawiedliwa. Miało to niewyobrażalne skutki.

      Sytuacja była podobna do okropnych warunków panujących w epoce pokryzysowego eskapizmu. Późniejsi historycy nazywali to wczesnym eskapizmem albo okresem ucieczki przed czasem. Tak więc jeszcze przed kryzysem rządy państw na całym świecie zakazywały stosowania hibernacji z większym zapałem niż klonowania.

      Ale kryzys trisolariański wszystko zmienił. W ciągu jednej nocy raj przyszłości zmienił się w piekło na Ziemi. Przyszłość straciła urok nawet dla śmiertelnie chorych – kiedy by się obudzili, świat mógłby być morzem ognia i nie znaleźliby nawet aspiryny.

      A zatem w epoce pokryzysowej pozwolono rozwijać, choć z pewnymi ograniczeniami, technologię hibernacji. Wkrótce stała się opłacalna i ludzkość posiadła pierwsze narzędzie, które pozwalało jej pokonywać masę lat.

      Lata 1–4 ery kryzysu

      Cheng Xin

      Cheng Xin popłynęła do Sanyi na wyspie Hainan, żeby zgłębić sprawę hibernacji.

      Ta tropikalna wyspa wydawała się niestosownym miejscem dla największego ośrodka badań nad hibernacją, którym zarządzała Chińska Akademia Nauk Medycznych. Chociaż na kontynencie był środek zimy, tutaj panowała wiosna.

      Ośrodek mieścił się w białym budynku ukrytym za gęstą roślinnością. Wewnątrz paręnaście osób było pogrążonych w krótkiej, eksperymentalnej hibernacji. Na razie nikogo nie wprowadzono w ten stan z zamiarem przeskoczenia stuleci.

      Cheng Xin zapytała najpierw, czy można zmniejszyć do stu kilogramów wagę oprzyrządowania potrzebnego do utrzymywania kogoś w hibernacji.

      Dyrektor ośrodka wybuchnął śmiechem.

      – Do stu kilogramów? To byłby olbrzymi sukces, gdyby udało się ją zmniejszyć do stu ton!

      Dyrektor przesadził, ale tylko trochę. Oprowadził Cheng Xin po ośrodku. Zorientowała się wtedy, że sztuczna hibernacja niezupełnie przystaje do jej publicznego obrazu. Przede wszystkim nie stosowano niezwykle niskich temperatur. Procedura polegała na zastąpieniu krwi w ciele niezamarzającym roztworem krioochronnym, a następnie na obniżeniu temperatury ciała do minus pięćdziesięciu stopni Celsjusza. Czynności narządów podtrzymywał na niezwykle niskim poziomie biologicznym zewnętrzny układ sercowo-płucny.

      – To jest jak stan uśpienia w komputerze – powiedział dyrektor.

      Cały układ – zbiornik hibernacyjny, układ podtrzymania życia, aparatura chłodząca – ważył około trzech ton.

      Kiedy Cheng Xin rozmawiała z personelem technicznym o możliwych sposobach zminiaturyzowania sprzętu do hibernacji, tknęła ją nagle myśl, że skoro temperaturę ciała należy utrzymywać na poziomie około minus pięćdziesięciu stopni Celsjusza, to w lodowatej przestrzeni kosmicznej komorę hibernacyjną trzeba by było podgrzewać, nie ochładzać. Zwłaszcza podczas długiej podróży poza Neptunem temperatura zewnętrzna byłaby bliska absolutnemu zeru. W porównaniu z nią we wnętrzu statku, gdzie temperatura wynosiłaby minus pięćdziesiąt stopni Celsjusza, byłoby gorąco jak w piecu. Ponieważ podróż potrwałaby od stu do dwustu lat, najbardziej praktycznym СКАЧАТЬ