Название: Prowadź swój pług przez kości umarłych
Автор: Olga Tokarczuk
Издательство: PDW
Жанр: Криминальные боевики
isbn: 9788308049792
isbn:
Potem, kiedy wychodziłam poza nasze opłotki, krajobraz się zmieniał. Tu i ówdzie sterczały z niego wykrzykniki, wbite ostre igły. Kiedy wzrok się o nie zaczepiał, drżały mi powieki; oko kaleczyło się o te drewniane budowle postawione na polach, na miedzach, na skraju lasu. Było ich na całym Płaskowyżu osiem, dokładnie to wiedziałam, bo miałam z nimi do czynienia, jak Don Kichot z wiatrakami. Zbijało się je z drewnianych bali, na krzyż, całe składały się z krzyży. Miały cztery nogi te pokraczne figury, a na nich tkwił szałas z oknami strzelniczymi. Ambony. Zawsze mnie ta nazwa zdumiewała i denerwowała. Bo czego nauczało się z tych ambon? Jaką głosiło ewangelię? Czy to nie szczyt pychy, nie diabelski pomysł, żeby miejsce, z którego się zabija, nazwać amboną?
Widzę jeszcze ich obraz. Mrużę oczy i w ten sposób rozmywam ich kształt, tak że znikają. Tylko dlatego to robię, że nie mogę znieść ich obecności. Lecz prawdą jest, że kto czuje Gniew, a nie działa, szerzy zarazę. Tak mówi nasz Blake.
Gdy tak stałam, patrząc na ambony, mogłam się w każdej chwili odwrócić, żeby ująć poszarpaną, ostrą linię horyzontu delikatnie jak włos. Zajrzeć poza nią. Tam są Czechy. Tam ucieka Słońce, gdy już się naogląda tutaj tych okropności. Tam schodzi na Noc moja Panna. O tak, Wenus chodzi spać do Czech.
Wieczory spędzałam w następujący sposób: siadałam w kuchni przy dużym stole i zajmowałam się tym, co najbardziej lubię. Oto mój duży kuchenny stół, na nim otrzymany od Dyzia komputer, w którym używałam raczej tylko jednego programu. Oto „Efemerydy”, papier do notatek, kilka książek. Suche muesli, które podjadam w czasie pracy, i czajniczek czarnej herbaty; innej nie pijam.
Właściwie mogłabym wszystko obliczać ręcznie i może nawet trochę żałuję, że tego nie robiłam. Ale kto dziś jeszcze używa suwaka logarytmicznego?
Lecz gdyby kiedyś trzeba było obliczyć na pustyni jakiś Horoskop, bez komputera, bez elektryczności i bez żadnych Narzędzi, to dałabym sobie radę. Potrzebowałabym do tego tylko moich „Efemeryd”, i dlatego gdyby mnie ktoś nagle zapytał (ale niestety nikt tego nie zrobi), jaką książkę zabrałabym na bezludną wyspę, odpowiedziałabym, że właśnie tę. „Efemerydy planet. 1920–2020”.
Interesowało mnie, czy w Horoskopach ludzi widać datę ich śmierci. Śmierć w Horoskopie. Jak to wygląda. Jak się przejawia. Które planety grają rolę Mojr? Tu na dole, w świecie Urizena, działa prawo. Od nieba gwiaździstego po moralne sumienie. To surowe prawo, bez zmiłowania i bez wyjątków. Skoro jest porządek Narodzin, to dlaczego nie miałoby być porządku Śmierci?
Zebrałam przez te wszystkie lata tysiąc czterdzieści dwie daty urodzin i dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć dat śmierci i nadal prowadzę swoje małe badania. Projekt bez unijnych dotacji. Kuchenny.
Zawsze uważałam, że Astrologii należy uczyć się przez praktykę. Jest to porządna wiedza, w dużej mierze empiryczna i tak samo naukowa jak psychologia, powiedzmy. Trzeba dokładnie obserwować kilka osób ze swojego otoczenia i kojarzyć momenty ich życia z układem planet. Trzeba też sprawdzać i analizować te same Wydarzenia, w których uczestniczą różni ludzie. Bardzo szybko da się zauważyć, że podobne astrologiczne wzory opisują podobne zdarzenia. Wtedy właśnie dochodzi się do inicjacji – o tak, porządek istnieje i jest na wyciągnięcie ręki. Ustalają go gwiazdy i planety, niebo zaś jest szablonem, według którego powstaje wzór naszego życia. Po dłuższych studiach będzie można tu na Ziemi zgadywać po drobnych detalach ułożenie planet na niebie. Popołudniowa burza, list, który listonosz wcisnął w szparę drzwi, popsuta żarówka w łazience. Nic nie jest w stanie się wymknąć temu porządkowi. Na mnie działa to jak alkohol albo jeden z tych nowych narkotyków, które, tak sobie wyobrażam, napełniają człowieka czystym zachwytem.
Trzeba mieć oczy i uszy otwarte, kojarzyć fakty. Widzieć podobieństwo tam, gdzie inni widzą całkowitą odmienność, pamiętać, że pewne wydarzenia dzieją się na różnych poziomach lub, mówiąc innymi słowy, wiele zdarzeń jest aspektami tego samego. I że świat jest wielką siecią, że jest całością i nie ma żadnej rzeczy, która byłaby osobna. Że każdy, najmniejszy nawet fragment świata związany jest z innymi skomplikowanym Kosmosem korespondencji, które trudno jest przeniknąć zwykłemu umysłowi. Tak to działa. Niczym japońskie auto.
Dyzio, który potrafił rozpływać się w swoich dywagacjach na temat dziwacznych symboli Blake’a, nie podzielał mojej pasji do Astrologii. To dlatego że Dyzio urodził się za późno. Jego pokolenie ma Plutona w Wadze, co trochę osłabia ich czujność. I próbują zbilansować piekło. Nie sądzę, żeby im się to udało. Może umieją pisać projekty i aplikacje, ale większość z nich straciła czujność.
Dorastałam w pięknej epoce, która już, niestety, przeminęła. Była w niej wielka gotowość do zmian i umiejętność snucia rewolucyjnych wizji. Dziś już nikt nie ma odwagi wymyślić niczego nowego. Bez przerwy mówi się tylko, jak jest, i rozwija się stare pomysły. Rzeczywistość się zestarzała, stetryczała, bo przecież podlega ona zdecydowanie takim samym prawom jak każdy żywy organizm – starzeje się. Jej najdrobniejsze składniki – sensy, ulegają apoptozie jak komórki ciała. Apoptoza to śmierć naturalna, spowodowana zmęczeniem i wyczerpaniem materii. Po grecku to słowo znaczy „opadanie płatków”. Światu opadły płatki.
Ale potem musi przyjść coś nowego; zawsze tak było – czy nie jest to zabawny paradoks? Uran jest w Rybach, ale gdy przejdzie w znak Barana, zacznie się nowy cykl i rzeczywistość urodzi się na nowo. Wiosną za dwa lata.
Studiowanie Horoskopów dawało mi przyjemność, nawet kiedy odkrywałam te porządki śmierci. Ruch planet zawsze jest hipnotyczny, piękny, nie da się go ani zatrzymać, ani przyspieszyć. Dobrze jest sobie pomyśleć, że ów porządek wykracza daleko poza czas i miejsce Janiny Duszejko. Dobrze jest na czymś całkowicie polegać.
Więc tak: dla oznaczenia śmierci naturalnej rozpatrujemy pozycje hylegu, czyli ciała, które ssie dla nas życiową energię z Kosmosu. W urodzeniach dziennych jest nim Słońce, w nocnych – Księżyc, a w niektórych przypadkach – hylegiem zostaje władca Ascendentu. Śmierć następuje zazwyczaj wówczas, kiedy hyleg osiąga jakiś radykalnie nieharmonijny aspekt z władcą ósmego domu lub z planetą w nim położoną.
Rozważając zagrożenie śmiercią gwałtowną, musiałam wziąć pod uwagę hyleg, jego dom i planety w tym domu posadowione. Zwracałam przy tym uwagę, która z planet szkodliwych – Mars, Saturn, Uran – jest silniejsza od hylegu i tworzy z nim zły aspekt.
Tamtego dnia siadłam do pracy i wyciągnęłam z kieszeni pomiętą kartkę, na której zapisałam dane Wielkiej Stopy, żeby sprawdzić, czy jego śmierć odwiedziła go we właściwym czasie. Kiedy wstukiwałam datę jego urodzenia, rzuciłam okiem na samą kartkę papieru z danymi. Zobaczyłam, że zapisałam je na kalendarzu polowań, kartka nazywała się „Marzec”. W tabelce rozmieszczone СКАЧАТЬ