Problem trzech ciał. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Problem trzech ciał - Cixin Liu страница 18

Название: Problem trzech ciał

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380627987

isbn:

СКАЧАТЬ czasu między pierwszym zdjęciem na nowej rolce i ostatnim na starej. Potem na każdej klatce liczba ta zmieniała się o trzy–cztery sekundy: 1187:27:35, 1187:27:31, 1187:27:27, 1187:27:24… jak przerwy między zdjęciami, które robił.

      Odliczanie trwało.

      Załadował nową rolkę. Szybko pstrykał zdjęcia, zrobił nawet kilka bez zdejmowania osłony z obiektywu. Kiedy wyjął film, wróciła jego żona z synem. Zanim wszedł do ciemni, włożył do aparatu jeszcze jedną rolkę i podał go żonie.

      – Dokończ za mnie – powiedział.

      – Co mam fotografować? – zapytała zdumiona.

      Nigdy nie pozwalał jej nawet tknąć aparatu. Oczywiście ani jej, ani ich syna leica w ogóle nie interesowała. W ich oczach był to antyk, który kosztował ponad dwadzieścia tysięcy juanów.

      – Obojętnie. Fotografuj, co chcesz.

      Wang wcisnął jej aparat w ręce i wszedł do ciemni.

      – Dobrze. Dou Dou, może zrobię ci parę zdjęć? – Wycelowała obiektyw w ich syna.

      Wyobraźnię Wanga natychmiast wypełniły obrazy podobnych do zjaw cyfr pojawiających się na twarzy jego syna niczym stryczek zarzucany przez kata.

      – Nie, nie rób tego. Fotografuj co innego.

      Kliknęła migawka. Żona zrobiła pierwsze zdjęcie.

      – Dlaczego nie daje się ponownie wcisnąć? – zapytała.

      Wang pokazał jej, jak ma przewinąć film.

      – Tak to się robi. Po każdym zdjęciu.

      Potem z powrotem zanurkował w ciemni.

      – Jakie to skomplikowane!

      Jego żona, lekarka, nie mogła zrozumieć, dlaczego ktoś używa takiego drogiego, a przy tym starodawnego sprzętu, skoro powszechnie dostępne są cyfrowe aparaty o rozdzielczości dziesięciu, a nawet dwudziestu megapikseli. A do tego robi czarno-białe zdjęcia.

      Po wywołaniu filmu Wang podniósł go pod czerwone światło. Odliczanie nadal trwało. Cyfry ukazywały się wyraźnie nawet na zdjęciach wykonanych na chybił trafił, w tym na tych kilku, które zrobił bez zdejmowania osłony z obiektywu: 1187:19:06, 1187:19:03, 1187:18:59, 1187:18:56…

      Do drzwi ciemni zapukała żona i powiedziała, że skończyła rolkę. Otworzył i wziął od niej aparat. Kiedy wyjmował film, trzęsły mu się ręce. Nie zważając na zaniepokojone spojrzenie żony, wszedł z powrotem do ciemni. Pracował szybko i niezgrabnie, rozlewając wywoływacz i utrwalacz. Wkrótce film był wywołany. Zamknął oczy, modląc się cicho.

      „Proszę, nie pojawiajcie się. Błagam. Niech to nie będzie moja kolej…”

      Obejrzał mokry film przez lupę. Nie było na nim cyfr. Na klatkach widniały tylko zrobione przez jego żonę ujęcia wnętrza mieszkania. Użyła wolniejszej migawki, a ponieważ była zupełną nowicjuszką, wszystkie zdjęcia były zamazane. Ale Wang pomyślał, że nigdy nie widział piękniejszych.

      Wyszedł z ciemni i głęboko odetchnął. Był pokryty potem. Żona gotowała w kuchni, a syn bawił się w swoim pokoju. Wang usiadł na kanapie i zaczął się zastanawiać nad tą sprawą bardziej racjonalnie.

      Przede wszystkim cyfry, które dokładnie zapisywały upływ czasu między zdjęciami i wykazywały oznaki inteligencji, nie mogły zostać wydrukowane na filmie podczas jego produkcji. Coś je tam wprowadziło. Ale co? Czyżby aparat się zepsuł? Czy zainstalowano w nim bez jego wiedzy jakiś mechanizm? Odkręcił obiektyw i rozebrał aparat. Zbadał za pomocą szkła powiększającego jego wnętrze i sprawdził każdy nieskazitelnie czysty element. Nie znalazł nic, co by odbiegało od normy. Potem, biorąc pod uwagę, że cyfry pokazywały się nawet przy nałożonej osłonie obiektywu, doszedł do wniosku, iż ich najbardziej prawdopodobnym źródłem było jakieś promieniowanie. Ale jak było to możliwe z technicznego punktu widzenia? Skąd brały się te promienie? Jak można je było nakierować akurat na jego aparat?

      Przy obecnym poziomie technologii musiałaby to być jakaś siła nadprzyrodzona.

      Aby sprawdzić, czy upiorne odliczanie ustało, włożył do leiki kolejny film i znowu zaczął fotografować, co popadło. Po wywołaniu jego krótkotrwały spokój został zburzony. Ponownie poczuł się, jakby stał na skraju szaleństwa. Odliczanie powróciło. Sądząc z cyfr, nigdy nie ustało, tyle że nie pojawiło się na zdjęciach zrobionych przez jego żonę.

      1186:34:13, 1186:34:02, 1186:33:66, 1186:33:35…

      Wybiegł z ciemni i z mieszkania. Głośno zapukał do drzwi sąsiada, emerytowanego profesora Zhanga.

      – Profesorze Zhang, ma pan aparat fotograficzny? Nie cyfrowy, ale taki, gdzie trzeba włożyć film?

      – Profesjonalny fotograf, taki jak pan, chce pożyczyć ode mnie aparat? Co się stało z pańskim, tym drogim? Ja mam tylko cyfrowe. Dobrze się pan czuje? Jest pan taki blady.

      – Proszę, niech mi pan pożyczy.

      Zhang wrócił z cyfrowym kodakiem.

      – Proszę. Może pan usunąć te kilka zdjęć, które już tam są.

      – Dziękuję!

      Wang chwycił aparat i pędem wrócił do siebie. Prawdę mówiąc, miał trzy własne aparaty i jeden cyfrowy, ale uznał, że lepiej będzie pożyczyć jakiś od kogoś. Popatrzył na dwa aparaty i kilka rolek filmu leżących na kanapie, pomyślał chwilę i postanowił włożyć nowy film do leiki. Wręczył pożyczony aparat żonie, która stawiała na stół kolację.

      – Szybko! Zrób parę zdjęć, tak jak przedtem.

      – Co ty wyprawiasz? Spójrz na siebie! Co się z tobą dzieje?

      – Nie przejmuj się tym! Pstrykaj!

      Odstawiła talerze i podeszła do niego. W jej oczach malowały się zmartwienie i strach.

      Wang wepchnął kodaka w ręce sześcioletniego syna, który miał się właśnie zabrać do jedzenia kolacji.

      – Dou Dou, pomóż tacie. Naciśnij ten guzik. Dobrze, tak. To jedno zdjęcie. Naciśnij jeszcze raz. To drugie. Rób tak dalej. Możesz fotografować, co chcesz.

      Chłopiec prędko się tego nauczył. Bardzo mu się spodobało i szybko robił zdjęcia. Wang odwrócił się, wziął z kanapy leicę i również zaczął pstrykać. Ojciec i syn naciskali na migawki jak szaleni. Żona Wanga, nie wiedząc, co robić, kiedy wokół migały flesze, zaczęła płakać.

      – Miao, wiem, że ostatnio żyjesz w wielkim stresie, ale nie…

      Wang skończył rolkę w leice i chwycił aparat cyfrowy z rąk syna. Przez chwilę myślał, po czym, żeby uniknąć skarg żony, wszedł do łazienki i zrobił jeszcze kilka zdjęć. Zamiast wyświetlacza użył wizjera optycznego, bo bał się zobaczyć rezultaty, chociaż i tak miał je СКАЧАТЬ