Название: Millennium
Автор: David Lagercrantz
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Millennium
isbn: 9788380153851
isbn:
– W jakim sensie?
– W każdym. To był akurat mój ostatni dzień u Alfreda Ögrena. Ponad półtora roku temu. Był środek nocy, siedzieliśmy w jego gabinecie. Wcześniej miałam u siebie imprezę pożegnalną, Leo nie przyszedł i zrobiło mi się przykro. To, co nas łączyło, było szczególne. – Spojrzała na niego. – Nie masz powodów do zazdrości.
– Nie tak łatwo robię się zazdrosny.
– Wiem. I nienawidzę cię za to. Od czasu do czasu mógłbyś być, choćby po to, żeby pokazać dobrą wolę. W każdym razie Leo i ja flirtowaliśmy ze sobą mniej więcej w czasie, kiedy poznałam ciebie. Moje życie to był jeden wielki bajzel, rozwód i tak dalej, i z pewnością dlatego tak mnie poruszyło to nagłe szczęście, które jakby nie pasowało do jego charakteru. Tak czy owak, zadzwoniłam do niego w środku nocy, a on jeszcze siedział w pracy. To mnie ubodło jeszcze bardziej. W każdym razie przepraszał tak przekonująco, że mu wybaczyłam, a kiedy zapytał, czy chcę wpaść na kieliszek przed snem, pobiegłam od razu. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie rozumiałam, co miał tam do roboty o tak późnej porze. Nie był przecież pracoholikiem. Gabinet, w którym siedział, wcześniej należał do jego ojca. Wchodzę i jestem w szoku: na ścianie obraz Dardela, w rogu komoda Haupt. Leo czasem mówił, że się wstydzi tego pokoju, tego ostentacyjnego luksusu. Jednak tego wieczoru, kiedy weszłam… Ledwo potrafię to opisać… Jego oczy jakby płonęły i miał zmieniony, łamiący się głos. Mimo to próbował zgrywać wesołego. Cały czas się uśmiechał, tyle że jego spojrzenie było zagubione, smutne. Na komodzie Haupt stała opróżniona butelka burgunda z dwoma pustymi kieliszkami. Najwyraźniej miał gościa. Przytuliliśmy się, mówiliśmy sobie miłe rzeczy, wypiliśmy pół butelki szampana i obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie. Jednak było widać, że cały czas myśli o czymś innym. W końcu powiedziałam: „Nie wyglądasz na szczęśliwego”. „Jestem szczęśliwy”, odpowiedział. „Tylko że…”. Nie dokończył. Długo milczał. Popijał szampana. Wydawał się kompletnie przybity. Mówił, że chce wpłacić dużą sumę pieniędzy…
– Komu?
– Nie mam pojęcia. Zastanawiałam się, czy nie palnął tego ot tak, pod wpływem chwili. Wydawał się wręcz zawstydzony własnymi słowami, a ja więcej nie pytałam. Odniosłam wrażenie, że to prywatna sprawa. Potem nic już nie było takie jak dawniej. W końcu wstałam, on też wstał, znów się przytuliliśmy i pocałowaliśmy, choć trochę bez przekonania. Wymamrotałam: „Dbaj o siebie, Leo”, wyszłam na korytarz, stanęłam i czekałam na windę. Po chwili zawróciłam, byłam zdenerwowana. Co to za jakieś śmieszne tajemnice?, pomyślałam. Co on kombinuje? Chciałam zrozumieć. Ale kiedy wróciłam, to znaczy jeszcze zanim go zobaczyłam, zdałam sobie sprawę, że przeszkadzam. Leo siedział i pisał coś na papierze w kolorze piasku. Było widać, że się wytęża. Ramiona miał napięte, w jego oczach były łzy, nie miałam serca mu przeszkadzać. Nie zauważył mnie.
– Nie masz pojęcia, o co mogło chodzić?
– Dopiero później przyszło mi do głowy, że mogło to mieć związek z jego matką. Zaledwie kilka dni później zmarła, a Leo, jak wiesz, wziął urlop i wyjechał w długą podróż. Z pewnością powinnam była się odezwać i złożyć kondolencje. Ale, jak wiesz, w moim własnym życiu zrobił się syf. Siedziałam w nowej pracy dzień i noc, kłóciłam się z byłym mężem. Poza tym cały czas sypiałam z tobą.
– To musiało być najgorsze ze wszystkiego.
– Chyba tak.
– Czyli od tamtej pory go nie widziałaś?
– Osobiście nie, niekiedy jakieś krótkie urywki w telewizji. Chyba trochę o nim zapomniałam, a raczej wyparłam go z pamięci. Ale dzisiaj, kiedy zadzwoniłeś… – Malin się zawahała, jakby szukała słów. – …przed oczami znów stanęła mi ta scena z gabinetu – kontynuowała – i coś mi tam nie pasowało. Nie potrafiłam tylko stwierdzić co dokładnie. W końcu się wkurzyłam, wzięłam telefon i do niego zadzwoniłam. Ale zmienił numer.
– Czy wspominał może, że kiedy był mały, pewien psycholog z drużyny łowieckiej firmy Alfreda Ögrena został przypadkowo zastrzelony? – zapytał Mikael.
– Nie. Jak to?
– Nazywał się Carl Seger.
– Nic mi to nie mówi. Co dokładnie się stało?
– Został zastrzelony w czasie polowania na łosie, dwadzieścia pięć lat temu, w lasach Östhammar. Prawdopodobnie przez przypadek. Niefortunnym strzelcem był dyrektor finansowy Rosvik, Per Fält.
– Masz jakieś podejrzenia?
– Nie bardzo, przynajmniej na razie. Ale pomyślałem, że może Carl Seger i Leo byli sobie bliscy. Rodzice przecież inwestowali w chłopaka, prawda? Robili mu testy na inteligencję i tak dalej, a wiem, że Seger pisał sporo na temat znaczenia wiary w siebie dla rozwoju młodych ludzi. Pomyślałem więc…
– Leo bardziej chyba w siebie wątpił, niż wierzył – przerwała Malin.
– Carl Seger pisał też o wątpliwościach. Czy Leo często wspominał o rodzicach?
– Czasem i mówił o nich niechętnie.
– Nie brzmi to za dobrze.
– Herman i Viveka z pewnością miewali przebłyski, ale wydaje mi się, że jednym z nieszczęść Leo było to, że nigdy nie udało mu się im przeciwstawić. Nie poszedł własną drogą.
– Chodzi ci o to, że wbrew własnej woli został finansistą.
– Tak prosto chyba nigdy nie jest. Jakaś jego cząstka też musiała tego chcieć. Ale i tak jestem pewna, że marzył o tym, żeby się uwolnić, i może właśnie dlatego tak mnie oburza ta scena w jego gabinecie. To było jak pożegnanie, i to nie tylko z matką, ale również z czymś innym, większym.
– Nazwałaś go Hamletem…
– Chyba głównie dla podkreślenia kontrastu z tobą. Ale myślę, że rzeczywiście bez przerwy analizował wszystkie za i przeciw.
– Hamlet na końcu stał się brutalny.
– Tak, wiem, ale Leo nigdy by nie… – zamilkła.
Po jej twarzy przemknął cień.
– Co takiego? – Mikael położył jej dłoń na ramieniu. – O co chodzi? – zapytał.
– W zasadzie o nic.
– No mów!
– Raz rzeczywiście widziałam, jak Leo kompletnie zwariował.
O SIÓDMEJ DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ Faria Kazi poczuła pierwsze wibracje wywołane przez nadjeżdżający pociąg. Były jak nagłe dreszcze. Do zamknięcia drzwi cel zostało tylko szesnaście minut. Jednak СКАЧАТЬ