Porachunki. Yrsa Sigurðardóttir
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Porachunki - Yrsa Sigurðardóttir страница 19

Название: Porachunki

Автор: Yrsa Sigurðardóttir

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Триллеры

Серия: Freyja i Huldur

isbn: 978-83-8110-909-3

isbn:

СКАЧАТЬ z nim tylko skinieniem głowy i wszedł do środka. Człowiek, z którym zamierzał się spotkać, Guðmundur Lárusson, zajmował ten sam pokój, w którym urzędował, gdy Huldar wstąpił do policji, i niewątpliwie miał w nim pozostać do emerytury, która zapewne się zbliżała. Drzwi były otwarte, ale Huldar z grzeczności zapukał.

      – Wybrałem zły moment?

      Huldar był zszokowany, gdy Guðmundur podniósł głowę. Jak on się postarzał! Przez rzadkie siwe włosy prześwitywała pokryta ciemnymi znamionami skóra. Plamy wątrobowe miał też na twarzy. Grube ciemne brwi, które kiedyś nadawały jego twarzy charakteru, teraz były siwe i krzaczaste.

      – Jasna cholera! Huldar! Bynajmniej. Wejdź, wejdź – zaprosił, rozsiadając się w fotelu.

      – Młodniejesz z roku na rok. – Śmiejąc się do swojego dawnego szefa, Huldar zajął krzesło.

      – Gówno prawda. O tobie też bym tego nie powiedział. Jak cię traktują w biurze komisarza?

      – Wykańczają mnie. – Huldar wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Jeśli tak dalej pójdzie, będziemy mieli tyle samo lat.

      Guðmundur prychnął.

      – To przyjacielska wizyta? Powinienem cię poczęstować kawą? Czy może przyszedłeś w sprawach służbowych? Jeśli tak, sam sobie przynieś kawę.

      – Przyszedłem służbowo. Trochę mnie tu nie było, ale jeszcze pamiętam, jak gównianą kawę macie. Więc się nie musisz martwić.

      – Martwię się różnymi rzeczami, ale twoją kawę mam gdzieś. – Guðmundur splótł dłonie za głową. – Mów, o co chodzi. Jak mogę ci pomóc?

      – Dobre pytanie. – Huldara nudziło już opowiadanie historii o kapsule czasu i powodach policyjnego śledztwa w tej sprawie, streścił ją więc możliwie najszybciej. Siwe brwi Guðmundura coraz wyżej wspinały się na jego czoło, ale Huldar nie potrafił określić, czy to reakcja na opowiadaną historię, czy zdumienie faktem, że doświadczony policjant traci czas na coś takiego. Miał nadzieję, że jednak nie to drugie. – Ustaliłem, że chociaż Thröstur nie jest notowany, to miał kłopoty z prawem wcześniej, jako małoletni. Sprawa z grudnia dwutysięcznego roku, skończył wtedy ledwie osiem lat. To trochę dziwne. W każdym razie tak wynika z wpisu w policyjnym systemie informacyjnym, do którego nie mogę się dostać. Odmowa dostępu. Przy tym zakładam, że to ten sam człowiek. Używał wtedy nazwiska swojego ojca, a nie matki tak jak teraz. W każdym razie numer identyfikacyjny jest ten sam. Nigdy wcześniej system nie odmówił mi dostępu. Prawdopodobnie muszę wystąpić o zgodę na przejrzenie tych akt. Może w grę wchodzi to, że był wtedy małoletni, nie mam pojęcia. Uzyskanie takiej zgody oznacza wypełnianie kwitów, dlatego przyszedłem prosić, żebyś zaoszczędził mi biurokracji i sprawdził te dane. Funkcjonariusz na twoim stanowisku powinien mieć do nich dostęp.

      Przysługa, o którą prosił, nie była taka prosta, jak mogło się wydawać. Niedawno kilku policjantów stanęło przed sądem pod zarzutem nieuzasadnionego korzystania z bazy danych komendanta policji. Zostali uniewinnieni, ale od tamtej pory ludzie niechętnie sięgali do baz danych, o ile naprawdę nie musieli.

      Guðmundur skinął głową, nad czymś się zastanawiając.

      – Sam mógłbyś to zrobić, gdybyś nie został zdegradowany.

      – Wiem o tym, ale przecież nic na to nie poradzę. Zresztą tylko wtedy, gdy wypadnie coś takiego, tęsknię za stanowiskiem. Trochę. – Huldar miał nadzieję, że jego szczerość była oczywista.

      Jego dawny szef wzruszył ramionami.

      – Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale byłem trochę zaskoczony, gdy mi powiedziano o twoim awansie. Ale wiadomość o tym, że zleciałeś ze stołka, już mnie nie zaskoczyła. Chociaż oczywiście nie przyszłoby mi do głowy, że się utrzymasz tak krótko. Wiesz, że pobiłeś rekord Islandii, a prawdopodobnie też Europy? Może nawet rekord świata. To całkiem niezły wynik. – Uśmiech zniknął z jego zmęczonej twarzy. – Ze wstydem myślę, jak wielu bydlaków tutaj miało z tego radochę. A przecież kiedyś z tobą pracowali. Ale ja nie byłem jednym z nich.

      – Nawet by mi to do głowy nie przyszło. – Huldar nie sprawdził się może jako menedżer, ale umiał całkiem nieźle oceniać ludzkie charaktery. Potrafiłby na jednym oddechu wyliczyć nazwiska tych, którzy się ucieszyli z jego upadku. – Sprawdzisz dla mnie te dokumenty?

      Guðmundur przekrzywił głowę. Przez chwilę milczał, zastanawiając się, co zrobić.

      – Wiesz, że każde logowanie do systemu jest rejestrowane? Co powiem, jeśli mnie zapytają, po co zaglądałem do tych akt?

      – Prawdę. Że poprosiłem cię o pomoc w sprawie, którą prowadzę, bo w moim wydziale wszyscy mają tyle roboty, że nikt z pełnym dostępem do danych nie miał dla mnie czasu. Bo tak właśnie jest.

      – Przez obcięte dłonie?

      – Zgadza się. – Huldar poprawił się na krześle. Było niewygodne, a jego data przydatności do użytku dawno już minęła. Guðmundur nie był typem funkcjonariusza, który poprosiłby o nowe meble do pokoju. Co więcej, wyglądało na to, że nie zatroszczył się też o wymianę koszuli mundurowej, chociaż niedawno wprowadzono nowy model. – Ktoś wie?

      – W kantynie aż huczy.

      – Pewnie nie dało się tego uniknąć – westchnął Huldar. Skoro tak, to o sprawie niebawem się dowiedzą media, co miało i dobre, i złe strony. Złe dla Erli, która zostanie obsadzona w roli niekompetentnego śledczego, jeśli sprawa nie będzie rozwiązana przez kilka najbliższych dni. Dobre dlatego, że ujawnienie informacji może doprowadzić do ustalenia, czyje to ręce. W zasadzie sami powinni skorzystać z pośrednictwa mediów. – Skoro sprawa już wyciekła, to gdybyś musiał się tłumaczyć, nikt raczej nie będzie się czepiał wyjaśnienia o przepracowaniu. Oczywiście jeśli wyświadczysz mi tę przysługę.

      – Czyż nie powinniśmy się trzymać razem? Nas dwóch przeciwko całej reszcie? – Guðmundur wybuchnął krótkim jak szczeknięcie śmiechem, ale nie wyglądał na rozbawionego. – Nie wydaje mi się, żeby to było coś złego. Ale niczego nie wydrukuję. Będziesz musiał czytać z monitora.

      Huldarowi to wystarczyło. Odczytał numer identyfikacyjny Thröstura i patrzył, jak były szef wpisuje kolejne cyfry. Na ekranie pojawiło się nazwisko, ale bez jakichkolwiek danych ani dokumentów, które można by otworzyć. Zamiast nich widniał napis „Brak dostępu” – taki sam, jaki wcześniej się pojawił na monitorze Huldara. – Spróbuj ponownie. – Rezultat był taki sam. Huldar się wyprostował. – To komunikat, który wyświetlił się u mnie.

      – Dziwne. Nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Sprawdzałeś w rejestrze?

      Rejestr był bazą danych zawierającą ogólne informacje o wszystkich zgłoszeniach, które napłynęły do policji. Był krytykowany przez niektórych ze względu na brak odpowiednich zabezpieczeń. W odróżnieniu od oficjalnego systemu informacji policyjnej rejestr nie miał specjalnych procedur dostępu, kwerendy nie zapisywały się w systemie, a tylko przypadek decydował o tym, jakie informacje zostały w nim zawarte i czy СКАЧАТЬ