Название: Porachunki
Автор: Yrsa Sigurðardóttir
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Триллеры
Серия: Freyja i Huldur
isbn: 978-83-8110-909-3
isbn:
Wszyscy funkcjonariusze uwijali się jak w ukropie, ale biurko Huldara mogłoby równie dobrze stać na innej planecie. Nikt się do niego nie zbliżał, a jeśli już ktoś przechodził obok, to co najwyżej rzucał Huldarowi przelotne spojrzenie. Odzywał się do niego tylko Gudlaugur, który brzmiał, jakby ze stresu odchodził od zmysłów. Zadanie, które mu przydzielono, ewidentnie przekraczało jego możliwości. Od czasu do czasu Huldar widział wystające nad górną krawędź monitora, pokryte kropelkami potu czoło młodego kolegi. Sytuacja zakrawała na dowcip: on, jeden z najbardziej doświadczonych detektywów w zespole, siedział, kręcąc młynka palcami, a zestresowany nowicjusz załamywał się pod natłokiem obowiązków.
Punkt krytyczny nastąpił, gdy Huldar złapał się na oglądaniu filmów o kotach na YouTubie. Wyszedł zza biurka, zapukał do drzwi Erli i otworzył je, nie czekając na reakcję, bo zdawał sobie sprawę, że widzi go przez szklane przepierzenie i najprawdopodobniej nie zaprosi go do środka.
– Muszę porozmawiać. Obiecuję się streszczać. – Kątem oka zauważył zdjęcie skał Reynisdrangar. Kupił je, żeby ożywić swój nowy pokój. Zostało zdjęte i oparte o ścianę. Prawdę mówiąc, przeleżało na podłodze także niemal przez cały czas jego urzędowania. Nie potrafił się zebrać i go powiesić, żeby nie kusić losu. Oczywiście niedługo po tym, jak zdjęcie zajęło miejsce na ścianie, on stracił stołek. Jeśli wielkie kolumny czarnych skał miały moc sprowadzania pecha na każdego, kto się ośmielił użyć ich jako dekoracji, to Huldar miał nadzieję, że Erla zostawi je tam, gdzie stoją.
Erla starała się zachowywać z nonszalancją, ale błysk w jej oczach sugerował, że oczekiwała awantury. Huldar pośpiesznie rozwiał jej obawy.
– Potrzebuję zajęcia. Nie potrafię siedzieć za biurkiem i stawiać pasjansa, podczas gdy pozostali członkowie zespołu nie wyrabiają się z robotą.
– Nie wyrabiają się? Kto się nie wyrabia? – Zaskoczona mina Erli miała stworzyć wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą, ale stosy papierów zawalające jej biurko przeczyły tym słowom.
– Na przykład Gudlaugur.
– Gulli?
– Gudlaugur. Dzieciak siedzi naprzeciwko mnie. Najwyraźniej sobie nie radzi, dlatego mnie kusi, żeby mu pomóc. Oczywiście w ramach dodatkowych zajęć. – Huldar sam przysunął sobie krzesło, ponieważ Erla ewidentnie nie miała zamiaru powiedzieć mu, żeby usiadł. – No i ciekawi mnie, jak idzie śledztwo. Nie ma w tym chyba niczego dziwnego?
– Oczywiście, że nie ma. Ale jestem teraz trochę zajęta. Nie chciałam cię w niczym pomijać. Pomyślałam tylko, że masz dość roboty z tą – zawiesiła głos – jak ona się nazywała?
– Kapsuła czasu – wycedził, ignorując informację, że jest zajęta. – Spodziewam się zamknąć tę sprawę jutro i potem będę zupełnie wolny.
– Ach tak? – Erla nie sprawiała wrażenia szczególnie poruszonej. Jak wiele się zmieniło! Kiedyś przejawiała wręcz żenującą ochotę, żeby z nim pracować, i dla nikogo nie było tajemnicą, że się w nim durzy. Nie tęsknił za tamtymi czasami, ale żałował, że przestała w nim widzieć członka ich zespołu. Nie miał pojęcia, dlaczego się zwróciła przeciwko niemu. Może uznała, że jest rozgoryczony po degradacji, i chciała uniknąć spięcia. Tylko że on nigdy by go nie sprowokował. Jak chce, niech sobie zatrzyma to stanowisko. Jemu zależało wyłącznie na powrocie do dawnych zajęć.
Uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały ponure.
– Dobrze więc, porozmawiam z zastępcą komisarza. Skoro ty nie masz dla mnie zajęcia, on na pewno coś mi znajdzie. Zapewne też potraktuje moją prośbę jako sygnał, że twój zespół jest nie w pełni wykorzystany, i podrzuci ci jakąś papierkową robotę. Wiem, że zawsze ma do wypełnienia mnóstwo różnych formularzy, których bardzo chętnie się pozbędzie. – Huldar zerknął na papiery zawalające biurko Erli, dostrzegając kilka znajomych tabel, które sam kiedyś mozolnie wypełniał. Zaczął się zbierać do wyjścia. Nie tak wyobrażał sobie rezultat tej wizyty, ale nie miał zamiaru pozwolić, żeby ktokolwiek w pracy robił z niego idiotę. Akurat to doskonale potrafił robić bez niczyjej pomocy.
– Usiądź. – Erla przybrała nowy wyraz twarzy. Patrzyła na niego nie jako szefowa czy ktoś, kto ma do niego żal, ale jak dawna koleżanka. Takiego spojrzenia Huldar nie czuł na sobie od długiego czasu. – Możesz pomóc temu dzieciakowi. Znaczy Gulliemu.
– Gudlaugurowi – poprawił.
– Niech będzie. – Jej niebieskie oczy były przekrwione i zmęczone. – Prawdę mówiąc, nie idzie nam najlepiej. Minęły trzy dni, a nadal nic nie mamy w sprawie tych rąk.
– Nikt nie zadzwonił ze zgłoszeniem, że mu zginęły? – Huldar nie uległ pokusie, żeby swój dowcip zakończyć stwierdzeniem, że właściciel odciętych dłoni mógł mieć problem z wybraniem numeru. Potrzebował więcej czasu, żeby w obecności Erli zachowywać się całkiem swobodnie.
Erla wpatrywała się w monitor, jakby czekała na e-mail z odpowiedziami na wszystkie pytania, które się pojawiły w tym śledztwie.
– Nie, nie było żadnych zgłoszeń. A to nie wróży dobrze.
– No nie. – Huldar zaczął się zastanawiać, czy właściciel odciętych dłoni wolałby umrzeć czy żyć bez nich. On sam nie chciałby stanąć wobec takiego wyboru. – Czyli szukamy zwłok? Zwłok bez dłoni?
– Otóż nie szukamy. Bo niby gdzie mielibyśmy zacząć? Chętnie usłyszę każdą sugestię na ten temat.
– Znaczy, że nadal nie masz pojęcia, czyje to dłonie?
Erla pokręciła głową.
– Sprawdziliśmy odciski palców w bazie danych, ale bez skutku. – Znów spojrzała na swój monitor. Rezultat był tak samo niezadowalający jak poprzednio. – W sumie to byłoby zbyt łatwe. – Przeniosła wzrok na leżące przed nią dokumenty, zatrzymując się dłużej na najbardziej irytujących statystykach, po czym sięgnęła po kilka spiętych kartek leżących w rogu. Huldar rozpoznał układ rubryk i oficjalny nagłówek na pierwszej stronie. – Właśnie dostałam protokół sekcji zwłok. Nie wygląda ładnie.
– Ładne chyba się nie zdarzają. – Huldar nawet nie próbował ukryć ciekawości. – Co napisali?
Erla sięgnęła po notatki leżące przy protokole. Huldar rozpoznał jej charakter pisma. Czyli nadal miała zwyczaj robić notatki o wszystkim, co zobaczyła, usłyszała i przeczytała. Od dawna jej tego zazdrościł, ale nigdy nie zdołał się zmusić do wyrobienia sobie takiego samego nawyku. Erla wyrecytowała wnioski niemal na jednym oddechu. – Dłonie należały do mężczyzny w średnim wieku. Nigdy nie wykonywał pracy fizycznej, a przynajmniej nie w ostatnich latach. Widoczny ślad po biżuterii na czwartym СКАЧАТЬ