Anioły i demony. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Anioły i demony - Дэн Браун страница 10

Название: Anioły i demony

Автор: Дэн Браун

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-7508-804-5

isbn:

СКАЧАТЬ teoria pola. Teoria łącząca oddziaływanie elektryczne, magnetyczne i grawitacyjne.

      – Rozumiem – odparł, chociaż nie rozumiał absolutnie niczego.

      – Czy słyszał pan o fizyce cząstek elementarnych, panie Langdon?

      Wzruszył ramionami.

      – Znam się trochę na fizyce ogólnej: spadanie ciał, tego typu rzeczy. – Lata skoków do wody nauczyły go głębokiego szacunku dla przerażającej mocy przyspieszenia grawitacyjnego. – Fizyka cząstek zajmuje się badaniem atomów, tak?

      Kohler potrząsnął przecząco głową.

      – W porównaniu do tego, czym my się zajmujemy, atomy są wielkie jak planety. Nas interesuje jądro atomu, zaledwie jedna dziesięciotysięczna część całości. – Znowu zakaszlał, jakby był chory. – Pracownicy CERN-u szukają odpowiedzi na te same pytania, które ludzkość zadaje sobie od zarania dziejów. Skąd się wzięliśmy? Z czego powstaliśmy?

      – I te odpowiedzi można znaleźć w laboratorium fizycznym?

      – Zdaje się, że to pana zdumiewa.

      – Oczywiście. Wydaje mi się, że to pytania raczej duchowej natury.

      – Panie Langdon, wszystkie pytania były kiedyś natury duchowej. Od początku naszych dziejów duchowość i religię wykorzystywano do wypełnienia luk, z którymi nauka nie potrafiła sobie poradzić. Wschód i zachód Słońca przypisywano niegdyś Heliosowi i jego ognistemu rydwanowi. Trzęsienia ziemi i fale pływowe tłumaczono gniewem Posejdona. Nauka udowodniła, że ci bogowie byli tylko fałszywymi bożkami. Wkrótce wszyscy bogowie okażą się tym samym. Nauka dostarczyła odpowiedzi na niemal wszystkie pytania, jakie człowiek potrafił zadać. Zostało już tylko kilka i te mają charakter ezoteryczny. Skąd pochodzimy? Co tu robimy? Jaki jest sens życia i wszechświata?

      Langdon poczuł rozbawienie.

      – I na te pytania CERN usiłuje odpowiedzieć?

      – Poprawka. To są pytania, na które właśnie odpowiadamy.

      Langdon zamilkł i już bez słowa podążał za swoim gospodarzem, lawirującym pomiędzy budynkami. W pewnej chwili nad ich głowami rozległ się świst i tuż przed nimi wylądował latający talerz. Kohler zignorował go i ruszył dalej.

      Z przeciwnej strony dziedzińca dobiegło ich wołanie:

      – S’il vous plaît!

      Langdon spojrzał w tamtym kierunku. Zobaczył, że macha do niego starszy, siwowłosy mężczyzna w bluzie z napisem COLLEGE PARIS. Podniósł talerz z ziemi i zręcznie go odrzucił. Mężczyzna złapał go na jeden palec, kilkakrotnie podrzucił i dopiero potem cisnął przez ramię do swojego partnera.

      – Merci! – zawołał do Langdona.

      – Gratulacje – odezwał się Kohler, gdy Langdon wreszcie go dogonił. – Właśnie pan zagrał z laureatem Nagrody Nobla Georges’em Charpakiem, wynalazcą wielodrutowej komory proporcjonalnej.

      Langdon skinął głową. Mój szczęśliwy dzień.

      Minęły jeszcze trzy minuty, zanim doszli do celu – dużego, zadbanego budynku stojącego w otoczeniu osik. W porównaniu do innych wydawał się luksusowy. Na umieszczonym przed nim kamieniu wyryto napis BUDYNEK C.

      Ależ się wysilili, pomyślał Langdon.

      Jednak pomimo nieciekawej nazwy, sam budynek odpowiadał jego architektonicznym upodobaniom. Był konserwatywny i solidny. Zbudowany z czerwonej cegły, z ozdobną balustradą i obramowany starannie przyciętymi, symetrycznymi żywopłotami. Kiedy podążali kamienną ścieżką w kierunku drzwi wejściowych, przeszli przez bramę utworzoną przez dwie marmurowe kolumny. Na jednej z nich ktoś przykleił karteczkę z napisem:

      TA KOLUMNA JEST JOŃSKA

      Czy to ma być graffiti fizyków? – zastanawiał się Langdon, przyglądając się kolumnie i chichocząc w duchu.

      – Miło widzieć, że nawet błyskotliwi fizycy popełniają błędy.

      Kohler spojrzał uważnie.

      – Co pan ma na myśli?

      – Ten, kto napisał tę karteczkę, pomylił się. To nie jest kolumna jońska. Kolumny jońskie mają równy przekrój na całej długości, a ta się zwęża. To kolumna dorycka… grecki odpowiednik. Częsty błąd.

      – To miał być żart, panie Langdon – wyjaśnił mu gospodarz bez uśmiechu. – Jońska ma oznaczać, że zawiera jony: elektrycznie naładowane cząstki. Znajdują się w większości przedmiotów.

      Langdon obejrzał się na kolumnę i jęknął.

      Nadal jeszcze czuł się głupio, gdy wysiadał z windy na ostatnim piętrze budynku C. Poszedł za Kohlerem ładnie urządzonym korytarzem, którego wystrój nieco go zaskoczył – wiśniowa sofa, porcelanowy wazon na podłodze i ozdobnie toczona stolarka.

      – Pragniemy, aby nasi zatrudnieni na stałe naukowcy czuli się wygodnie – wyjaśnił Kohler.

      Na to wygląda, pomyślał Langdon.

      – Zatem mężczyzna, którego widziałem na zdjęciu, tu właśnie mieszkał? Był jednym z ważniejszych pracowników?

      – Właśnie. Nie przyszedł dziś rano na umówione ze mną spotkanie i nie odpowiadał, gdy dzwoniłem na jego pager. Przyszedłem tu, żeby go poszukać, i znalazłem go martwego w salonie.

      Langdona przebiegł dreszcz, gdy uświadomił sobie, że za chwilę ujrzy zwłoki. Jego żołądek nigdy nie był zbyt odporny, jeśli chodziło o tego typu sprawy. Odkrył w sobie tę słabość jeszcze jako student akademii sztuk pięknych, gdy wykładowca oznajmił, iż Leonardo da Vinci poznał tak doskonale budowę ludzkiego ciała dzięki ekshumowaniu zmarłych i dokonywaniu sekcji ich mięśni.

      Kohler zaprowadził go na koniec korytarza, gdzie znajdowały się tylko jedne drzwi.

      – Można by rzec: apartament dla VIPów – oznajmił i wytarł sobie pot z czoła.

      Langdon spojrzał na wizytówkę na dębowych drzwiach i przeczytał:

      LEONARDO VETRA

      – Leonardo Vetra skończyłby w przyszłym tygodniu pięćdziesiąt osiem lat – poinformował go Kohler. – Był jednym z najwybitniejszych naukowców naszych czasów. Jego śmierć stanowi niepowetowaną stratę dla nauki.

      Przez chwilę Langdonowi wydawało się, że widzi cień emocji na kamiennej twarzy Kohlera, ale to wrażenie szybko minęło. Dyrektor sięgnął do kieszeni i wyciągnął duży pęk kluczy, wśród których zaczął szukać właściwego.

      Nagle Langdon uświadomił sobie, że coś tu jest nie w porządku. Budynek był opustoszały.

      – Gdzie СКАЧАТЬ