Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie. Adam Mickiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie - Adam Mickiewicz страница 19

Название: Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie

Автор: Adam Mickiewicz

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-270-3972-9

isbn:

СКАЧАТЬ

      Jaki się przy obiadach i wieczerzach chowa;

      Była to w staropolskim domu moda nowa:

      Przy śniadaniach pan Sędzia, choć nierad, pozwalał

      Na taki nieporządek, lecz go nie pochwalał.

      Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy:

      Tu roznoszono tace z całą służbą kawy,

      Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,

      Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane

      I z porcelany saskiej złote filiżanki;

      Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.

      Takiej kawy, jak w Polszcze, nie ma w żadnym kraju:

      W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,

      Jest do robienia kawy osobna niewiasta,

      Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta,

      Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku

      I zna tajne sposoby gotowania trunku,

      Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,

      Zapach moki i gęstość miodowego płynu.

      Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;

      Na wsi nietrudno o nią: bo kawiarka z rana,

      Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie

      I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie

      Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,

      Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.

      Panie starsze, już wcześniej wstawszy, piły kawę;

      Teraz drugą dla siebie zrobiły potrawę

      Z gorącego, śmietaną bielonego piwa,

      W którym twaróg gruzłami posiekany pływa.

      Zaś dla mężczyzn wędliny leżą do wyboru:

      Półgęski tłuste, kumpie, skrzydliki ozoru,

      Wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym

      Uwędzone w kominie dymem jałowcowym;

      W końcu wniesiono zrazy na ostatnie danie:

      Takie bywało w domu Sędziego śniadanie.

      We dwóch izbach dwa różne skupiły się grona:

      Starszyzna przy stoliku małym zgromadzona

      Mówiła o sposobach nowych gospodarskich,

      O nowych coraz sroższych ukazach cesarskich;

      Podkomorzy krążące o wojnie pogłoski

      Oceniał i wyciągał polityczne wnioski.

      Panna Wojska, włożywszy okulary sine,

      Zabawiała kabałą z kart Podkomorzynę.

      W drugiej izbie toczyła młodzież rzecz o łowach

      W spokojniejszych i cichszych niż zwykle rozmowach:

      Bo Asesor i Rejent, oba mówcy wielcy,

      Pierwsi znawcy myślistwa i najlepsi strzelcy,

      Siedzieli przeciw sobie mrukliwi i gniewni.

      Oba dobrze poszczuli, oba byli pewni

      Zwycięstwa swoich chartów: gdy pośród równiny

      Znalazł się zagon chłopskiej niezżętej jarzyny.

      Tam wpadł zając; już Kusy, już go Sokół imał,

      Gdy Sędzia dojeżdżaczy na miedzy zatrzymał.

      Musieli być posłuszni, chociaż w wielkim gniewie;

      Psy powróciły same i nikt pewnie nie wie,

      Czy zwierz uszedł, czy wzięty; nikt zgadnąć nie zdoła,

      Czy wpadł w paszczę Kusego, czyli też Sokoła,

      Czyli obydwu razem: różnie sądzą strony,

      I spór na dalsze czasy trwał nierozstrzygniony.

      Wojski stary od izby do izby przechodził,

      Po obu stronach oczy roztargnione wodził,

      Nie mieszał się w myśliwych ni w starców rozmowę

      I widać, że czym innym zajętą miał głowę.

      Nosił skórzaną plackę: czasem w miejscu stanie,

      Duma długo i — muchę zabije na ścianie.

      Tadeusz z Telimeną, pomiędzy izbami

      Stojąc we drzwiach na progu, rozmawiali sami.

      Niewielki oddzielał ich od słuchaczów przedział,

      Więc szeptali. Tadeusz teraz się dowiedział:

      Że ciocia Telimena jest bogata pani,

      Że nie są kanonicznie z sobą powiązani

      Zbyt bliskim pokrewieństwem; i nawet niepewno,

      Czy ciocia Telimena jest synowca krewną,

      Choć ją stryj zowie siostrą, bo wspólni rodzice

      Tak ich kiedyś nazwali mimo lat różnicę;

      Że potem ona żyjąc w stolicy czas długi

      Wyrządziła niezmierne Sędziemu usługi;

      Stąd ją Sędzia szanował bardzo i przed światem

      Lubił, może z próżności, nazywać się bratem,

      Czego mu Telimena przez przyjaźń nie wzbrania.

      Ulżyły Tadeusza sercu te wyznania.

      Wiele też innych rzeczy sobie oświadczyli;

      A СКАЧАТЬ