Manwhore Tom 2 Manwhore + 1. Katy Evans
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Manwhore Tom 2 Manwhore + 1 - Katy Evans страница 16

Название: Manwhore Tom 2 Manwhore + 1

Автор: Katy Evans

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-65506-43-6

isbn:

СКАЧАТЬ pisać, ale… to była pierwsza rzecz, jaką bez problemu napisałam od tygodni – mówię szczerze.

      To druga osoba – pierwszą była Helen – której przyznaję się do blokady twórczej.

      – Dobre to było.

      Przepełnia mnie duma, duma, której już dawno nie czułam w odniesieniu do swojej pracy.

      Saint robi krok w moją stronę i unosi rękę, jakby zamierzał dotknąć mojego policzka.

      Czekam w napięciu na jego dotyk.

      Zatrzymuje się w pół gestu i śmieje się lekko drwiąco. W końcu mówi z powagą w głosie:

      – Potrafisz pisać. Nigdy tego nie stracisz.

      Nieprawda, straciłam to, kiedy straciłam ciebie.

      Patrzę na niego. Po chwili mój wzrok ześlizguje się na jego dłoń i skupia na sposobie, w jaki zaciska ją w pięść. Moje płuca są wypełnione jego zapachem i boję się odetchnąć, żeby go nie utracić. Jak to możliwe, że w miejscach, które swego czasu dotykał, czuję teraz jego palce? Przywołuje je do siebie każda komórka mojego ciała.

      – Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – pytam. – Żeby nakłonić mnie do pisania? Ta przemowa nie była ci wcale potrzebna. Chciałeś jedynie, aby dotarło do mnie, że potrafię przezwyciężyć blokadę.

      Niemal uginają się pode mną kolana, kiedy w jego oczach pojawia się błysk uśmiechu.

      – Tak ci się wydaje.

      – Ja to wiem, Saint. – A potem, patrząc mu w oczy, które obserwują mnie tak, jakby wiedziały, o czym myślę, wyduszam z siebie: – Dziękuję ci. – Kiedy kiwa głową, dodaję: – Miałam nadzieję, że nie zbłaźnię się tak do końca w twoich oczach. Cieszę się, że przynajmniej… spodobało ci się to, co napisałam.

      – Nawet jeśli to oznacza, że nadal chcę cię w M4? – pyta, rzucając mi wyzwanie.

      Czuję ukłucie ekscytacji.

      – Naprawdę? – Kręcę głową. – Nie mogę.

      – Oferta jest wciąż aktualna – nie daje za wygraną.

      Nagle i niespodziewanie wbija wzrok w moje usta. Na trzy długie uderzenia serca. Bum, bum, bum.

      – Dziękuję. – Odkasłuję. – Do kiedy będzie aktualna?

      – Dopóki się nie zgodzisz.

      Po tych słowach odchodzi, pozostawiając mnie jednocześnie pełną nadziei, przepełnioną bólem, szczęśliwą i cierpiącą.

      Zatrzymuje się w drzwiach i jeszcze raz na mnie patrzy.

      Kochanie się z nim to nigdy nie było jedynie uprawianie seksu.

      Saint kochał się ze mną nawet poprzez swój uśmiech. Teraz w jego oczach również widać uśmiech.

      – Jesteś wolna w sobotę? – pyta.

      Mam… halucynacje. Jestem tak zdesperowana, że to sobie wymyślam.

      – Co masz na myśli? – chrypię.

      – Odbywa się wtedy całodniowa impreza biznesowa. Chciałbym cię przedstawić kilku osobom z zespołu Interface.

      Nie waham się ani przez chwilę.

      – Jestem wolna.

      Kładzie rękę na klamce.

      – Wobec tego sobota. O dwunastej ktoś po ciebie przyjedzie.

✶✶✶

      Kiedy wracam do domu, jest już późno. Wynn i Gina oglądają w salonie jakiś film.

      – Hej – mówię, wchodząc do kuchni.

      Nalewam sobie szklankę wody, po czym siadam obok nich i odtwarzam w głowie to, co Saint powiedział dzisiaj o moim pisaniu.

      – Co robiłaś przez cały dzień? Czemu jesteś taka milcząca? – pyta mnie podejrzliwie Wynn.

      Uśmiecham się i wzruszam ramionami.

      Kiedyś opowiadałam im wszystko o Saincie. Były moimi wspólniczkami. Wspierały mnie, kiedy schodziłam do podziemia, aby infiltrować kryjówkę najlepszej partii w Chicago.

      Teraz Saint to mój skarb. Jest zbyt cenny, a ja mam go ostatnio tak mało, więc czy to źle, że mam ochotę zachowywać go tylko dla siebie?

      – Rachel! Mów! Okej, ta dziewczyna oszalała! – wykrzykuje Gina. I zwraca się do Wynn: – Potrzebna jest jej pomoc.

      Uśmiecham się szeroko, kiedy obie mną szarpią.

      – Idiotki, spadajcie! – piszczę i próbuję się im wyrwać. – Widziałam go dzisiaj w McCormick Place. Był głównym przemawiającym podczas jakiejś tam konferencji poświęconej mediom społecznościowym. – Wciąż wspominam spojrzenia, jakimi się wymienialiśmy do samego końca. Opieram głowę o zagłówek kanapy i wzdycham radośnie. – I zaprosił mnie na swoją imprezę biznesową – dodaję.

      – Jaką imprezę biznesową? – pyta Wynn.

      – Co ty, kurde, opowiadasz? Powinnaś to była wykrzyczeć, w chwili gdy przekroczyłaś próg! – woła oburzona Gina.

      – O Boże – jęczę w poduszkę, po czym czerwona na twarzy rzucam nią w przyjaciółki. – Nie mogę o tym rozmawiać. Muszę wszystko przetrawić! Dobranoc!

      Słyszę, jak coś do siebie mamroczą i spekulują. Siadam na swoim łóżku i przewijam kontakty w telefonie.

      Zrób to, każe mi część mnie. Nie rób tego, zakazuje inna część. Tak, zadaj mu jakieś pytanie, na które będzie musiał odpowiedzieć. Nie mogę. Nie mogę aż tak naciskać. Muszę wykazać się cierpliwością.

      Zamiast tego tulę do siebie poduszkę. Sobota, myślę, sporządzając w myślach listę spraw do załatwienia.

      Muszę wyglądać perfekcyjnie.

      Nie mogę zrobić z siebie idiotki.

      Muszę mu przypomnieć, jacy z nas byli świetni przyjaciele, nawet wtedy, kiedy się rozkosznie nie bzykaliśmy.

      Muszę odzyskać Sainta.

      Sobota

      𝗞iedy w sobotę przed moim blokiem zatrzymuje się lśniący srebrny rolls-royce, prawie wyfruwam z mieszkania.

      Mam na sobie białe spodnie, kardigan, a pod nim jedwabny top. Chcąc wyglądać jak profesjonalistka, nałożyłam nieco różu i błyszczyku, a włosy zaplotłam w warkocz. Kiedy po wyjściu z klatki schodowej widzę przed autem Otisa, nie jestem w stanie powstrzymać СКАЧАТЬ