Manwhore Tom 2 Manwhore + 1. Katy Evans
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Manwhore Tom 2 Manwhore + 1 - Katy Evans страница 13

Название: Manwhore Tom 2 Manwhore + 1

Автор: Katy Evans

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-65506-43-6

isbn:

СКАЧАТЬ oczy.

      – Jeśli będzie tak źle, jak twierdzisz, to się wycofam – dodaje z leniwą pobłażliwością w głosie, charakterystyczną dla osób, które trzymają w ręku wszystkie karty.

      Siedzi za biurkiem, a w jego oczach widać ten znajomy błysk. Jest taki władczy, męski i nakłania mnie do podjęcia wyzwania. Pokusa jest tak silna, że muszę z nią walczyć.

      – Mogę zrobić to tak fatalnie, że przestaniesz prosić, abym dla ciebie pracowała.

      – Ale tego nie zrobisz. – Oczy mu błyszczą, a jego usta wyginają się w uśmiechu, przez który motyle w moim brzuchu zaczynają na nowo harcować. – Wiem, że nie.

      Siedzę, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę.

      Chcę go widywać. Chcę mieć pretekst, aby to robić.

      – To nie będzie znaczyć, że dla ciebie pracuję. Nie zapłacisz mi za to. Zrobię to tylko dlatego, żebyś mógł się przekonać, że pisanie jest… trudne. Nie jestem osobą, której potrzebujesz w M4, Malcolmie.

      Od jego uśmiechu łaskocze mnie w brzuchu.

      – Pozwól, że sam to ocenię.

      – Na kiedy to potrzebujesz?

      – Na jutro rano.

      – A cała impreza rozpoczyna się w południe?

      Powoli kiwa głową.

      – Chcę to mieć przed dziesiątą.

      – Panie Saint, jest już osoba z czternastej trzydzieści – rozlega się od drzwi damski głos.

      Wstaję, Malcolm także. Wkłada czarną marynarkę.

      – Poproś Catherine o wytyczne, które dostają inne osoby piszące przemówienia. – Zapina marynarkę. – Spodziewam się, że mi to przyślesz.

      – Malcolm – zaczynam, po czym milknę. Po chwili szepczę, zaskakując samą siebie: – Przyślę.

      Gdy patrzę, jak idzie w stronę drzwi, buzuje we mnie adrenalina i drży każda część mnie. Oprócz determinacji.

✶✶✶

      Po powrocie do „Edge” kieruję się prosto do swojego boksu, unikając wszystkich współpracowników. Drukuję trochę materiałów do tej przemowy, po czym jadę do domu. O spotkaniu z nim nie powiedziałam ani Ginie, ani mamie, ani Wynn, ani Helen. To mój sekret, zbyt cenny, żeby się nim dzielić, a moja nadzieja jest zbyt mała, aby poradziła sobie z pytaniami, jakimi z pewnością by mnie zasypano.

      Nie chcę usłyszeć, że to, co robię, jest niebezpieczne. Niewłaściwe. Albo właściwe. Robię to dlatego, że muszę, dlatego, że mnie o to poprosił, i dlatego, że na razie tylko tym sposobem mogę być blisko niego. Owszem, mogłam przyjąć jego propozycję pracy i być bliżej na dłużej – ale wtedy pewnie już zawsze byłabym dla niego tylko pracownikiem. A nie tym chcę być.

      Po powrocie do domu wbijam wzrok w laptopa. Kilka sekund po jego uruchomieniu ogarnia mnie znajome przerażenie – jak zawsze ostatnimi czasy, kiedy siadam do pisania.

      Ale myślę o Interface. O Malcolmie. O tym, jaki jest nieustępliwy, bezwzględny i nowatorski. I przekonuję się, że ma rację.

      Duma nie pozwoli napisać mi niczego, z czego nie będę zadowolona. Chcę go olśnić. Chcę, aby przeczytał mój tekst. Nawet jeśli mnie nienawidzi, chcę, aby czuł podziw wobec moich słów. A skoro mi zaufał i powierzył napisanie swojej przemowy, nie chcę go zawieść.

      Nim biorę się do pisania, dzwonię do mamy, aby sprawdzić, co u niej. Następnie oświadczam Ginie:

      – Będę pisać!

      Robię to po to, żeby nie wparowała do mojego pokoju. Następnie wyłączam telefon, zamykam przeglądarkę, otwieram nowy dokument w Wordzie i wpisuję pierwsze słowo: Interface…

      Przemowa

      𝗣o nocy spędzonej na pisaniu szkicu za szkicem zjawiam się w „Edge” wcześnie, odpalam komputer, pijąc szybko sok pomarańczowy, po czym biorę się do edycji tego, co napisałam.

      Korzystałam ze zwięzłych wytycznych, które dostałam od Catherine, ale także z tego, co udało mi się dowiedzieć na temat Interface. Dwukrotnie sprawdzałam podane przez siebie fakty. Pogrubiłam je potem, żeby on zwrócił na nie szczególną uwagę.

      O dziewiątej, kiedy w redakcji pojawia się reszta pracowników „Edge”, cała w nerwach tworzę nową wiadomość, wpisuję jego nazwisko i załączam plik.

      ADRESAT: Malcolm Saint

      NADAWCA: Rachel Livingston

      TEMAT: Twoja przemowa

      Proszę bardzo. Zarzekałam się, że to będzie kiepskie, jednak nie umiałam się przemóc, aby tak wyszło – prawdę mówiąc, mam nadzieję, że to całkiem dobra przemowa.

      Powodzenia.

      Bardzo bym chciała się tam znaleźć.

      Rachel

      Nie spodziewam się odpowiedzi, a jednak ją otrzymuję.

      ADRESAT: Rachel Livingston

      NADAWCA: Malcolm Saint

      TEMAT: Re: Twoja przemowa

      Twoje nazwisko znajduje się na liście.

      Jeśli chcesz się zjawić, to zapraszam.

      W trakcie czytania tego mejla motyle zaczynają szamotać się w moim brzuchu.

      On właśnie mnie zaprosił na odczyt swojej przemowy.

      Robię wydech i próbuję się uspokoić, ale, Boże, nie jest to łatwe. Muszę oddać artykuł o tym, w co się ubrać na pierwszą randkę, i w końcu, będąc jeszcze na adrenalinie towarzyszącej pisaniu przemowy Sainta, udaje mi się go dokończyć. Myślę o tym, w jaki sposób zmieniają się jego oczy, i zapisuję to, w co sekretnie wierzę, odkąd się poznaliśmy. Że mężczyźni lubią, aby ich partnerki wyglądały kobieco, a więc pastelowe kolory albo delikatny materiał, albo miękkie fale na naszych włosach stanowią przyjemny kontrast z całą tą męską twardością i surowością. Delikatne odcienie pomadki mogą się okazać przydatne, jeśli szukamy stałego związku, jako że jaskrawe kolory utożsamiane są na ogół z seksem.

      Drukuję ostateczną wersję artykułu i razem z nim ruszam w stronę gabinetu Helen. Valentine obraca się na swoim fotelu i mnie zatrzymuje.

      – Yo! Kapitanie! – woła, salutując mi niczym generał.

      Mocno mu się mieszają te pozdrowienia. A jeśli chodzi o strój, to dzisiaj ma na sobie żółtą kamizelkę, СКАЧАТЬ