Kupiec Wenecki. Уильям Шекспир
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kupiec Wenecki - Уильям Шекспир страница 3

Название: Kupiec Wenecki

Автор: Уильям Шекспир

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Драматургия

Серия:

isbn: 978-83-270-1537-2

isbn:

СКАЧАТЬ gdy otworzę usta, wara wtedy

      Musze przelecieć". O tak, mój Antonio:

      Znam ludzi, którzy mają reputacyę

      Głęboko mądrych, dlatego jedynie,

      Że nigdy, nic nie mówią; którzy mówiąc,

      Na potępienie skazaliby pewnie

      Swoich słuchaczy, bo ciby zgrzeszyli

      Mianując, swoich bliźnich półgłówkami,

      Powiem ci o tem więcej inną rażą;

      A teraz, proszę cię, zaniechaj łowić

      Takie piskorze, obłędnej opinii.

      Idźmy, Lorenco. Bądź zdrów i krzep serce:

      Skończę egzortę moją po wyżerce.

       LORENCO.

      Zobaczym się więc w porze obiadowej.

      Muszę być jednym z owych niemych mędrców,

      Bo mi Gracyano nigdy nie da mówić.

       GRACYANO.

      Żyj jeno ze mną przez parę lat jeszcze,

      A dźwięku głosu własnego zapomnisz.

       ANTONIO.

      Bywajcie zdrowi! Dla miłości waszej

      Stanę się z czasem gadułą.

       GRACYANO.

      Tak uczyń.

      Milczenie bowiem zaleca jedynie

      Ozór w pęcherzu i skromność w dziewczynie.

       Odchodzi z Lorencem.

       ANTONIO.

      Czy był w tem jaki sens? powiedz.

      BASSANIO.

      Gracyano

      Ma nieskończony zapas czczych wyrazów,

      Więcej niżeli ktokolwiek w Wenecyi.

      Rozsądne jego zdania w masie bredni

      Są jak dwa ziarna pszeniczne, w dwóch korcach

      Plew utajone: szukasz ich dzień cały,

      Zanim je znajdziesz, a gdy znajdziesz, korzyść

      Nie wynagradza trudu.

       ANTONIO.

      Dobrze mówisz.

      A teraz, powiedz mi, co to za dama,

      Do której odbyć pielgrzymkę zamierzasz?

      Miałeś dziś ze mną mówić w tym przedmiocie.

       BASSANIO.

      Nie jest ci obcem, Antonio, jak bardzo

      Nadwyrężyłem kredyt mój i mienie,

      Żyjąc wystawniej, niż mi na to moje

      Ograniczone środki pozwalały.

      Nie utyskuję nad tem, żem zmuszony

      Wysoką stopę zredukować; o to

      Mi tylko idzie, jakbym mógł uczciwie

      Wybrnąć z tych długów, w które mię pogrążył

      Dotychczasowy za pański tryb życia.

      Tobie, Antonio, winienem najwięcej,

      Bom ci jest dłużny pieniądze i przyjaźń:

      Twoja zaś przyjaźń pozwala mi śmiało

      Wywnętrzyć wszystkie myśli me i plany,

      W których spełnieniu leży możność spłaty

      Wszystkich mych długów.

      ANTONIO.

      Mów, mów, mój Bassanio.

      Jeżeli, o czem, znając cię, nie wątpię,

      Zamiary twoje są zgodne z honorem,

      Mieszek mój, moja osoba, i wszystko

      Czem rozporządzam, jest na twe usługi.

      BASSANIO.

      Za szkolnych czasów, gdym uronił strzałę,

      Puszczałem drugą, takiej samej miary,

      Tą samą drogą; lecz z większą uwagą,

      By tamtą znaleść, i ważąc obiedwie,

      Obiedwie często znajdowałem. Przykład

      Ten z lat dziecinnych przewodzęć dlatego,

      Że to, co powiem, jest równie niewinnem.

      Kredytowałeś mi wiele, i wszystko

      Coś mi pożyczył, marnie utraciłem;

      Jeżeli jednak zechcesz jeszcze jedną

      Strzałę wypuścić w tym samym kierunku,

      W którym poprzednia poszła, to nie wątpię, —

      Ze albo znajdę obiedwie u mety,

      Albo ci zwrócę niebawem w całości

      Ową powtórnie zaryzykowaną,

      Wdzięcznie za pierwszą pozostając dłużnym.

      ANTONIO.

      Znasz mię i tracisz tylko czas napróżno,

      Krętą przemową obchodząc mą przyjaźń.

      Pochopną moją chęć przyjścia ci w pomoc

      W stanowczej chwili podając w wątpliwość,

      Większą СКАЧАТЬ