Название: Miłość warta miliony
Автор: Diana Palmer
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-1368-4
isbn:
– A ty czym się zajmujesz?
– Najczęściej uganiam się za bydłem. Poza tym wyliczam procent dochodu, decyduję, które zwierzęta pójdą na ubój, zatrudniam i zwalniam pracowników, jeżdżę na konferencje, podejmuję strategiczne decyzje – wyliczał. Na moment oderwał wzrok od drogi i spojrzawszy na Fay, dodał: – Od czasu do czasu zasiadam w zarządzie dwóch korporacji.
Zmarszczyła brwi.
– Czy mi się zdawało, czy mówiłeś, że jesteś brygadzistą na farmie?
– Prawdę mówiąc, moje stanowisko jest nieco inne – odparł beztrosko – ale nie ma sensu o tym opowiadać. Dokąd chcesz jechać?
Zaskoczył ją tym pytaniem, musiała więc szybko przestawić myślenie na inne tory. Chwilę milczała, obserwując przez okno tonące w mroku płaskie równiny południowego Teksasu.
– Sama nie wiem… Po prostu nie chcę wracać do domu.
– W San Moreno jest dzisiaj fiesta. Byłaś kiedyś na czymś takim?
– Nigdy! – Oczy jej zalśniły z radości. – Jedźmy tam, dobrze?
– Czemu nie. Ale uprzedzam, że to żadna atrakcja, tylko piwo i tańce. Lubisz tańczyć?
– Bardzo! A ty?
Uśmiechnął się.
– Jak trzeba, to zatańczę. Za to jeśli chodzi o piwo, nie mam najmniejszych oporów.
– Udało mi się polubić kawior, więc nie jest wykluczone, że podobnie będzie z piwem – powiedziała.
Powstrzymał się od komentarza. Włączył radio, z którego popłynęła muzyka country. Fay oparła głowę o zagłówek fotela i zamknąwszy oczy, uśmiechnęła się do siebie.
To niesamowite, pomyślała, że tak bardzo ufa człowiekowi, którego dopiero co poznała. Chwilami zdawało jej się, że zna go od dawna.
To uczucie towarzyszyło jej przez całą drogę do San Moreno, małego, pokrytego pyłem miasteczka, w którym odbywała się fiesta. Mieszkańcy tańczyli na rynku w takt skocznej meksykańskiej muzyki, wygrywanej przez zespół mariachis. Dookoła stały kolorowe stragany z piwem, tequilą i meksykańskimi potrawami. I choć muzyka dudniła tak głośno, że aż bolały uszy, a piwo było ciepłe, wszyscy bawili się doskonale.
– Z jakiej okazji świętujemy? – spytała, z trudem łapiąc oddech, gdy wirowali wśród tańczących.
– Czy to ważne? – Roześmiał się, obracając ją w takt melodii.
Pokręciła głową. Po raz pierwszy w życiu była szczęśliwa i całkiem beztroska. Nawet gdyby miała jutro umrzeć, nie czułaby żalu, bo na osłodę zostałyby jej wspomnienia tej cudownej nocy. Piła więc ciepłe piwo, które z każdym łykiem miało lepszy smak, i tańczyła otoczona mocnymi ramionami Donavana. Opierała głowę o jego szeroką klatkę piersiową i chłonęła zapach, który uderzał jej do głowy mocniej niż alkohol.
Gdy po kilku szalonych melodiach kapela zmieniła rytm i zagrała wolnego two-stepa, Fay przytuliła się do Donavana i objęła go za szyję z poufałością, która zwykle przychodzi po wielu tygodniach bliskiej znajomości. Pasowała do niego jak miękka rękawiczka pasuje do dłoni. Pachniał tytoniem, piwem i świeżym powietrzem, a jego bliskość sprawiała jej wielką przyjemność. Kołysząc się w jego ramionach, zapomniała o bożym świecie.
Reagowała na niego w sposób, jakiego dotąd nie znała. Odczuwała niepokojące napięcie i przyjemne pulsowanie w dole brzucha. Coś takiego zdarzyło jej się pierwszy raz. I choć nowe doznania były bardzo miłe, nie mogła dłużej znieść tej intymnej bliskości.
Wstrzymała oddech i spróbowała trochę się od niego odsunąć. Gdy po chwili wahania uniosła głowę, by na niego spojrzeć, w jej oczach tliły się obawa i zaciekawienie.
Przyglądał się jej w milczeniu, świadomy jej niepokoju oraz jego przyczyny. Potem uśmiechnął się łagodnie.
– Spokojnie… – szepnął.
– Sama nie wiem, co się ze mną dzieje. – Ściągnęła brwi. – To chyba przez to piwo…
– Nie musisz niczego udawać. Nie ze mną. – Ujął jej twarz w dłonie i delikatnie pocałował ją w czoło. – Na nas już czas.
– Naprawdę musimy już jechać?
Skinął głową.
– Jest bardzo późno – powiedział, po czym wziął ją za rękę i zaprowadził do samochodu.
Czuł, że sam ulega nastrojowi chwili i lekkomyślnej ekscytacji, identycznej jak ta, która ogarnęła Fay. Był sporo od niej starszy i potrafił się kontrolować. Wiedział, co się z nią dzieje, kiedy tańczyli. Widział, jak budzi się w niej pożądanie. Nie był przygotowany na taki rozwój wypadków. W jego życiu nie było miejsca dla bogatej dziewczyny z wyższych sfer.
Bóg mu świadkiem, że taka kobieta zniszczyła kiedyś jego rodzinę. Całe Jacobsville do dziś pamięta, że jego ojciec stracił głowę dla młodej dziewczyny, z którą się ożenił niemal nazajutrz po pogrzebie matki.
Donavan bardzo przeżył rodzinny skandal, stał się zgorzkniały i oschły. Ta panna z dobrego domu, którą właśnie poznał, z pewnością wkrótce się o tym dowie. Póki co, wolał nie pchać się w historię, której nie mógłby dokończyć. Lepiej, żeby trzymał się z dala od tej dziewczyny, nawet za cenę fizycznego dyskomfortu wywołanego niezaspokojonym pożądaniem.
Nie miał wątpliwości, że przez jej sypialnię przewinęło się sporo mężczyzn. Istniało jednak niebezpieczeństwo, że ona działa jak narkotyk, że można się od niej uzależnić. Donavan wolał nie sprawdzać tego na własnej skórze.
Kiedy wjechali na parking, na którym zostawiła mercedesa, czuła się cudownie odprężona, choć magia chwili nieco osłabła i największe oszołomienie minęło.
Powrót do rzeczywistości oznaczał dla niej konieczność powrotu do domu, gdzie będzie musiała wypić piwo, którego sama sobie nawarzyła. Nie powiedziała nikomu, dokąd się wybiera, domyślała się więc, że domownicy będą na nią źli. Bardzo źli.
– Serdecznie ci dziękuję – powiedziała, gdy otworzywszy drzwi swojego samochodu, odwróciła się do Donavana. – To był cudowny wieczór.
– Dla mnie też. Trzymaj się z dala od moich rewirów, nowicjuszko – powiedział łagodnie. – To nie miejsce dla ciebie.
Popatrzyła mu prosto w oczy.
– Nienawidzę swojego życia.
– Więc je zmień – odparł. – To naprawdę możliwe, musisz tylko chcieć.
– Nie umiem walczyć.
– Naucz się. Życie to nie zabawa, СКАЧАТЬ