Название: Noc nad oceanem
Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Классические детективы
isbn: 978-83-7985-063-1
isbn:
– Jednak nie pozwolą nam zabrać pieniędzy – dodała z goryczą matka. – Tyle o angielskiej zasadzie fair play.
Pieniądze były ostatnią rzeczą, którą przejmowała się teraz Margaret. Tu chodziło o całe jej życie. Poczuła nagły przypływ odwagi i zdecydowała się powiedzieć matce prawdę. Pośpiesznie, żeby nie stchórzyć, nabrała tchu i oświadczyła:
– Mamo, nie chcę z wami lecieć do Ameryki.
Matka nie okazała zdziwienia. Może nawet spodziewała się czegoś takiego.
– Musisz, moja droga – przemówiła łagodnym, beznamiętnym tonem, jakiego używała, chcąc uniknąć kłótni.
– Mnie nie wpakują do więzienia. Mogę mieszkać u cioci Marthy albo nawet u kuzynki Catherine. Porozmawiasz z ojcem?
Matka zareagowała w nietypowy dla niej, gwałtowny sposób.
– Urodziłam cię w bólach i nie zgodzę się, żebyś ryzykowała życie, jeśli mogę temu zapobiec!
Margaret spojrzała na nią, zaskoczona tym emocjonalnym wybuchem. Potem zaprotestowała.
– Powinnam mieć w tej sprawie coś do powiedzenia. To moje życie!
Matka westchnęła i powróciła do swego zwykłego łagodnego stylu.
– To bez różnicy, co ty i ja o tym sądzimy. Twój ojciec nie pozwoli ci zostać, cokolwiek powiemy.
Bierność matki rozzłościła Margaret, która postanowiła zacząć działać.
– Sama go poproszę.
– Wolałabym, żebyś tego nie robiła – rzekła matka. W jej głosie słychać było błagalną nutę. – I tak jest mu ciężko. Wiesz, że kocha Anglię. W innych okolicznościach już dzwoniłby do Ministerstwa Wojny, zgłaszając się do pracy. Pęka mu serce.
– A co z moim sercem?
– Nie możesz się z nim porównywać. Jesteś młoda. Masz przed sobą całe życie. Dla niego to kres nadziei.
– To nie moja wina, że jest faszystą – rzuciła szorstko Margaret.
Matka wstała.
– Miałam nadzieję, że będziesz milsza – powiedziała cicho i wyszła.
Margaret czuła się jednocześnie winna i urażona. To takie niesprawiedliwe! Ojciec zawsze krzywił się na jej poglądy, odkąd zaczęła je wyrażać, a teraz, gdy bieg wydarzeń dowiódł, że się mylił, oczekiwano od niej współczucia.
Westchnęła. Matka była piękna, ekscentryczna i roztargniona. Urodziła się w bogatej rodzinie i nie brakowało jej stanowczości. Ekscentryczność wynikała z silnej woli i braku wykształcenia, którym mogłaby się kierować. Kurczowo trzymała się głupich idei, ponieważ nie potrafiła odróżnić sensownych od bezsensownych. Roztargnienie było sposobem, w jaki silna kobieta radzi sobie z męską dominacją: nie mogąc sprzeciwiać się mężowi, wyrywała się spod jego kontroli, udając, że go nie rozumie. Margaret kochała matkę i traktowała jej dziwactwa z czułą tolerancją, ale postanowiła, że nie będzie taka jak ona pomimo fizycznego podobieństwa. Skoro nie chcieli jej kształcić, będzie uczyła się sama i raczej zostanie starą panną, niż wyjdzie za jakiegoś wieprza, który uważałby, że może nią dyrygować jak jakąś służącą.
Czasem marzyła o innych stosunkach z matką. Chciałaby móc się jej zwierzać, zdobyć sympatię i słuchać rad. Mogłyby być sojuszniczkami i razem walczyć ze światem, który traktował je jak ozdóbki. Matka jednak już dawno zrezygnowała z tej walki i pragnęła, żeby Margaret zrobiła to samo. Tak się nie stanie. Margaret zamierzała być sobą: była tego najzupełniej pewna. Tylko jak?
Przez cały poniedziałek nie miała apetytu. Wypiła niezliczoną ilość filiżanek kawy, gdy służba szykowała dom do zamknięcia. We wtorek, kiedy matka zrozumiała, że Margaret nie zamierza się pakować, powiedziała nowej pokojówce, Jenkins, żeby to za nią zrobiła. Oczywiście Jenkins nie wiedziała, co ma spakować, i Margaret musiała jej pomóc, tak więc ostatecznie matka postawiła na swoim, jak to często bywało.
– To pech, że postanowiliśmy opuścić ten dom tydzień po tym, jak zaczęłaś tu pracować – powiedziała do dziewczyny Margaret.
– Teraz nie będzie trudno o pracę, panienko – odparła Jenkins. – Nasz tata mówi, że podczas wojny nie ma bezrobocia.
– Co będziesz robiła, pracowała w fabryce?
– Zamierzam wstąpić do wojska. W radiu mówili, że siedemnaście tysięcy kobiet wstąpiło wczoraj do ATS. W całym kraju i w każdym mieście są kolejki do ratusza, widziałam zdjęcie w gazecie.
– Masz szczęście – rzuciła smętnie Margaret. – Ja będę stała w kolejce do samolotu lecącego do Ameryki.
– Musi panienka robić to, co każe markiz.
– A co twój ojciec na to, że chcesz się zaciągnąć?
– Nie powiem mu, po prostu to zrobię.
– A jeśli cię wypisze?
– Nie może. Mam osiemnaście lat. Kiedy podpiszę, nie będzie odwołania. Jeśli ma się odpowiedni wiek, rodzice nic nie mogą zrobić.
Margaret była zaskoczona.
– Jesteś pewna?
– Oczywiście. Każdy to wie.
– Ja nie wiedziałam – mruknęła w zadumie Margaret.
Jenkins zniosła walizkę Margaret do holu. Mieli wyjechać w środę, bardzo wcześnie rano. Widząc ustawione rzędem walizki, Margaret zrozumiała, że z pewnością spędzi całą wojnę w Connecticut, jeśli nic nie zrobi, tylko będzie się dąsać. Chociaż matka prosiła, żeby oszczędzić ojcu dodatkowych zmartwień, Margaret musiała się mu przeciwstawić.
Na samą myśl przeszedł ją dreszcz. Wróciła do swojego pokoju, żeby wziąć się w garść i zastanowić, jak go przekonać. Powinna zachować spokój. Łzy go nie wzruszą, a gniew tylko sprowokuje. Musi być rozsądna, odpowiedzialna, dojrzała. Nie może się z nim spierać, bo to go rozzłości, a ją ogarnie taki strach, że nie uda jej się już nic więcej powiedzieć.
Jak zacząć? „Myślę, że mam prawo zabrać głos w sprawie mojej przyszłości”.
Nie, to niedobre. Odpowie: „Jestem za ciebie odpowiedzialny, więc to ja decyduję”.
A gdyby weszła i rzuciła: „Czy mogę porozmawiać z tobą o wyjeździe do Ameryki?”?
Zapewne odpowiedziałby: „Nie ma o czym mówić”.
Powinna rozpocząć tak niewinnie, СКАЧАТЬ