Noc nad oceanem. Ken Follett
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Noc nad oceanem - Ken Follett страница 6

Название: Noc nad oceanem

Автор: Ken Follett

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 978-83-7985-063-1

isbn:

СКАЧАТЬ podał fotografię ojcu i wszyscy otoczyli go, żeby na nią spojrzeć. Przedstawiała scenę uliczną sprzed około siedemdziesięciu lat w jakimś amerykańskim mieście, zapewne w Nowym Jorku. Na pierwszym planie trzydziestoletni Żyd z czarną brodą, w samodziałowym ubraniu roboczym i kapeluszu pozował przy wózku z kołem szlifierskim. Na wózku widniał wyraźny napis: REUBEN FISHBEIN – SZLIFIERZ. Obok mężczyzny stała dziewczynka w brzydkiej bawełnianej sukience i ciężkich buciorach.

      – Co to ma być, Percy? – zapytał ojciec. – Kim są ci nędzarze?

      – Sprawdź z tyłu – rzekł Percy.

      Ojciec odwrócił fotografię. Było tam napisane: RUTHIE GLENCARRY, Z DOMU FISHBEIN, LAT 10. Margaret spojrzała na ojca. Był głęboko wstrząśnięty.

      – To ciekawe – powiedział Percy – że dziadek mamy poślubił córkę ubogiego żydowskiego ostrzyciela noży, ale mówią, że w Ameryce tak bywa.

      – To niemożliwe! – rzekł ojciec, lecz głos mu zadrżał i Margaret odgadła, że było to jak najbardziej możliwe.

      – W każdym razie – ciągnął Percy wesoło – żydowskie pochodzenie jest dziedziczone po matce, więc skoro babka mojej matki była Żydówką, to ja też jestem Żydem.

      Ojciec zbladł jak ściana. Matka zrobiła zdziwioną minę i lekko zmarszczyła brwi.

      – Mam szczerą nadzieję, że Niemcy nie wygrają tej wojny – dodał Percy. – Inaczej nie mógłbym chodzić do kina, a mama musiałaby przyszyć żółtą gwiazdę na wszystkich swoich sukniach balowych.

      To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Margaret uważnie przyjrzała się napisowi na odwrocie i doznała olśnienia.

      – Braciszku! – powiedziała z uznaniem. – To twój charakter pisma!

      – Nie, wcale nie! – zaprzeczył.

      Jednak wszyscy już wiedzieli, że tak. Margaret parsknęła śmiechem. Percy znalazł gdzieś stare zdjęcie jakiejś żydowskiej dziewczynki i wykaligrafował napis na odwrocie, żeby oszukać ojca. Ojciec dał się zwieść, i nic dziwnego: odkrycie takiego mieszanego pochodzenia byłoby z pewnością koszmarem dla każdego rasisty. Dobrze mu tak.

      – Ba! – prychnął ojciec i rzucił zdjęcie na stół.

      – Percy, doprawdy! – zganiła go matka.

      Może powiedzieliby więcej, lecz w tym momencie otworzyły się drzwi i stanął w nich Bates, kamerdyner o cholerycznym usposobieniu.

      – Lunch podany, wielmożna pani.

      Opuścili salon i przeszli przez hol do niewielkiej jadalni. Tam, jak zawsze w niedzielę, czekał przypalony rostbef. Matka zje sałatkę: nigdy nie jadała gotowanych potraw, gdyż jej zdaniem wysoka temperatura niszczyła wszystkie składniki odżywcze.

      Ojciec odmówił modlitwę i usiedli. Bates podał matce wędzonego łososia. Według jej teorii wędzona, marynowana czy w inny sposób konserwowana żywność była dobra.

      – Oczywiście, możemy zrobić tylko jedno – rzekła matka, nakładając sobie rybę z podsuniętego półmiska. Powiedziała to rzeczowym tonem osoby stwierdzającej oczywisty fakt. – Wszyscy musimy wyjechać i zamieszkać w Ameryce, dopóki ta głupia wojna się nie skończy.

      Przez chwilę w jadalni panowała cisza.

      – Nie! – wybuchła wstrząśnięta Margaret.

      – Myślę, że mieliśmy już dość swarów jak na jeden dzień. Proszę, zjedzmy lunch w pokoju i harmonii.

      – Nie! – powtórzyła Margaret. Prawie zaniemówiła z oburzenia. – Nie… nie możecie tego zrobić. To nie… to nie… – Chciała nawrzeszczeć na nich, zarzucić im zdradę i tchórzostwo, głośno wykrzyczeć swoją pogardę i protest, lecz zabrakło jej słów i zdołała jedynie wykrztusić: – To nie w porządku!

      Nawet to uznano za niedopuszczalne.

      – Jeżeli nie potrafisz trzymać języka za zębami – rzekł ojciec – to lepiej wyjdź.

      Margaret przycisnęła serwetkę do ust i tłumiąc łkanie, odepchnęła krzesło, a potem wstała i uciekła z jadalni.

□  □  □

      Oczywiście, planowali to od miesięcy.

      Percy przyszedł po lunchu do pokoju Margaret i przekazał jej szczegóły. Dom miał zostać zamknięty, meble nakryte pokrowcami, a służba zwolniona. Posiadłość zostanie pod opieką zarządcy, który zajmie się również pobieraniem opłaty z dzierżawy. Pieniądze będą odkładane w banku: nie uda się ich przekazać do Ameryki z powodu przepisów ograniczających wymianę walutową podczas wojny. Konie zostaną sprzedane, koce posypane naftaliną, srebra zamknięte.

      Elizabeth, Margaret i Percy mieli spakować każde po jednej walizce, pozostałe rzeczy dostarczy im firma zajmująca się przeprowadzkami. Ojciec kupił dla całej rodziny bilety na przelot Clipperem Pan American i mieli wylecieć w środę.

      Percy nie potrafił ukryć podniecenia. Latał już samolotami, ale Clipper to co innego. Ten samolot był ogromny i luksusowy. Kiedy przed zaledwie kilkoma tygodniami otwarto tę linię, opisywano go we wszystkich gazetach. Podróż do Nowego Jorku trwała dwadzieścia dziewięć godzin i noc nad Atlantykiem wszyscy spędzali w łóżkach.

      To obrzydliwie typowe, pomyślała Margaret, że będą pławić się w luksusie, pozostawiając swych rodaków na pastwę wojennych wyrzeczeń i trudów.

      Percy poszedł pakować walizkę, a Margaret leżała na łóżku, patrząc w sufit, okropnie rozczarowana. To wrzała z gniewu, to płakała z bezsilności, nie mogąc w żaden sposób zmienić swego losu.

      Do wieczora nie wychodziła ze swojego pokoju.

      W poniedziałek rano, kiedy jeszcze leżała w łóżku, przyszła do niej matka. Margaret usiadła i obrzuciła ją wrogim spojrzeniem. Matka usadowiła się przy toaletce i popatrzyła na odbicie Margaret w lustrze.

      – Proszę cię, nie przysparzaj ojcu kłopotów – powiedziała.

      Margaret uświadomiła sobie, że matka jest zdenerwowana. W innych okolicznościach złagodziłaby ton głosu, ale była zbyt rozgniewana, żeby jej współczuć.

      – To takie tchórzliwe! – wypaliła.

      Matka zbladła.

      – Nie jesteśmy tchórzami.

      – Tylko uciekamy z kraju, gdy zaczyna się wojna!

      – Nie mamy innego wyjścia. Musimy wyjechać.

      Margaret spojrzała na nią zdumiona.

      – Dlaczego?

      Matka odwróciła się od lustra i popatrzyła jej w oczy.

      – W przeciwnym razie СКАЧАТЬ