Immunitet. Joanna Chyłka. Tom 4. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Immunitet. Joanna Chyłka. Tom 4 - Remigiusz Mróz страница 5

Название: Immunitet. Joanna Chyłka. Tom 4

Автор: Remigiusz Mróz

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия: Joanna Chyłka

isbn: 978-83-7976-511-9

isbn:

СКАЧАТЬ portalach. Na dłużej zatrzymał się w bazie LEX Omega.

      Szybko pożałował, że nie wziął kawy z automatu. W swojej klitce nie miał ekspresu, choć na dobrą sprawę wydawało mu się, że wszyscy inni prędzej czy później dostawali od Żelaznego w prezencie taki element dodatkowego wyposażenia biura. Być może Kordian nie powinien liczyć na podobne gesty. Podpadł szefowi już kilkakrotnie, za każdym razem za sprawą Chyłki.

      Westchnął, a potem wrócił do jednego z opracowań. Immunitet sędziów TK był skonstruowany tak, jak w większości innych przypadków. Obejmował nietykalność – Sendala nie można było aresztować, chyba że złapano by go na gorącym uczynku. Nie można też było prowadzić przeciwko niemu postępowania.

      Uchylić immunitet mogli tylko inni członkowie Trybunału. Kordian przeciągle ziewnął, gdy autor komentarza zaczął rozwodzić się nad sądami parów w Wielkiej Brytanii, z których wynikała ta tradycja.

      Ominął te wynurzenia i przeszedł do konkretów.

      Wniosek o uchylenie immunitetu składa prokurator generalny. Niedobrze, bo to też minister sprawiedliwości, a więc czynny polityk, który zawsze ma swoje własne – lub partyjne – interesy.

      Orzeka Zgromadzenie Ogólne TK, czyli minimum trzynastu spośród piętnastu sędziów. Decyzję będą podejmować większością bezwzględną, czyli głosujących przeciw będzie musiało być więcej niż tych, którzy wstrzymali się lub głosowali za.

      Kordian podrapał się po głowie. W posiedzeniu wezmą udział zapewne wszyscy, ale sam Sendal będzie wyłączony. Czy uda mu się zebrać siedmiu sędziów, którzy staną za nim murem? Jeśli tak, to będzie nie do ruszenia. I to nie tylko teraz, lecz także w przyszłości. Oryński dogrzebał się do informacji, że immunitet będzie mu przysługiwał nawet po tym, jak przejdzie w stan spoczynku. Idealna sytuacja, o ile ma się dobre relacje z pozostałymi członkami TK.

      Jeśli nie, mogło być nieciekawie.

      Sebastian Sendal był powszechnie lubiany, zresztą podczas jego wyboru opozycja specjalnie nie protestowała, co samo w sobie było symptomatyczne. Owszem, wypowiedziało się kilku malkontentów, którzy zazdrościli mu szybkiej habilitacji i błyskawicznej kariery, ale ostatecznie młody jurysta po prostu wzbudzał sympatię. Nie wypowiadał się w wyniosły sposób, miał w oczach jakąś skromność i nie chełpił się swoimi sukcesami. Właściwie sprawiał wrażenie, jakby go nie obchodziły, jakby na świecie były ważniejsze rzeczy niż spełnienie zawodowe.

      Oryński zaczął przeglądać informacje prasowe na temat rzekomego zabójstwa. Prokuratura trzymała na razie wszystko w tajemnicy, wieści pochodziły jedynie z nieformalnych źródeł. I nie było ich wiele. Według jednego z tabloidów sędzia miał zaatakować jakąś kobietę w Poznaniu. Wedle innego policja chciała go zatrzymać, ale prezes Trybunału Konstytucyjnego nakazał natychmiastowe zwolnienie.

      Ile było w tym prawdy, Kordian miał przekonać się jeszcze dzisiaj. Raz po raz zerkał na zegarek, aż w końcu uznał, że wypadałoby sprawdzić, czy jakaś sala konferencyjna została zarezerwowana. Chyłka częściowo była w amoku spowodowanym powrotem do swojego środowiska, częściowo w stanie lekkiego zamroczenia, mogła nie pamiętać o dopięciu wszystkiego na ostatni guzik.

      Kordian poszedł w jedyne miejsce, gdzie można było uzyskać wszystkie informacje dotyczące kancelarii. Stanął przed biurkiem Anki z Recepcji, tylko cudem unikając zderzenia z jakimś kurierem.

      – W czym problem? – zapytała Anka.

      – Problem?

      – Nigdy nie przychodzisz do mnie, jeśli wszystko jest w porządku.

      Trudno było odmówić jej racji. Po prawdzie jednak nie był jedyny.

      – Chciałem tylko upewnić się, że mamy salę na piętnastą.

      – My?

      – Chyłka, ja i… nasz klient.

      – Jesteście znowu razem?

      Oryński skrzywił się. Przez moment patrzyli na siebie i uśmiech nie schodził Ance z twarzy. W końcu pokręciła głową i odpuściła.

      Kordian zdawał sobie sprawę, że różne plotki krążą po dwudziestym pierwszym piętrze biurowca Skylight. Większość dotyczyła jego i dawnej patronki – i choć różniły się co do szczegółów, ogólny wydźwięk był jasny. On i Chyłka ze sobą sypiali. Nie było w tym krzty prawdy, ale…

      Właściwie krzta może i była. Raz, ponad rok temu, niewiele brakowało.

      – Wszystkie sale są zajęte.

      Oryński potrząsnął głową i popatrzył na Ankę z Recepcji. Nie było sensu upewniać się, czy dobrze usłyszał. Tym bardziej nie widział sensu w tym, by starać się o wrogie przejęcie którejś z sal. Do piętnastej zostało niecałe pół godziny.

      – Pozostaje spotkanie w gabinecie – odezwała się Anka.

      – U Chyłki? Nie sądzę.

      – W takim razie…

      Nie musiała kończyć. Aplikant pokiwał głową, a potem skierował się do gabinetu Joanny. Nieco ponad kwadrans później siedzieli w Hard Rock Cafe. Oryński miał przyjemne wrażenie, jakby cofnął się w czasie. Przynajmniej dopóty, dopóki nie zobaczył Sebastiana Sendala idącego między stolikami. Sędzia wyglądał, jakby zawaliło mu się całe życie.

      3

      Hard Rock Cafe, Złote Tarasy

      Nie było to dobre miejsce na spotkanie. Chyłka nie sądziła, że kiedykolwiek najdzie ją taka konkluzja względem ulubionej knajpy, ale w tym wypadku nie ulegało to wątpliwości. W menu znajdowało się stanowczo za dużo napojów alkoholowych, by mogła się skupić na czymkolwiek innym.

      Popatrzyła na zegarek w komórce. Nie piła od kilkudziesięciu godzin, ale odnosiła wrażenie, jakby minęły lata. Z trudem odmówiła sobie tequili i na dobry początek zamówiła fajitas. Trio combo.

      – Dla ciebie? – spytała, patrząc na Oryńskiego. – Kiełki?

      – Nie podają ich tu.

      – A więc owoce morza. Z podwójnym guacamole, za karę, że wciąż nie potrafisz zjeść mięcha jak prawdziwy chłop. – Przeniosła wzrok na Sendala. – A co jedzą wybitni polscy juryści?

      Sebastian tylko pokręcił głową. Był blady jak śmierć, patrzył na Joannę pustym wzrokiem i wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.

      – Widzę, że otaczają mnie mimozy – mruknęła. – Postanowię więc też za ciebie.

      Chwilę później Sendal jadł krwistą karkówkę, a Kordian męczył się z otwarciem ostrygi. Joanna nabrała tchu, czując, że robi jej się gorąco. Nikt nie zamówił niczego do picia, mimo że kufel spienionego piwa powinien być teraz na wyciągnięcie ręki.

      Kiedyś jej współpracowników dziwiło, СКАЧАТЬ