Gorąca antologia. Strefa Autora
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gorąca antologia - Strefa Autora страница 35

Название: Gorąca antologia

Автор: Strefa Autora

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эссе

Серия:

isbn: 978-83-7859-092-7

isbn:

СКАЧАТЬ się obok mnie, z rozbawieniem zerka na stronę.

      – Czytasz to z jakiegoś konkretnego powodu? – pyta nonszalancko.

      Szorstki Christian zniknął – wrócił Christian żartobliwy. Jak, u licha, mam mu dotrzymać kroku?

      – Prowadzę badania. Dotyczące skomplikowanej osobowości. – Mówię to ze śmiertelną powagą.

      Kąciki jego ust drżą.

      – Skomplikowana osobowość?

      – Taki mój mały projekt.

      – A więc teraz jestem małym projektem? Działalnością dodatkową. Może eksperymentem naukowym? Sądziłem zaś, że jestem wszystkim. Panno Steele, rani mnie pani.

      – Skąd wiesz, że chodzi o ciebie?

      – Strzelam.

      – To prawda, że jesteś jedynym popieprzonym, zmiennym, zbzikowanym na punkcie kontroli facetem, z którym łączą mnie relacje intymne.

      – Sądziłem, że jestem jedyną osobą, z którą cię łączą takie relacje. – Unosi brew.

      Policzki mi różowieją.

      – Tak. To także.

      – Doszłaś już do jakichś wniosków?

      Odwracam się i patrzę na niego. Leży obok mnie, opierając się na łokciu, a na jego twarzy maluje się rozbawienie.

      – Uważam, że potrzebna ci intensywna terapia.

      Delikatnie zakłada mi pasmo włosów za ucho.

      – A ja uważam, że potrzebna mi jesteś ty. Proszę. – Wręcza mi szminkę.

      Marszczę zaskoczona brwi. To krwista czerwień, zupełnie nie w moim stylu.

      – Chcesz, żebym pomalowała nią usta? – pytam piskliwie.

      Śmieje się.

      – Nie, Anastasio, chyba że masz na to ochotę. To chyba nie jest twój kolor – dodaje cierpko.

      Siada po turecku i przez głowę ściąga koszulę.

      – Podoba mi się twój pomysł sporządzenia mapy.

      Patrzę na niego pytająco. Mapa?

      – Miejsca zakazane – mówi tytułem wyjaśnienia.

      – Och. Żartowałam sobie.

      – A ja nie.

      – Chcesz, żebym cię pomalowała szminką?

      – Zmywa się. Po jakimś czasie.

      To oznacza, że mogłabym go dotykać. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

      – A może coś bardziej trwałego, na przykład marker?

      – Mógłbym dać sobie zrobić tatuaż. – W jego oczach tańczą wesołe chochliki.

      Christian Grey z tatuażem? Znaczący swoje piękne ciało, choć i tak jest już naznaczone? Nie ma mowy!

      – Nie zgadzam się na tatuaż! – Śmieję się, aby ukryć przestrach.

      – W takim razie szminka.

      Zamykam Maca i przesuwam go na bok. Może być całkiem fajnie.

      – Chodź. – Wyciąga do mnie ręce. – Siądź na mnie.

      Siadam na łóżku, a potem przysuwam się do niego. Christian leży na plecach, ale nogi ma zgięte w kolanach.

      – Oprzyj mi się o uda.

      Siadam na nim tak, jak mi polecił. W jego oczach czai się ostrożność. Ale także wesołość.

      – Wydajesz się nastawiona do tego dość entuzjastycznie – stwierdza sucho.

      – Zawsze chętnie się uczę czegoś nowego, panie Grey. I w końcu się zrelaksujesz, ponieważ ja będę wiedzieć, gdzie leżą granice.

      Kręci głową, jakby nie do końca mógł uwierzyć w to, że zaraz zacznę malować po jego ciele.

      – Otwórz szminkę – nakazuje.

      Och, jest w nastroju überapodyktycznym, ale ja się tym nie przejmuję.

      – Daj mi rękę.

      Podaję mu drugą.

      – Tę ze szminką. – Przewraca oczami.

      – Czy ty właśnie przewróciłeś oczami?

      – Aha.

      – To bardzo niegrzeczne, panie Grey. Znam ludzi, którzy na widok czegoś takiego robią się agresywni.

      – Czyżby? – Ton głosu ma ironiczny.

      Podaję mu dłoń ze szminką, a on nagle się podnosi, tak że siedzimy twarzą w twarz.

      – Gotowa? – mruczy cicho, a we mnie wszystko się słodko spina. Och, rety.

      – Tak – odpowiadam szeptem. Jego bliskość jest kusząca, wyrzeźbione ciało niemal styka się z moim, aż Christianowy zapach miesza się z moim żelem pod prysznic. Kieruje moją dłoń do góry, do łuku, który tworzy bark na złączeniu z ramieniem.

      – Dociśnij – mówi bez tchu, a mnie zasycha w ustach, gdy prowadzi moją dłoń w dół, od barku, wokół stawu, a potem po boku klatki piersiowej. Szminka zostawia szeroką, jaskrawoczerwoną linię. Christian zatrzymuje się przy dolnych żebrach, a potem prowadzi mi dłoń przez brzuch. Pozornie obojętnie patrzy mi w oczy, ale pod tą całą obojętnością dostrzegam jego napięcie.

      W połowie brzucha mruczy:

      – I tak samo po drugiej stronie.

      Puszcza moją dłoń, a ja wypełniam jego polecenie. Zaufanie, którym mnie obdarzył, sprawia, że kręci mi się w głowie, ale na ziemię sprowadza mnie fakt, że mogę policzyć dokładnie jego ból. Na jego klatce piersiowej widnieje siedem małych, okrągłych białych blizn i patrzenie na te paskudne okaleczenia pięknego ciała to prawdziwa męczarnia. Kto mógł zrobić coś takiego małemu dziecku?

      – Gotowe – szepczę, tłumiąc w sobie emocje.

      – Jeszcze nie – odpowiada i długim palcem wskazującym rysuje linię pod szyją. Przejeżdżam po niej szminką. Skończywszy, zaglądam w szare głębie jego oczu.

      – Teraz plecy. – Gestem mi pokazuje, abym z niego zeszła, następnie odwraca się na łóżku i siada po turecku plecami do mnie. – Narysuj linię od klatki piersiowej przez całe plecy aż na drugą stronę. – Głos ma niski i schrypnięty.

СКАЧАТЬ