Kroniki Archeo Skarb Atlantów. Agnieszka Stelmaszyk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kroniki Archeo Skarb Atlantów - Agnieszka Stelmaszyk страница 4

Название: Kroniki Archeo Skarb Atlantów

Автор: Agnieszka Stelmaszyk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-265-0007-7

isbn:

СКАЧАТЬ ciemną substancję palcami. Nagle przypomniał sobie, gdzie widział już coś podobnego. Kiedyś, gdy był mały, wspinał się z rodzicami na Wezuwiusz we Włoszech. Pamiętał dobrze, jak wtedy wyglądał osad. Dlatego teraz był niemal pewien, że ma przed sobą jakiś rodzaj pyłu wulkanicznego.

      Gliptyka

      jest sztuką wykonywania pieczęci. W szlachetnych lub półszlachetnych kamieniach wycinano wzory i napisy. Po odciśnięciu pieczęci (na przykład na rozgrzanym wosku) powstawało negatywowe odbicie wzoru.

      Gemma

      to szlachetny albo półszlachetny kamień ozdobiony wklęsłym bądź wypukłym reliefem. Jeśli wzory były wklęsłe, klejnot nosił nazwę intaglio, jeśli natomiast były wypukłe, nazywano go kameą.

      Strzepnął palce i już zamierzał wrócić do stokrotek, gdy zauważył wystającą spod wulkanicznej masy błyszczącą płytkę. Zaciekawiony zaczął ją odgrzebywać. Musiał przy tym zachowywać się wyjątkowo ostrożnie, ponieważ klif w tym miejscu był bardziej stromy niż od strony zatoki, a w dole rozciągał się głęboki wąwóz.

      W końcu udało mu się wydłubać z czarnego pyłu niewielki owalny przedmiot, przypominający broszkę.

      – To chyba gemma! – Bartka olśniło.

      Widział coś podobnego w muzeum w Atenach kilka dni temu. Ta gemma wyglądała jednak zupełnie inaczej niż ozdoby w muzealnych gablotach. Był to różowawy agat oprawiony w złoto. Powierzchnię agatu zdobił wypukły relief. Przedstawiał on głowę byka ze złotymi rogami, a pod nią widniał niezrozumiały napis. Obok natomiast z wielką precyzją wyrzeźbiono starożytny okręt, który wznosił się na grzywie ogromnej, wzburzonej fali, jakby zmagał się ze straszliwym sztormem.

      Bartek postanowił pokazać swoje znalezisko przyjaciołom. Spojrzał na zegarek i zdał sobie sprawę, że teraz to już na pewno dziewczyny będą wściekłe – minęło już półtorej godziny Schował tajemniczą gemmę do wysłużonej torby przewieszonej przez ramię, po czym schylił się, żeby urwać jeszcze kilka stokrotek na przeprosiny.

      Nagle, krucha skała, na której stał, gwałtownie obsunęła się i runęła z łoskotem w dół, pociągając za sobą kamienie i odłamki skalne skalny na samo dno wąwozu.

      Bartek krzyknął, zachwiał się i spadł z urwiska…

      W ostatnim momencie złapał się palcami wystającego kamienia i zawisł na skarpie, próbując znaleźć oparcie dla stóp.

      – O, w mordkę jeża! – zaklął, choć na wiele mu się to nie zdało.

      Czuł, jak z każdą sekundą krew odpływa z jego uniesionych w górę rąk i pozbawia go tym samym sił.

      – Długo tak nie wytrzymam – mruknął zrozpaczony

      – Co ty tu robisz? – usłyszał niespodziewanie głos gdzieś ponad sobą.

      Odchylił nieco głowę i ujrzał smagłą buzię dziewczyny

      – A tak sobie tu wiszę i podziwiam widoki… – wystękał z trudem. – Jesteś aniołem? – spytał na wszelki wypadek, wpatrując się w oczy barwy ciepłego bursztynu.

      Dziewczyna roześmiała się.

      – O ile mi wiadomo, nie jestem aniołem. Ale może skończysz już podziwiać te widoki i podasz mi rękę, to ci pomogę? – wyciągnęła ramię.

      – Tak. Myślę, że się już napatrzyłem – odparł Bartek i z ulgą uchwycił zbawczą dłoń. Gdy po chwili stanął bezpiecznie na ścieżce, przegarnął odruchowo brudnymi palcami jasną czuprynę, pozostawiając na niej ciemne smugi.

      – Bardzo dziękuję za przybycie w samą porę – uśmiechnął się z wyraźną ulgą.

      – Miałeś szczęście, akurat byłam w pobliżu i usłyszałam twój krzyk – nieznajoma odwzajemniła uśmiech.

      – Jeśli nie jesteś aniołem, to kim jesteś? – zagadnął Bartek. – Chciałbym wiedzieć, komu zawdzięczam życie – ukłonił się po rycersku.

      – Mam na imię Klejto – odparła dziewczynka w jasnej sukience. Była chyba mniej więcej w wieku Mary Jane. – Mieszkam niedaleko stąd. A ty? – zapytała, odgarniając z policzka długie czarne włosy. – Pewnie mieszkasz w domu Alkmeny Zarkadakis?

      – Tak, razem z siostrą i przyjaciółmi – potwierdził Bartek. – Skąd wiesz?

      Klejto roześmiała się.

      – Do tej części Panormo rzadko zaglądają turyści. Wolą hotele. Nietrudno więc było was zauważyć.

      – No tak – Bartek uśmiechnął się.

      – Muszę już lecieć, babcia na mnie czeka. Jeżeli dalej będziesz podziwiał widoki, to uważaj, żebyś znowu nie spadł – przestrzegła go Klejto.

      – Tak naprawdę, zrywałem stokrotki – Bartek przyznał się zawstydzony i pokazał wymiętego kwiatka, który jakimś cudem ostał mu się w dłoni.

      Klejto uniosła wysoko brwi ze zdumienia.

      – Niezły z ciebie romantyk – zachichotała.

      – Czy ja wiem – Bartek zarumienił się. – Weź, proszę, nie mam nic innego – podał jej wymizerowaną stokrotkę.

      – Dziękuję – na policzkach Klejto zakwitły delikatne rumieńce. – Chodźmy już – skinęła głową, żeby ukryć zmieszanie.

      Schodząc ze wzgórza, przez cały czas rozmawiali. Bartek dowiedział się, że dziewczyna na co dzień mieszka w Atenach, a teraz jest na wakacjach u babci i dziadka.

      – Mój dziadek jest rybakiem i codziennie o świcie wypływa w morze. Zna także mnóstwo opowieści o greckich bogach i herosach – pochwaliła się.

      – Chętnie bym posłuchał – Bartek wtrącił nieśmiało.

      – Naprawdę? – Klejto ucieszyła się. – W takim razie zapraszam ciebie i twoich przyjaciół. Przyjdę po was jutro po południu.

      – Och, to super! – Bartek już nie mógł się doczekać spotkania z dziadkiem i… Klejto.

      Ponieważ zeszli już z klifu, dziewczyna pożegnała się i pobiegła w stronę swojego domu otoczonego gajem oliwnym i drzewkami pomarańczowymi. A Bartek poszedł w kierunku plaży.

      Na jego widok Ania porzuciła Kronikę Archeo, w której już dawno skończyła pisać i malować.

      – Gdzie byłeś tak długo? – zapytała trochę zirytowana.

      – A tam, СКАЧАТЬ