Kroniki Archeo Skarb Atlantów. Agnieszka Stelmaszyk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kroniki Archeo Skarb Atlantów - Agnieszka Stelmaszyk страница 3

Название: Kroniki Archeo Skarb Atlantów

Автор: Agnieszka Stelmaszyk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-265-0007-7

isbn:

СКАЧАТЬ kręcone włosy. Jeszcze nikt nie powiedział jej, że jest piękna, bo też pięknością raczej nie była. Miała nieco garbaty nos, była niskiego wzrostu, a i do figury modelki było jej daleko. Poświęcała się pracy i nie dbała o wygląd zewnętrzny Jedyną ekstrawagancją i słabością, na jaką sobie pozwalała, była biżuteria stylizowana na antyczną. Dlatego jej uszy zdobiły długie kolczyki, a na przegubach dłoni brzęczały bransoletki.

      – Może pójdziemy na spacer do Jaskini Nimf? – profesor zaproponował i uprzejmie podał Atenie ramię, które ta chętnie przyjęła. Po czym udali się na dłuższą przechadzkę deptakiem wokół Akropolu.

      – Czym dokładnie zajmuje się pan w tej chwili na Krecie? – spytała. Wcześniej nie udało jej się za wiele na ten temat dowiedzieć.

      – Prowadzę podwodne badania archeologiczne – odparł profesor.

      – To fascynujące – powiedziała z uznaniem Atena. – A w czym mogłabym panu pomóc?

      Profesor odczekał, aż minie ich grupka turystów, a potem ściszonym głosem rzekł:

      – Przeczesuję dno morskie w poszukiwaniu pewnego bardzo ważnego okrętu. Na jego pokładzie mógł być niezwykły ładunek, ale to…

      Urwał, poprawił okulary i spojrzał na kobietę znacząco.

      – Potrafi pani dochować sekretu?

      – Och, naturalnie – Atena energicznie potrząsnęła głową.

      – Tak myślałem, dlatego właśnie panią wybrałem – uśmiechnął się, po czym ciągnął ściszonym głosem: – Szukamy pewnego ogromnego posągu w całości wykonanego z najczystszego złota…

      Atena wytrzeszczyła oczy.

      – Chyba domyśla się pani, że te informacje są poufne i w żaden sposób nikt nie może się o nich dowiedzieć. Gdy znajdę ten bezcenny ładunek, w całości przekażę go do greckiego muzeum. Ale jeśli wcześniej jacyś łowcy skarbów zwietrzą łatwy łup, rozkradną wszystko, nim cokolwiek zdążymy zbadać. Sama pani rozumie, że dyskrecja jest w tej sprawie niezbędna…

      Henryk Schliemann

      urodził się 6 stycznia 1822 roku w Niemczech. Od wczesnego dzieciństwa marzył o odnalezieniu mitycznej Troi opisywanej przez Homera. Ze względów finansowych ukończył jedynie szkołę podstawową. Jednak niezwykła siła charakteru i fenomenalne zdolności lingwistyczne sprawiły, że samodzielnie uzupełnił braki w wykształceniu. Władał czternastoma językami obcymi, w tym łaciną i greką. Opracował specjalną metodę, dzięki której przyswajał kolejny język w zaledwie kilka tygodni. Pracę zaczynał jako ubogi subiekt, lecz dzięki swej niezwykłej sumienności i pracowitości prędko dorobił się w Rosji majątku. Kolejną fortunę Schliemann zbił w czasie gorączki złota w Kalifornii.

      Stał się bardzo zamożnym człowiekiem i od tej pory zaczął realizować swoje dziecięce marzenie. Zamieszkał w Atenach i ożenił się z piękną Zofią Engastromenos. W latach 1871-1882 razem z żoną, jako archeolog amator, rozpoczął wykopaliska w Hisarlik, w Azji Mniejszej, na terenie dzisiejszej Turcji. Z „Iliadą” Homera w dłoni szukał Troi, choć nawet uczeni nie wierzyli w jej istnienie i uważali jedynie za wytwór fantazji starożytnego poety. Ku zdumieniu całego świata, Schliemann, mimo wielu trudności, odkopał ruiny Troi i odnalazł „Skarb Priama”, na który składało się ponad osiem tysięcy przedmiotów ze złota, srebra i brązu. Była to wspaniała biżuteria, naczynia i broń.

      Henryk Schliemann zmarł w 1890 roku.

      Atena głośno przełknęła ślinę.

      – Ależ oczywiście! Mój kraj wiele by zyskał na tym odkryciu – poczuła przypływ patriotyzmu. Jednocześnie gdzieś w zakamarkach jej duszy, pojawiło się coś jeszcze… pragnienie sławy. Ona, Atena Papadopulis, byłaby znana na całym świecie! Ten uroczy profesor doprawdy spadł jej z nieba. Atena przez moment poczuła się jak Zofia Engastromenos, która została żoną sławnego odkrywcy Henryka Schliemanna. Historia lubi się powtarzać, więc może i ją czeka szczęście i sława u boku profesora Flemminga. Nie był on co prawda Niemcem, lecz Anglikiem, ale to może i jeszcze lepiej? – Atena rozmyślała.

      Czuła, że zrobi wszystko, by pomóc mu odnaleźć ten cudowny skarb…

      Rozdział IV

      Stokrotki i starożytne tajemnice

      W czasie gdy Ania, Mary Jane i bliźniacy wylegiwali się na złocistej plaży w zacisznej zatoczce, Bartek postanowił obejrzeć ruiny starożytnej świątyni wznoszącej się na szczycie urwistego klifu.

      – Za pół godzinki będę z powrotem! – rzucił optymistycznie do przyjaciół i pomaszerował na samotną wycieczkę.

      – Ja nie mam dzisiaj ochoty na wspinaczkę – mruknęła Mary Jane. Spięła włosy w kitkę żeby odsłonić szyję, sprawdziła, czy nowy kostium kąpielowy dobrze na niej leży i położyła się plackiem na ręczniku. – Wolę poleniuchować i opalić się na boski brąz.

      – Przecież ty zawsze spiekasz się jak rak! – przypomniał jej Martin, ledwo widoczny zza góry piachu. Razem z Jimem budowali zamek.

      – Kupiłam dobry olejek do opalania i tym razem będę miała piękną opaleniznę – zawzięła się Mary Jane.

      Bracia uznali, że lepiej z nią nie zadzierać i skupili się na swoim zamku. Tym bardziej, że na palcach u rąk mieli jeszcze pęcherze od ryżowej szczotki – pamiątkę po ich ostatnim wybryku, kiedy to podpadli pannie Ofelii.

      Gdy Jim z Martinem wznosili warowną twierdzę, Ania w słomkowym kapelusiku na głowie, ubrana w pomarańczową sukienkę, malowała farbami w Kronice Archeo morze koloru indygo i białe klify, które otaczały z dwóch stron zatokę. Na szczycie wzgórza za jej plecami znajdował się uroczy dom, w którym, z dala od zatłoczonych hoteli, zamieszkali Ostrowscy i Gardnerowie. Ania czuła się w nim prawie tak dobrze, jak w Bursztynowej Willi w swoim rodzinnym Zalesiu Królewskim.

      Kiedy wreszcie, po godzinie mozolnej wspinaczki w okropnym upale, Bartek stanął u stóp świątyni, stwierdził, że pozostało z niej niewiele. Jedynie fragmenty murów i dwie marmurowe kolumny, które zdawały się podtrzymywać błękit nieba. Najpierw obszedł ruiny dookoła, a potem przysiadł na przewróconym fragmencie kolumny i zamyślił się. Zastanawiał się, jak starożytni wznieśli tę budowlę na urwistych zboczach klifu. Pewnie pomógł im jakiś heros – wyobraził sobie z uśmiechem. Gdy odwrócił głowę dostrzegł, że mali Gardnerowie zaczęli dokazywać w płytkiej wodzie zatoczki. Sam również nabrał ochoty na orzeźwiającą kąpiel w morzu, dlatego postanowił wrócić już do przyjaciół.

      Bartek schodził raźno wąską ścieżką ze szczytu klifu, nadal uśmiechając się do swoich myśli. Tuż przy krawędzi zbocza СКАЧАТЬ