Światło Nocy. Amy Blankenship
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Światło Nocy - Amy Blankenship страница 8

Название: Światło Nocy

Автор: Amy Blankenship

Издательство: Tektime S.r.l.s.

Жанр: Зарубежное фэнтези

Серия:

isbn: 9788873048640

isbn:

СКАЧАТЬ długim korytarzem i zastanawiał się. Na tym piętrze nie wyczuwał nic podejrzanego, teraz zależało mu na tym, żeby znaleźć Nicka zanim coś się wydarzy. Rozglądał się, schodząc na dół, ale Nicka nigdzie nie było.

      „Gdzie on do cholery może być?” wymamrotał Steven i zaczął sprawdzać zamknięte drzwi.

      W pewnym momencie zauważył, że drzwi od piwnicy są otwarte na oścież. Steven zbeształ się mentalnie gdy zrozumiał tok myśli Nicka. ‘No tak… podziemia, zakamarki,’ pomyślał ‘A niech to!’

      Steven zbiegł ze schodów do piwnicy celowo robiąc przy tym dużo hałasu. Na dole wciągnął do płuc zatęchłe powietrze i zmarszczył nos z obrzydzeniem. ‘Strasznie tu śmierdzi.’

      Zbliżył się do następnych otwartych drzwi i wszedł do środka. Jego oczom ukazał się następujący widok: tuż przed nim, naprzeciwko otwartego pieca stał Nick i metalowym prętem badał coś, co znajdowało się w środku.

      „Znalazłeś coś?” zapytał Steven.

      W odpowiedzi Nick odsunął się i wyjął pręt z ognia. Na jego końcu znajdowały się zwęglone resztki ludzkiej czaszki. „Myślę, że to może byś jedna z zaginionych osób. Teraz to już nie ma co liczyć, że się odnajdzie.”

      „Albo mi się wydaje, albo w tym kościele dochodzi do porachunków mafii,” podsumował Steven.

      „Co, w kościele katolickim?” zapytał Nick, „To nie ma już na tym świecie żadnych świętości?”

      Steven tylko wzruszył ramionami i dodał, „Wychodzi na to, że nic nie jest pewne, tylko śmierć i podatki.”

      Nick wrzucił czaszkę z powrotem do pieca i zamknął drzwiczki. „A w naszym przypadku, futro i kociaki.”

      Obydwaj parsknęli śmiechem, po chwili jednak Steven spoważniał. „Dobra, nie czas na żarty.”

      Rozdzielili się znowu, a każdy z nich poszedł przeszukiwać inną stronę tego dużego pomieszczenia, aż Steven dostrzegł coś za jednym z pojemników na śmieci, wypełnionych drewnianymi listwami.

      „Nick, chodź mi pomóc,” zawołał.

      Nick zbliżył się i pomógł Stevenowi odsunąć pojemnik na tyle, żeby można było dostrzec, co zasłania. Ich oczom ukazał się niewielki tunel, który został wykuty w kamieniu i prowadził prosto w głąb ziemi. W tym miejscu panował całkowity mrok. Było tak ciemno, że nawet ich koci wzrok mógł niewiele dostrzec.

      „Idę to sprawdzić,” powiedział Nick, zamierzając przecisnąć swoje szczupłe ciało przez tunel.

      W tym momencie Steven szybko złapał go za rękę i potrząsnął głową. „Nie ma mowy, wracamy i powiadomimy Warrena i Quinna o naszym odkryciu. Jeden z kuguarów zniknął, obawiam się, że to o jednego za dużo. Nie chcę, żeby tobie też coś się stało.”

      „O rany,” uśmiechnął się Nick i otoczył Stevena ramieniem, „Ty…” kontynuował Nick teatralnym tonem, „…naprawdę się o mnie troszczysz.”

      Steven z siłą odepchnął Nicka tak, że jaguar odbił się od ściany, „Kretyn!” wymamrotał, podczas gdy Nick nie przestawał się śmiać. „Wynośmy się stąd.”

      Zanim wydostali się z piwnicy, Steven był coraz bardziej przekonany, że gdzieś po drodze Nick stracił rozum. W kościele panowała śmiertelna cisza. Steven spojrzał w kierunku korytarza, prowadzącego do schodów na piętro do zakrystii, gdzie czekał stary ksiądz.

      „Zaczekaj tu chwilę,” zwrócił się do Nicka. „Muszę wpaść jeszcze na chwilę do księdza.”

      Nick wzruszył ramionami i oparł się o ławę.

      „Cześć Steven.” To niespodziewane powitanie zaskoczyło ich obu.

      Nick podskoczył, Steven wydał z siebie stłumiony krzyk, potknął się o własne nogi i jak długi rozłożył na podłodze. Nick zamrugał szybko próbując coś dostrzec. Z cienia wyszedł ciemnowłosy mężczyzna, uśmiechając się szeroko do Stevena.

      „Dean, do cholery!” Wrzasnął Steven i dźwignął się z powrotem na nogi. „O mało nie narobiłem w spodnie.”

      Dean roześmiał się i oparł o filar, krzyżując ręce na piersi. „Tak łatwo cię wystraszyć.”

      „Wal się!” wymamrotał Steven, „Teraz idę pogadać z księdzem. Zaraz wracam.”

      „Nie zapomnij oddać alby,” podpuszczał go Dean, „Będzie przykro jeżeli jakiś dzieciak nie znajdzie swojej szaty.”

      Na te słowa Steven znieruchomiał, po czym odwrócił się nagle i spojrzał spode łba na upadłego.

      „O jaką albę ci chodzi?” zapytał Nick, a jego brwi uniosły się wysoko, „Założyłeś albę?”

      „Musiałem się przemienić w trybie natychmiastowym. Ratowałem tę dziewczynę. Pieprzony wampir wysysał z niej całą krew,” próbował bronić się Steven.

      „Uhm,” przytaknął Dean, „Ta sama dziewczyna, która przyglądała się jak dostajesz łomot.”

      „Jasne, mówisz tak, jakbyś nigdy nie dostał w dupę,” odciął się Steven.

      Dean zastanowił się przez chwilę. „Nie, naprawdę nigdy nie dostałem w dupę, ale to nie znaczy, że nikt nigdy nie próbował mnie pokonać.”

      „Argh!” z gardła Stevena wydobyły się jakieś nieartykułowane dźwięki, gdy szybkim krokiem przemierzał salę w kierunku schodów.

      Nick spojrzał na Deana ukradkiem, „Czy masz pomysł, co on zrobił z tą albą?”

      „Schował pod łóżkiem,” odpowiedział upadły.

      Nick uśmiechnął się chytrze, „Cóż, teraz mam na niego niezłego haka, dzięki.”

      „Proszę bardzo, uwielbiam patrzeć, jak się wkurza… czy jemu się naprawdę wydaje, że ja cały czas myślę tylko o tym, żeby sprawić mu lanie?”

      „Sadysta,” zachichotał Nick.

      „Jakbyś zapomniał, jestem upadłym aniołem,” odpowiedział Dean, „Nie mamy tu zbyt dużo rozrywki.”

      Steven zbliżył się do drzwi za którymi urzędował ksiądz i już podnosił rękę, żeby zapukać, kiedy usłyszał głosy, dochodzące zza drwi. Rozpoznał po głosie księdza staruszka, drugi głos należał do kobiety. Steven opuścił rękę i przyłożył ucho do drzwi.

      Jewel przemierzała pokój tam i z powrotem, próbując zebrać myśli. Pierwszą rzeczą, która przyszła jej do głowy przy wejściu do zakrystii, było wspomnienie nagiego faceta… czy też zmiennokształtnego, którego widziała tu tamtej nocy, gdy zaatakowały ją wampiry. Zupełnie nie mogąc się skupić, Jewel przez ostatnie pięć minut automatycznie odpowiadała na pytania księdza, dotyczące tamtej nocy, ale cała jej uwaga była skupiona na większym problemie.

      „Nie СКАЧАТЬ