Światło Nocy. Amy Blankenship
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Światło Nocy - Amy Blankenship страница 4

Название: Światło Nocy

Автор: Amy Blankenship

Издательство: Tektime S.r.l.s.

Жанр: Зарубежное фэнтези

Серия:

isbn: 9788873048640

isbn:

СКАЧАТЬ ale to jaka się stała teraz przerosło jego wszelkie oczekiwania. Przez wiele lat Quinn czuwał nad Kat, zachowując dystans. Do tego stopnia, że zatrudnił szpiegów, którzy dostali pracę tutaj w Tańcu Księżyca i regularnie donosili mu o wszystkich jej poczynaniach… co prawda ostatni z nich skończył jako najświeższa ofiara morderstw.

      Wszystkie jego mięśnie napięły się gwałtownie gdy na ekranie zobaczył, jak do stojącej za barem Kat podchodzi jakiś mężczyzna i łapie ją za rękę. Kamera była ustawiona pod takim kątem, że Quinn mógł wyraźnie zobaczyć, że facet był niewątpliwie wrogo nastawiony.

      *****

      Trevor wpadł do Tańca Księżyca nie wiedząc jeszcze czy zamierza zdemolować tę budę, czy też utopić swoją wściekłość w kilku litrach alkoholu. Próbował dodzwonić się do Envy, ale ona najwyraźniej unikała jakiegokolwiek kontaktu. Nie wykluczone, że nie tylko ona, ale też Tabatha i Kriss monitorowali numery, z których próbowano się do nich dodzwonić. Kiedy zapytał tego mądralę, jej brata, gdzie do cholery jest Envy, chętnie ukręciłby mu łeb za te jego niejasne odpowiedzi.

      Trevor namierzył Kat, która właśnie obsługiwała klientów stojąc tam gdzie zwykle za swoim barem. Podszedł i złapał ją za ramię, w celu przyciągnięcia jej uwagi, ale sposób w jaki na niego spojrzała sprawił, że natychmiast ją puścił, cofnął się i usiadł na stołku.

      „Promocja na paralizatory właśnie się skończyła. Czy mogę ci podać coś innego? Na przykład dożywotnie członkostwo w jakiejś innej knajpie?” Kat niewinnie zatrzepotała rzęsami. Po czym, patrząc mu w oczy i dostrzegając w nich cały ogrom jego nieszczęścia, wzruszyła ramionami, „Wybacz, prawdziwy przedmiot moich docinków jest poza zasięgiem. Co mogę ci podać?”

      Trevor rozmasował sobie skronie. Nigdy nie wiedział jak rozmawiać z przeciwną płcią. A one nie ułatwiały mu tego, „Może parę odpowiedzi na moje pytania.”

      „Jakie pytania?” zainteresowała się Kat.

      „Na przykład gdzie się ukrywa moja dziewczyna?” Na razie jako odpowiedź zobaczył tylko uniesioną brew Kat.

      „Twoja… dziewczyna? To już zdążyłeś zamienić Envy na inną?” Kat uśmiechnęła się, widząc złowrogi błysk w oczach Trevora, „A, chodzi ci o Envy.”

      „Domyślna jesteś,” podsumował sarkastycznie Trevor.

      „Z tego co wiem, to twoja była i mój brat wyjechali na coś w rodzaju miesiąca miodowego.” Odpowiedziała Kat i wzruszyła ramionami, wiedząc, nawet Envy się nie spodziewała, że to co powiedziała było tak bliskie prawdy.

      „Myślałem, że jest z Krissem i Tabathą?” Trevor czuł jak skacze mu ciśnienie, gdy zastanawiał się czy Chad skłamał na ten temat.

      Kat szybko nalała mu szota Żaru w nadziei, że alkohol choć trochę uspokoi płonący w jego spojrzeniu gniew.

      „Bo jest. Tabby i Kriss są razem z nimi,” podała mu drinka mówiąc, „Ten jest na koszt firmy.”

      Jej usta uchyliły się ze zdziwienia, gdy parząc jak pije, w świetle wiszącego nad ich głowami reflektora, zauważyła że jego oczy zaszkliły się od stłumionych łez.

      Do licha, paskudna sprawa. Nagle pożałowała, że była dla niego taka niemiła. Chciałaby, żeby Quinn miał do niej takie uczucia. Byłoby miło gdyby wyrażał trochę więcej emocji w stosunku do niej i do tego co ona do niego czuje. Kurde, mogłaby nawet pogodzić się z porzuceniem, gdyby tylko zdobył się na odwagę powiedzieć jej to prosto w oczy.

      Pochyliła się i położyła rękę na ramieniu Trevora, po czym pomyślała o tym jak odwrócić jego myśli, a jednocześnie załatwić sobie towarzystwo na łowy.

      Kat uśmiechnęła się na tę myśl i zaczęła układać plan w swojej głowie. Tamtego wieczoru Trevor od razu wiedział, że Kat należy do jaguarów, zatem nie kłamał mówiąc że jest paranormalnym detektywem. Chłopakom chodziło o zebranie wojska, a jej właśnie nadarzyła się okazja kogoś zwerbować… to chyba proste?

      „Sorry, muszę cię przeprosić, ale idę zrobić z siebie żywą tarczę dla wampirów, którzy pozostawiają martwe ciała przed wejściem do naszego lokalu,” Kat zamierzała właśnie przejść na drugą stronę baru, kiedy Trevor złapał ją za nadgarstek tak szybko, że nawet nie zauważyła, że się w ogóle poruszył. Uniosła jedną brew, patrząc na trzymającą ją dłoń.

      „Puść mnie, chyba że chcesz mi pomóc,” powiedziała.

      „Mówisz poważnie?” zapytał Trevor.

      Jemu też ta teoria wydawała się prawdopodobna, chociażby dlatego, że właśnie teraz wszystko wskazywało na baby boom wśród wampirów… no i te ledwo widoczne ślady po zębach. Problem stanowił fakt, że Trevor nie miał żadnego doświadczenia w walce z wampirami… poza szkoleniami, ale to nie miało znaczenia. Tak czy inaczej szukał wymówki żeby móc tu się kręcić, przynajmniej do powrotu Envy, więc dotrzymanie towarzystwa siostrze rywala wydało mu się dobrym pomysłem.

      Kat kiwnęła głową i zabrała rękę z jego ramienia. „Czy twoi bracia są przy tobie?” zapytał Trevor zdając sobie sprawę, że kiedyś pożałuje tego pytania.

      „Ogólnie są przy mnie, ale każdy z nich podąża we własnym kierunku.” Odpowiedziała Kat z nadąsanym wyrazem twarzy, „Wygląda na to, że nikt nie chce mieć dziewczyny w zespole.”

      Jakby na potwierdzenie jej słów, dokładnie w tym momencie Steve i Nick zeszli po schodach i razem udali się w kierunku drzwi. Nick obdarzył Kat twardym, wymownym spojrzeniem, mając nadzieję że zrozumie aluzję i posłucha polecenia Warrena… czyli pozostanie tutaj, w bezpiecznym miejscu. Poczuł się jednak trochę bardziej komfortowo, kiedy Kat w odpowiedzi obdarzyła go lekkim uśmiechem, sugerującym, że nie żywi do niego urazy.

      Kiwając w stronę schodów Kat zwróciła się do Trevora, „Widzisz, wszyscy podobierali się w zespoły… tylko ja zostałam bez pary.” Uśmiechnęła się do Trevora szeroko, tak jakby to już nie miało znaczenia. „Nie przeszkadza mi to, lubię polować samotnie.”

      Trevor uśmiechnął się i splótł ręce na barze. Pochylił się do przodu i dał znak Kat, żeby zrobiła to samo.

      „Nie samotnie,” potrząsnął głową.

      Quinn i Warren zatrzymali się schodząc po schodach prowadzących na dół do klubu. Warren zdawał sobie sprawę, że dziś mieli aż za dużo personelu i jeżeli chodzi o bar, to wszystko powinno przebiegać gładko, ale jednak postanowił zatrzymać się tam na chwilę i wydać kilka ostatnich poleceń służbowych.

      W czasie gdy Warren poszedł rozmawiać z personelem, Quinn o mało nie przewiercił Trevora wzrokiem. Jego uwadze nie umknęło to, co zobaczył na monitorze: sposób, w jaki Trevor złapał Kat za rękę… oraz cała gama emocji, która nastąpiła tuż po tym. Kim dla Kat był ten facet? Sposób, w jaki rozmawiali wskazywał na to, że mają jakąś wspólną tajemnicę, którą nie zamierzają się z nikim dzielić, a to doprowadzało Quinna do furii.

      „Co to za typ obok Kat?” Quinn zapytał Warrena, kiedy tamten skończył rozmawiać przez interkom.

      Warren odwrócił się i dostrzegł byłego faceta Envy. Domyślał СКАЧАТЬ