Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem - Henryk Sienkiewicz страница 53

Название: Ogniem i mieczem

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ gdzie by chcieli, choćby nawet do obozu koronnego.

      Werner niby namyślał się, ale tymczasem wydał cicho rozkazy, by bajdaki przysunąć do siebie tak, aby utworzyły jedno zwarte koło. Na okręgu tego koła stanął mur piechurów, ludzi rosłych i silnych, przybranych w żółte kolety[1116] i takiejże barwy kapelusze, w zupełnym szyku bojowym, z lewą nogą wysuniętą naprzód do strzału i z muszkietami przy prawym boku.

      Werner z obnażoną szpadą w ręku stał w pierwszym szeregu i namyślał się długo.

      Na koniec podniósł głowę.

      — Herr Hauptmann[1117]! — rzekł — zgadzamy się!

      — Nie stracicie na nowej służbie! — zawołał z radością Krzeczowski.

      — Ale pod warunkiem...

      — Zgadzam się z góry.

      — Jeśli tak, to i dobrze. Nasza służba u Rzeczypospolitej kończy się w czerwcu. Od czerwca pójdziemy do was.

      Przekleństwo wyrwało się z ust Krzeczowskiego, powstrzymał jednak wybuch.

      — Czy kpisz, mości lejtnancie? — spytał.

      — Nie! — odparł z flegmą Werner. — Nasza cześć żołnierska każe nam układu dotrzymać. Służba kończy się w czerwcu. Służymy za pieniądze, ale nie jesteśmy zdrajcami. Inaczej nikt by nas nie najmował, a i wy sami nie ufalibyście nam, bo kto by wam ręczył, że w pierwszej bitwie nie przejdziem znowu do hetmanów?

      — Czego tedy chcecie?

      — Byście nam dali odejść.

      — Nie będzie z tego nic, szalony człowiecze! Każę was w pień wyciąć.

      — A ilu swoich stracisz?

      — Noga z was nie ujdzie.

      — Połowa z was nie zostanie.

      Obaj mówili prawdę; dlatego Krzeczowski, chociaż flegma Niemca wzburzyła w nim wszystką krew, a wściekłość poczynała go dławić, nie chciał jeszcze rozpoczynać bitwy.

      — Nim słońce zejdzie z łachy — zawołał — namyślcie się, po czym każę cynglów ruszać.

      I odjechał pośpiesznie w swojej podjazdce, by się z Chmielnickim naradzić.

      Nastała chwila oczekiwania. Bajdaki[1118] kozackie otoczyły ciaśniejszym pierścieniem Niemców, którzy zachowywali chłodną postawę, jaką tylko stary i bardzo wyćwiczony żołnierz zdoła zachować wobec niebezpieczeństwa. Na groźby i obelgi wybuchające co chwila z kozackich bajdaków odpowiadali pogardliwym milczeniem. Był to prawdziwie imponujący widok tego spokoju wśród coraz silniejszych wybuchów wściekłości ze strony mołojców[1119], którzy potrząsając groźnie spisami[1120] i piszczelami[1121]”, zgrzytając zębem i klnąc oczekiwali niecierpliwie hasła do boju.

      Tymczasem słońce skręcając od południa ku zachodniej stronie nieba zdejmowało z wolna swoje złote blaski z łachy, która stopniowo pogrążała się w cieniu.

      Na koniec pogrążyła się zupełnie.

      Wówczas zagrała trąbka, a zaraz potem głos Krzeczowskiego ozwał się z daleka:

      — Słońce zeszło! Czy już namyśliliście się?

      — Już — odparł Werner i zwróciwszy się ku żołnierzom machnął obnażoną szpadą.

      — Feuer[1122]! — skomenderował spokojnym, flegmatycznym głosem.

      Huknęło! Plusk ciał wpadających do wody, okrzyki wściekłości i gorączkowa strzelanina odpowiadały na głos niemieckich muszkietów. Armaty zatoczone na brzeg ozwały się basem i poczęły ziać kule na niemieckie bajdaki. Dymy przesłoniły łachę zupełnie — i tylko wśród krzyków, huku, poświstu strzał tatarskich, grzechotania „piszczeli” i samopałów[1123] regularne salwy muszkietów zwiastowały, że Niemcy bronią się ciągle.

      O zachodzie słońca bitwa wrzała jeszcze, ale zdawała się słabnąć. Chmielnicki w towarzystwie Krzeczowskiego, Tuhaj-beja i kilkunastu atamanów przyjechał na sam brzeg rekognoskować[1124] walkę. Rozdęte jego nozdrza wciągały dym z prochu, a uszy napawały się z lubością wrzaskiem tonących i mordowanych Niemców. Wszyscy trzej wodzowie patrzyli na rzeź jakby na widowisko, które zarazem stanowiło pomyślną dla nich wróżbą.

      Walka ustawała. Wystrzały umilkły, a natomiast coraz głośniejsze okrzyki kozackiego tryumfu biły o niebo.

      — Tuhaj-beju! — rzekł Chmielnicki — to dzień pierwszego zwycięstwa.

      — Jasyru nie ma! — oburknął murza[1125] — nie chcę takich zwycięstw!

      — Weźmiesz go na Ukrainie. Cały Stambuł i Galatę[1126] napełnisz swymi jeńcami!

      — Wezmę choć ciebie, jak nie będzie kogo!

      To rzekłszy dziki Tuhaj roześmiał się złowrogo, po chwili zaś dodał:

      — Jednakże chętnie byłbym wziął tych „franków”.

      Tymczasem bitwa ustała zupełnie. Tuhaj-bej zawrócił konia ku obozowi, a za nim i inni.

      — No! teraz na Żółte Wody[1127]! — zawołał Chmielnicki.

      Rozdział XV

      Namiestnik, słysząc bitwę, wyczekiwał ze drżeniem jej końca, sądząc początkowo, że Chmielnicki potyka się ze wszystkimi siłami hetmanów.

      Ale pod wieczór stary Zachar wyprowadził go z błędu. Wieść o zdradzie semenów[1128] pod wodzą Krzeczowskiego i wycięciu Niemców wzburzyła do głębi duszy młodego rycerza, była bowiem zapowiedzią przyszłych zdrad, a namiestnik wiedział doskonale, że niemała część wojsk hetmańskich składa się przeważnie z Kozaków.

      Udręczenia namiestnika wzrastały, a tryumf w zaporoskim obozie dorzucał jeszcze do nich goryczy. Wszystko zapowiadało się jak najgorzej. O księciu nie było wieści, a hetmani popełnili widocznie straszliwy błąd, gdyż zamiast ruszyć wszystką potęgą ku Kudakowi[1129] albo zresztą czekać nieprzyjaciela w warownych obozach na Ukrainie, rozdzielili siły, osłabili się dobrowolnie, dali szerokie pole wiarołomstwu i zdradzie. СКАЧАТЬ



<p>1116</p>

kolet (z fr. collet: kolnierz) — stroj wojskowy ze skory losia lub wolu.

<p>1117</p>

Herr Hauptmann (niem.) — panie hetmanie.

<p>1118</p>

bajdak (ukr.) — duza rzeczna lodz zaglowo-wioslowa.

<p>1119</p>

molojec (ukr.) — mlody, dzielny mezczyzna, zuch; tu: zbrojny, Kozak.

<p>1120</p>

spisa — rodzaj wloczni; Kozacy uzywali najczesciej spis krotkich, z ostrymi grotami na obu koncach.

<p>1121</p>

piszczel a. kij — prymitywna reczna bron palna, uzywana od XIV w.

<p>1122</p>

Feuer (niem.) — ognia.

<p>1123</p>

samopal — prymitywna bron palna, uzywana przez Kozakow w XVI i XVII w.

<p>1124</p>

rekognoskowac (z lac. recognosco) — rozpoznac, zbadac, przegladac.

<p>1125</p>

murza [wym. mur-za] a. mirza [wym. mir-za] — ksiaze tatarski.

<p>1126</p>

Galata — dzis dzielnica Stambulu, polozona po europejskiej stronie ciesniny Bosfor, dawniej osobne miasto tureckie.

<p>1127</p>

Zolte Wody — uroczysko i futor kozacki nad rzeka Zolta w pld. czesci Ukrainy; dzis miasto z kopalniami rud zelaza i uranu, polozone ok. 100 km na zachod od Dniepropietrowska.

<p>1128</p>

semen (daw.) — Kozak na czyjejs sluzbie, zolnierz.

<p>1129</p>

Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.