Miłość czyni dobrym. Katarzyna Bonda
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Miłość czyni dobrym - Katarzyna Bonda страница 35

Название: Miłość czyni dobrym

Автор: Katarzyna Bonda

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия: Wiara, Nadzieja, Miłość

isbn: 978-83-287-1553-0

isbn:

СКАЧАТЬ Szwarcowie patrzyli na nią zadziwieni, jakby wyskoczyła z japońskiej mangi.

      – Mój informator miał kłopot ze znalezieniem bezpiecznej linii, ale opłacało się czekać. Są nowe dane – zaczął Sławomir Małecki, zwany na mieście Szczurkiem. – Przepraszam, że to tyle trwało.

      – Nic nie szkodzi – rzekła uprzejmie Zoriana, choć jej mina wyrażała coś zupełnie innego. Spojrzała z wyrzutem na dziewczynę. – Wolelibyśmy rozmawiać bez świadków.

      Szczurek wskazał dziewczynę w kombinezonie.

      – Lara to jest właśnie bezpieczna linia. Nasz informator zgodził się pracować tylko z nią. Jeśli będą państwo mieli dodatkowe pytania, rozwieje wątpliwości i przekaże nasze oczekiwania drugiej stronie.

      – Jest propozycja okupu? – W głosie ojca Nataszy zabłysła nadzieja.

      – Wszystko po kolei. – Detektyw podniósł dłonie, by uspokoić klientów, ale efekt był wprost przeciwny, więc zrezygnował z dalszych przemów.

      Na stole położył zdjęcie wymuskanego bruneta w metalowych okularach. Zdjęcie zrobiono z teleobiektywu, tło było rozmazane. Trudno było odgadnąć, gdzie je wykonano.

      – Mój informator twierdzi, że widział państwa córkę z tym człowiekiem.

      Dał znak Larze, która dołożyła ze swojej teczki kilka sygnalitycznych zdjęć grubawego wąsacza i brodatego blondyna. Potem na biurku wylądowała fotokopia zdjęcia przystojniaka z kilkudniowym zarostem pod muszką w towarzystwie młodziutkiej dziewczyny w diademie na okładce „Bilda”. A na koniec kserokopia „Dziennika Wschodniego”. Tym razem mężczyzna siedział na ławie oskarżonych w towarzystwie trzech adwokatów. Był ubrany w trzyczęściowy garnitur, włosy miał ulizane brylantyną, na najmniejszym palcu nosił sygnet. Tytuł artykułu głosił: Rekordowy oszust w III RP. Mimo że zdjęcia pochodziły z różnych okresów, nietrudno było się domyślić, że to ta sama osoba.

      – Wydaje mi się, że gdzieś go widziałem – odezwał się ostrożnie Jerzy, a potem pochylił się i studiował każdy detal twarzy porywacza. – To ktoś znany? Nie wygląda na bandziora.

      – Nie wygląda – przyznał detektyw. – A jednak to wielokrotnie karany przestępca.

      – Jakiś zboczeniec? – jęknęła Zoriana.

      – Bardzo niebezpieczny manipulator. Nazywa się Daniel Skalski. Używa też imienia i nazwiska Dany von Hochberg. Cztery dni temu, ze względu na stan zdrowia, wyszedł na przerwę w karze za liczne oszustwa. Wyłudził przeszło trzydzieści milionów dolarów. Jedną z jego ofiar jest znany piłkarz Narcis del Rodriguez Sala. Kojarzą państwo tę sprawę?

      – Coś słyszałem. – Jerzy pytająco spojrzał na detektywa. – To on porwał naszą córkę?

      – Nie uprowadził jej siłą – zaznaczył detektyw. – Wygląda na to, że Natasza pojechała z nim dobrowolnie.

      – Pojechała dobrowolnie? – Zoriana zasłoniła usta. Po twarzy ciekły jej łzy. – Dokąd?

      Jerzy trzymał się lepiej. Chwycił żonę za rękę i mocno ścisnął.

      – Powinniśmy iść na policję? Jesteśmy gotowi złożyć zawiadomienie nawet zaraz.

      – Nie radziłbym.

      – Ona jest śmiertelnie chora!

      – Córka jest pełnoletnia – beznamiętnie skwitował Szczurek. – Ma prawo żyć, jak chce.

      Skinął na Larę. Podała mu pendrive, który detektyw włożył do stacji dysków, a następnie opuściła pomieszczenie marszowym krokiem. Państwo Szwarcowie w milczeniu odprowadzali ją spojrzeniem.

      – Ona jest prawdziwa? – wyszeptała Zoriana, kiedy zostali tylko we trójkę. – Zachowuje się jak robot.

      – Lara to moja najlepsza agentka. Jest trochę dziwna, ale wyjątkowo skuteczna. Pracowała całą noc – odparł Szczurek. – Raport dostałem dziś o trzeciej nad ranem. Chwileczkę, otworzę plik. Co my tutaj mamy? Właściciel restauracji Kardamon rozpoznał ich oboje. W sobotę wieczorem jedli tam kolację.

      Rodzice Nataszy czekali w napięciu. Żadne się nie odezwało. Tylko Zoriana wyrwała dłoń z ręki męża i zaciskała ją na poręczy fotela tak mocno, aż detektyw bał się, że połamie wiklinę.

      – Skalski prowadził tam rekrutację. To znaczy tak twierdził i faktycznie odbył szereg spotkań – czytał detektyw. – Z różnymi kobietami. W sumie było ich trzynaście, nie licząc waszej córki. Rachunku nie uregulował. Opiewał na ponad dwa tysiące złotych, więc właściciel restauracji jest osobiście zainteresowany, by dopaść naciągacza. Wygląda na to, że państwa córka sama chciała dla niego pracować.

      – Pracować? – oburzyła się Zoriana. – A niby w jakim charakterze?

      – Tego nie wiemy. Lara znalazła anons na portalu ogłoszeniowym, ale nie ma w nim nic podejrzanego. Mamy też dostęp do skrzynki osoby, która go opłaciła. Niestety brak tam jakichkolwiek wiadomości, ale obserwujemy to konto.

      – Lara jest hakerką?

      – Tego nie powiedziałem – wymigał się detektyw.

      Jerzy odchrząknął, spojrzał potępiająco na żonę. Zoriana pochyliła głowę.

      – Przepraszamy – szepnęła. – Nie interesują nas pana metody. Chcemy tylko odzyskać córkę.

      Szczurek uśmiechnął się pojednawczo.

      – Chodziło o stanowisko asystentki finansisty – kontynuował. – Przesłuchania odbywały się w tej restauracji, właśnie tego dnia. Nie ma mowy o pomyłce. Anons musiał umieścić Skalski, choć używał innego nazwiska.

      – Jakiego? – zainteresowała się Zoriana. I zaraz zaczęła się wycofywać. – Jeśli to nie tajemnica dochodzenia.

      – Igy Wolf. Na ten moment nie wiemy, czy była to przykrywka czegoś poważniejszego, czy faktycznie chodziło o sekretarkę. Nie udało nam się jeszcze dotrzeć do żadnej przesłuchiwanej w tym dniu kobiety, ale pracujemy nad tym. W każdym razie Skalski i Natasza spędzili w Kardamonie miły wieczór, a potem wyszli.

      – Miły wieczór? – Zoriana otworzyła szerzej oczy.

      Detektyw odchrząknął. Jeśli córka choć trochę była podobna do matki, musiała być atrakcyjna. Zoriana była dużo młodsza od niego i od męża, a choć na jej twarzy detektyw dostrzegał już ślady sporego doświadczenia, to jeszcze nigdy nie widział tak szlachetnie wyglądających zmarszczek wokół oczu i tak pięknych kości policzkowych. Nie dziwił się, że Jerzy Szwarc tak o nią zabiega. Szybko odgonił kosmate myśli i wrócił do przerwanego wątku.

      – Restaurator twierdzi, że wyglądali jak randkująca para.

      – Mówił pan, że chodziło o pracę.

      – Kelner, który ich obsługiwał, uważa, СКАЧАТЬ