Название: Miłosny kontrakt
Автор: Кейт Хьюит
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
Серия: Światowe życie
isbn: 978-83-276-5471-7
isbn:
Zacisnął usta.
– Nie mogę sobie pozwolić na myślenie o tym wszystkim.
Znów zamilkła. Widział emocje przebiegające po jej twarzy jak zmarszczki po wodzie – niezdecydowanie, lęk, ale również coś innego, mroczniejszego, może rozpacz albo poczucie winy. Jego propozycja otworzyła w jej duszy jakąś bolesną ranę.
– A po co ci dziecko? – zapytała w końcu. – Posiadanie spadkobiercy to dosyć staroświecki koncept.
– Chcę mu przekazać firmę.
– To ma być syn?
– Albo córka. To nieistotne.
– Dlaczego? – Przymrużyła oczy, wpatrując się w jego twarz.
– Bo w innym wypadku – odrzekł szorstko – wszystko przejdzie na mojego brata przyrodniego, który doprowadzi firmę do ruiny w ciągu paru miesięcy.
– Dlaczego musi przechodzić na niego? Przecież to nie jest tytuł arystokratyczny.
Odetchnął głęboko, gdy wróciły do niego wspomnienia. Christos, blady i kruchy, błagalnie wyciągał do niego rękę, a Ezio był wtedy w jakimś nocnym klubie i nie miał nawet tyle przyzwoitości, żeby się pojawić i pożegnać z ojcem.
– Bo taki jest warunek testamentu mojego ojczyma. Firma pierwotnie należała do niego i w testamencie przekazał ją mnie, ale zamieścił warunek, że jeśli umrę bezpotomnie, wróci do mojego brata przyrodniego.
– To wszystko brzmi bardzo archaicznie.
Alex pochylił głowę.
– W tym kraju rodzinne więzy wciąż są bardzo mocne.
– Ale chodzi o twojego ojczyma – zauważyła Milly. – Nie o prawdziwego ojca.
– On był dla mnie prawdziwym ojcem – odrzekł zgrubiałym głosem. – A testament jest nie do podważenia. Nie mam innego wyjścia.
– A na przykład adopcja? Albo matka surogatka?
– Mówiłem już, że nie mam wiele czasu. Mam trzydzieści sześć lat i chcę, żeby moje dziecko było dorosłe, kiedy przekażę mu interesy. Poza tym uważam, że dziecko powinno mieć również matkę, nie tylko ojca. Rodzina jest dla mnie ważna.
– A jeśli nie uda mi się zajść w ciążę? Przecież nie ma żadnych gwarancji.
– Przed ślubem przejdziesz wszystkie możliwe badania. – Wzruszył ramionami. – Reszta zależy od Boga.
– Chciałbyś mieć więcej dzieci?
Miał ochotę roześmiać się głośno. Wiedział, że ona z pewnością tego nie zechce, kiedy zobaczy jego twarz.
– Nie, jedno mi wystarczy. Potem zostawię cię w spokoju.
– Czy musiałabym zostać na tej wyspie już do końca życia?
– Nie byłabyś więźniem, jeśli o to pytasz.
– Czy łączyłaby nas jakakolwiek więź? – zapytała z wahaniem.
– Traktowalibyśmy się nawzajem uprzejmie i z szacunkiem. Taką mam nadzieję.
– Ale poza tym?
– Czy tego właśnie chcesz?
– Nie wiem. – Potrząsnęła głową, przygryzając usta. – To wszystko jest takie nieoczekiwane. Nie potrafię myśleć jasno.
– Ale bierzesz pod uwagę, że mogłabyś się zgodzić?
– Nie powinnam. – Potrząsnęła głową i westchnęła głęboko. – Właściwie nie rozumiem, dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiam. Tylko odrobinę.
– Może chodzi o te pięć milionów.
Spojrzała na niego z ironicznym rozbawieniem i nieoczekiwanie poczuł przypływ ciepła. Już nie pamiętał, kiedy po raz ostatni wymieniał z kimś spojrzenia, nawet w mroku.
– To może mieć z tym coś wspólnego.
– Nie winię cię.
– I nie powinieneś, skoro to ty wyszedłeś z propozycją. Ale może ja winię siebie.
Podniosła się z fotela i przeszła po pokoju, zacierając ręce, jakby zmarzła.
– Nie, nic z tego nie będzie – wymamrotała. Potrząsnęła głową. – Nie mogę na to pozwolić. Bardzo mi przykro, ale nie mogę. Nie zrobię tego. – Spojrzała na niego śmiało. – Odpowiedź brzmi: nie, Kyrie Santos. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na naszą dotychczasową relację.
Patrzył na nią, tłumiąc irytację i rozczarowanie. Właściwie nie rozumiał, skąd się bierze to rozczarowanie. Przecież mógł poszukać kogoś innego. Ale jej odmowa była bolesna. Odebrał ją osobiście, choć wiedział, że nie powinien tego robić. A najśmieszniejsze było to, że jeszcze nawet nie zapalił światła.
Rozdział drugi
Milly nie mogła spać. Leżała w pomiętej pościeli i wpatrywała się w sufit. Księżyc wpadał do środka przez szpary w okiennicach, jasne smugi kładły się na podłodze sypialni. Przez cały czas rozbrzmiewała jej w głowie ta niedorzeczna rozmowa. Jak mógł jej coś takiego zaproponować? Jak to możliwe, by choćby przez chwilę kusiło ją, by się zgodzić?
Obróciła się na bok i uderzyła pięścią w poduszkę. Przez całe popołudnie wynajdywała sobie rozmaite zajęcia. Dokończyła musakę na kolację, zamiotła przy basenie, zapłaciła kilka rachunków i przez cały czas nie przestawała się zastanawiać, co będzie dalej. Czy ich relacje staną się niezręczne? Czy Alex ją zwolni? Nie chciała tracić tej pracy. Zarabiała tu trzy razy więcej niż w Paryżu i dobrze się czuła w willi z pięknym ogrodem i basenem. Yannis i jego żona Marina czasem ją odwiedzali, poza tym w pobliżu znajdowała się wioska Halki. Milly lubiła robić zakupy na targu. Chodziła tam z koszykiem i przebierała w kulkach fety pływającej w solance, aromatycznych czerwonych pomidorach, jędrnych oliwkach. Lubiła małą kafejkę przy zakurzonym placu, gdzie czasami zatrzymywała się na kawę po zakupach. Lubiła spokojne gwiaździste wieczory, kiedy na wyspie słychać było tylko szum fal rozbijających się o brzeg. Lubiła swoją samotność i poczucie bezpieczeństwa i nie chciała stąd wyjeżdżać.
Dlaczego zatem nie zgodziła się na propozycję Alexa Santosa?
W końcu westchnęła i podniosła się z łóżka. Wiedziała, że i tak nie zaśnie. Narzuciła cienki szlafrok i poszła na dół do salonu, skąd oszklone drzwi wychodziły na ogród. Sypialnia Alexa znajdowała się w drugim skrzydle domu. Milly zaglądała tam tylko po to, by posprzątać.
Powietrze na zewnątrz СКАЧАТЬ