Modernizm polski. Kazimierz Wyka
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Modernizm polski - Kazimierz Wyka страница 29

Название: Modernizm polski

Автор: Kazimierz Wyka

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ Najjaśniejszej Imperatorowej, szlifowali carskie posadzki, zbierali ordery i pieniądze… Są oni i dzisiaj, tkwią w ciele społeczeństwa jak zarazki rozkładu i przyprawiają je o stan zapalny303”.

      Galicyjscy czytelnicy tych słów domyślali się doskonale, na kogo wina została przerzucona. Podobnie czynił Brzozowski w My młodzi:

      „Ci, którzy najgłośniej i najbezczelniej występują w obronie zagrożonej rzekomo przez młodych wandalów »Kultury«, stanowili zawsze bierny, martwy, oporny wszelkiemu życiu i rozwojowi pierwiastek w naszym społeczeństwie. Zarzucają oni nam brak wiary, nihilizm”.

      Czy mają prawo? – pyta Brzozowski, by odpowiedzieć, że prawdziwym nihilizmem moralnym jest właśnie

      „umiejętność łączenia w jednej duszy katechizmowych reminiscencji i refrenów z operetek Offenbacha, sielankowo-historycznych reminiscencji z oportunizmem polityczno-społecznym, nieznającym granic wielkich prawd wywalczanych przez Darwina, Spencera, Marksa, Ruskina, z pensjonarskim szczebiotaniem na temat Asnykowskich ołtarzy z żarzącym się na nich świętym ogniem, przy którym można jeszcze upiec niejedną pieczeń304”.

      Jeszcze wyraźniej i na terenie czysto literackim dokonywali tego przerzucenia winy Nowaczyński i Stanisław Pieńkowski. Pisząc o cytacie z Modrzewskiego („Niemoc serdeczna jest stokroć gorsza od niemocy fizycznej. Przeto zleczcie myśl waszą”), położonym przez Berenta u wstępu Próchna, Nowaczyński powiadał, że

      „raczej zastosować da się do może bardzo szerokich już szeregów i warstw próchniejącego w indolencji opasłej i uporze materialistycznym mieszczaństwa, zwłaszcza gdy się ma w życiu współczesnym tyle dowodów, że z kawiarnianej wegetacji i porodowych bólów bezsennych nocy, nihilistycznych debat i dysput i słusznej chyba pogardy dla oficjalnego bezżycia narodowego wychodzą w światło dnia umysły i charaktery, nadające ducha i stylu następnym pokoleniom305”.

      Dekadentem był więc filister… Pieńkowski to samo uczynił jeszcze dobitniej:

      „Nie ci – najmłodsi, których nazywają dekadentami, są nimi, lecz przede wszystkim realiści nasi, powieściopisarze, noweliści – oto prawdziwi dekadenci. Na nich spojrzeć należy, ażeby dostrzec wielki upadek sztuki i człowieka. Gdyż – co można nazwać w sztuce dekadentyzmem, upadkiem? Brak siły twórczej —: realiści nie tworzą, lecz z trudem odtwarzają. Brak wyobraźni —: któż bardziej od nich jest jej pozbawiony? Egoizm gruby —: żaden z nich nie bierze udziału w życiu, tj. tworzeniu i walce, patrzą tylko przez lupy i opisują. Bezsilność —: oni sami, ich ludzie, ich życie jest słabe i chore. Małostkowość —: oni się w niej grzebią. Krótkowzroczność —: jakież są ich widnokręgi? Brak woli —: czegóż oni chcą?… Oto siedem grzechów głównych realizmu, czyli dekadentyzmu306.

      Esteci i satyrycy pokolenia równie mocno dekadenta widzieli w filistrze. Satyry Lemańskiego, szczególnie zaś jego Colloquia, są tu najlepszym świadectwem307. Kunsztowne rondo Miriama Dekadentom istotnym w rymy ubiera to powszechne przekonanie młodych:

      Dręczą mnie wasze niebiosa,

      Co tuż przypadły do ziemi,

      I wasza próżnia, o Niemi,

      Wrzawa stugłosa – bezgłosa!

      Gdy spadnie odrodzeń rosa,

      Was nie tchnie łzami wonnemi…

      A nasz się powiew rozpleni,

      Niwa zaszumi stukłosa,

      Pieśń – ludzkość z nową wyciosa

      Duszą308!

      Tak oskarżali młodzi. Starsze pokolenie powszechnie ich pomawiało, że to nie ideały zawiodły i nie wartości straciły doniosłość, lecz że młodych nie stać na przywiązanie do określonych przekonań. Słowa Mariana Zdziechowskiego309, mimo że był on starszy zaledwie o kilka lat, napisane z myślą o Tetmajerze, streszczają najlepiej bardzo powszechne stanowisko starszego pokolenia:

      „Gdy starzy hołdowali ideałom określonym, choć mało ponętnym dla młodzieży, młodzież znała tylko mgliste pragnienia ideału, a niezdolna go stworzyć, zwaliła winę na barki starego pokolenia. Tymczasem sama odznaczała się przerażającą ciasnością widnokręgu i zupełnym brakiem zmysłu dla normalnego ideału w życiu wewnętrznym310”.

      Gostomski311, który wcale do młodych nie był uprzedzony, pisał, że ich pesymizm wywodzi się

      „z zaniku silnej woli, silnych wierzeń i przekonań oraz z pochodzącego stąd rozmiękczenia, roznerwowania wielu natur przeczulonych i przerafinowanych, a następnie z skłonności naśladowczej312”.

      Jak ostrość od strony młodych najlepiej poddawały słowa Brzozowskiego, tak u starszych poddadzą nam słowa Świętochowskiego i Krzywickiego, ukazując zarazem, który z zarzutów od tej strony był najczęstszy: było nim twierdzenie, że rozczarowanie i pesymizm młodych są nieszczerą pozą, której nie uprawniają ani przeżycia młodych, ani sytuacja duchowa chwili. U Świętochowskiego brzmiało to tak:

      „Gdy Prometeusz woła: »Cierpię!« – wstrząsa nami dreszcz współczucia; ale gdy tak zawoła gimnazista, któremu pensjonarka odmówiła tańca, serce nasze nie zmienia swego zwyczajnego rytmu. A młodzi poeci najczęściej usiłują nas przerazić takim krzykiem. Młodzieniec ledwo skończył szkoły lub nie skończył, rodzice usuwali mu z drogi wszystkie przeszkody, gra losu wypadała na jego korzyść, nie doznał jeszcze żadnych głębokich rozczarowań, nie przeszedł ciężkich doświadczeń, nie podarł sobie myśli na zagadkach wiedzy, a uczucia na zawodach, zdrów, świeży, zadowolony pieszczoch przyjaznej doli zaczyna pewnego dnia pisać wiersze piołunowo-tragiczne, udaje Fausta, Manfreda, Rollę, w każdym sonecie zamyka grom na świat, ludzi, na byt cały. Artystycznie jest to poza, literacko pretensjonalność, chociażby nawet one objawiały się z pewnym talentem313”.

      Krzywicki, chociaż bliski był wiekiem modernistom i przyczyny ich rozczarowania intelektualnie rozumiał, skutki w młodych duszach sprowadzał do sądów:

      „Nade wszystkim góruje blaga! kłamane bóle, udany albo bardzo tani pesymizm, sztuczna pogarda i jeszcze sztuczniejsze potworności ducha i instynktu… Młodzieńcy, zdrowi jak ryby, nie dosypiają i odurzają się czarną kawą, ażeby dojść do przyzwoitszej, tj. „modernistycznej”, cery, i pisać hymny na cześć absyntu, którego gardło ich przełknąć nie może… Mizeractwo dla pokrycia nicości swojej udające nadczłowieka; filister chcący pozować na Nerona albo markiza de Sade; niedouk gardzący wiedzą; parweniusz przybierający pozy arystokraty z dziadów pradziadów; niemowa obwieszczający swoją afazję za dowód, że jest naczyniem szczególnego artyzmu. Małpa nakładająca na siebie maskę lwa314

      – oto cechy młodego pokolenia. Nawet Chmielowskiemu, któremu nikt nie zarzuci stronniczości, kiedy od Tetmajera przechodził do jego naśladowców, wyrywały się słowa:

      „Nieustanne СКАЧАТЬ



<p>303</p>

Niezawodnie. Są to synowie po duchu tych, co stworzyli Targowicę (…) jak zarazki rozkładu i przyprawiają je o stan zapalny – Quasimodo [A. Górski], Młoda Polska, „Życie” 1898, nr 18. [przypis autorski]

<p>304</p>

umiejętność łączenia w jednej duszy (…) świętym ogniem, przy którym można jeszcze upiec niejedną pieczeń – S. Brzozowski, My młodzi, „Głos” 1902, nr 50. [przypis autorski]

<p>305</p>

raczej zastosować da się do (…) nadające ducha i stylu następnym pokoleniom – A. Nowaczyński, Wczasy literackie, Warszawa 1906, s. 207. [przypis autorski]

<p>306</p>

Nie ci – najmłodsi, których nazywają dekadentami, są nimi (…) Oto siedem grzechów głównych realizmu, czyli dekadentyzmu – S. Pieńkowski, Rak, „Strumień” 1900, nr 2. [przypis autorski]

<p>307</p>

Esteci i satyrycy pokolenia (…) dekadenta widzieli w filistrze. Satyry Lemańskiego (…) są tu najlepszym świadectwem – J. Lemański, Colloquia albo rozmowy, Warszawa 1905. Por. zwłaszcza Dekadencjomachię i Tendencję w sztuce. [przypis autorski]

<p>308</p>

Dręczą mnie wasze niebiosa (…) Duszą! – Miriam Ronda smętku i nadziei, „Świat” 1894, s. 246. [przypis autorski]

<p>309</p>

Zdziechowski, Marian Ursyn (1861–1938) – historyk idei i literatury, filolog, filozof, krytyk literacki i publicysta, rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie; prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie (od 1933 r.). [przypis edytorski]

<p>310</p>

Gdy starzy hołdowali ideałom określonym (…) zupełnym brakiem zmysłu dla normalnego ideału w życiu wewnętrznym – M. Zdziechowski, Z niwy najnowszej poezji polskiej, „Świat” 1895, nr 4. [przypis autorski]

<p>311</p>

Gostomski, Walery (1854–1915) – historyk literatury, krytyk literacki; studiował filologię na uniwersytecie w Petersburgu i mechanikę na politechnice w Rydze (1872–1877), należał wówczas do korporacji akademickiej Arkonia; od 1908 r. członek Towarzystwa Naukowego Warszawskiego; najważniejsze publikacje: Historia literatury powszechnej w zarysie (1898, t. 1–2), Psychologiczna geneza „Pana Tadeusza” (1890), Arcydzieło poezji polskiej, Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz” (1894), Arcytwór dramatyczny Wyspiańskiego „Wesele” (1908), Liryka nasza ostatniej doby (1901), Tragiczności w życiu i poezji (1904) i in., w tym przekłady (m.in. Apologia chrześcijaństwa Paula Schanza, teologa niem., 1905–1906); związany z ideologią katolicką i kręgiem endecji. [przypis edytorski]

<p>312</p>

z zaniku silnej woli (…) z skłonności naśladowczej – W. Gostomski, Liryka nasza ostatniej doby, „Ateneum” 1901, II, s. 151. [przypis autorski]

<p>313</p>

Gdy Prometeusz woła (…) chociażby nawet one objawiały się z pewnym talentem – A. Świętochowski, Młoda starość, „Prawda” 1899, nr 3. [przypis autorski]

<p>314</p>

Nade wszystkim góruje blaga! (…) Małpa nakładająca na siebie maskę lwa – K. R. Żywicki [L. Krzywicki], O sztuce i nie-sztuce, „Prawda” 1899, nr 15. [przypis autorski]